Korespondencja z Londynu
Chorwat Karlović to przeciwnik duży, dosłownie i w przenośni. Łukasz Kubot pokonał go w trzech setach: 7:6 (7-2), 6:3, 6:3. Agnieszka Radwańska w środę wygrała z Białorusinką Olgą Goworcową po kreczu rywalki przy stanie 6:0, 3:0, wczoraj z Czeszką Petrą Cetkovską była już blisko zwycięstwa (6:3, 5:4, 30-30), ale deszcz i nerwy całkowicie zmieniły sytuację. Po raz pierwszy odpadła z Wimbledonu tak wcześnie i przegrała z tenisistką przeciętną.
Kubot powiedział o sobie w meczu z Karloviciem, że czuł się jak bramkarz w konkursie rzutów karnych. Trzeba dodać, że jak doskonały bramkarz, co najmniej Jerzy Dudek z finału Ligi Mistrzów. Intuicja rzadko go zawodziła, rzucał się po potężnych serwisach Chorwata tam gdzie trzeba i odbijał piłki tak, że rywal niekiedy nie nadążał z wyciągnięciem ręki z rakietą.
Karlović ze swoim wzrostem i sposobem na grę serwis-wolej bywał postrachem Wimbledonu. Ma rekord świata prędkości podania: 251 km/godz. Ale Polak zrównoważył ryzyko i ostrożność, nie przejmował się tymi strzałami, których odebrać nie mógł, pilnował własnych gemów serwisowych i czekał na chwilę słabości rywala.
Rzadko chwali sam siebie, ale tym razem miał do tego pełne prawo. Obrazek Kubota fruwającego nad kortem i odbijającego chwilę przed zwycięstwem bekhendowy return w linię warto zapamiętać, równie efektownych akcji było więcej. W III rudzie na korcie nr 3, najpradopodobniej późnym popołudniem zobaczymy dziś mecz Kubot – Gael Monfils. Wcześniej nie grali.