Reklama
Rozwiń

Mecz Łukasza Kubota z Gaelem Monfilsem przerwał deszcz

Łukasz Kubot – Gael Monfils: nie skończyli. Andy Murray nie chce być jak Tim Henman

Publikacja: 25.06.2011 02:53

Andy Murray – nadzieja gospodarzy na pierwsze wimbledońskie zwycięstwo od 75 lat

Andy Murray – nadzieja gospodarzy na pierwsze wimbledońskie zwycięstwo od 75 lat

Foto: AP, Anja Niedringhaus Anja Niedringhaus

Deszcz rządzi. Łukasz Kubot grał w piątkowe popołudnie z Gaelem Monfilsem niespełna półtorej godziny. Gdy było 6:3, 3:6, 3:3 i 40-30, Polak trafił wolejem w taśmę, serca zadrżały, bo kilka centymetrów wyżej, byłoby 4:3 i przełamanie serwisu rywala.

Czasu na rozpamiętywanie zabrakło, gdyż padło hasło: zasłaniać trawę. Dzień roboczy poza kortem centralnym się skończył. Do przerwy odważny tenis Polaka co najmniej wytrzymywał próbę rakiety nr 8 na świecie. Dokończenie dziś, nadzieja trwa.

Największe sławy trzymały się w piątek mocno, ale kilkoro tych, którzy coś w przeszłości znaczyli dla turnieju, odpadło. Nie ma już Andy'ego Roddicka, trzykrotnego finalisty, któremu Roger Federer bez litości zabierał wszystkie szanse na zwycięstwo. Amerykanina pokonał w piątek Hiszpan Feliciano Lopez. Ubiegłoroczna finalistka Wiera Zwonariowa odpadła po porażce z Bułgarką Cwetaną Pironkową. Swietłana Kuzniecowa, kiedyś w głównych rolach w wielu Wielkich Szlemach, znów wyjedzie cicha i smutna.

Tylko Venus Williams wygrała tym razem łatwo i z przytupem. Maria Jose Martinez Sanchez nie uwierzyła, że może pokonać pięciokrotną mistrzynię, i poddała się błyskawicznie. Siostry Williams dbają o zainteresowanie jak przed  laty. W piątek brytyjskie gazety żywiły się informacją, że Serena ma pretensje do wimbledońskich działaczy o wyznaczenie jej meczu na korcie nr 2. Sprawa prestiżu.

– Takim mistrzyniom jak ja i siostra należy się z urzędu kort centralny i kort nr 1, a nie mniejsze obiekty oddalone od centrum klubu – mówiła Serena. Dodała argument, że sprawa zalatuje seksizmem, bo gwiazdy tenisa męskiego nie są narażone na takie przykrości. Serenę poparła natychmiast pani Stacey Allison, szefowa WTA Tour.

Odpowiedź była najbardziej brytyjska z brytyjskich: – Nie mamy żadnych uprzedzeń do pań grających w tenisa i panien Williams w szczególności. Z pewnością nie kieruje też naszymi działaniami intencja faworyzowania tenisistów. I koniec. Ale mecz Venus z Hiszpanką odbył się na korcie nr 1.

Kobiece deble, z całym szacunkiem dla wysiłku grających, to nie jest sól Wimbledonu, lecz gdy na pechowym dla Agnieszki Radwańskiej korcie nr 4 pojawił się wynik końcowy meczu Polek z Lucie Hradecką i Andreą Hlavackovą, ból po czwartkowej porażce przynajmniej trochę zmalał.

Polki to debel nr 17 w wyścigu do Masters, Czeszki to nr 6 i mistrzynie Roland Garros 2011. Wynik: 6:2, 1:6, 6:4 pokazuje mniej więcej, czym jest wielkoszlemowa damska gra podwójna. Najwięcej w niej ostrych zakrętów, hamowań i pisków. Pewności, kto zwycięży, nie ma. Zwycięstwo Jans i Rosolskiej nad czeskim deblem mieści się zatem w normie, bo norma jest w tym przypadku mocno rozciągliwa.

Inni zrobili niewiele. Urszula Radwańska i Rosjanka Arina Rodionowa szybko przegrały z Lisą Raymond i Liesel Huber, Amerykankami, które z debla żyją, więc ich podwojone umiejętności oraz determinacja były znacznie większe.

Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski wciąż grają fatalnie. W meczu z miejscową parą Colin Fleming i Ross Hutchins wygrali zaledwie trzy gemy, co także oznacza, że kilkuletnie doświadczenie gry na trawie Wimbledonu niczego Polaków nie uczy.

Brytyjczycy liczą, że Andy Murray kiedyś wyjdzie z długiego cienia Tima Henmana. Henman cztery razy kończył Wimbledon w półfinale, ale sentyment pozostał i henmaniaków na wzgórzu Aorangi, z którego ogląda się mecze na wielkim ekranie, nie brakuje.

W czasie spotkań Murraya słychać od czasu do czasu głośne: „C'mon Tim!" i śmiech. Murray się irytuje. – Słyszę ten okrzyk już w pierwszym gemie – skarżył się dziennikarzom. Na razie jednak nie ma wyboru – dla wielu widzów turniej wciąż nazywa się Timbledon. Szkot, który powiedział kiedyś, że kibicuje każdej drużynie grającej przeciw piłkarskiej reprezentacji Anglii, musi wywalczyć sobie szacunek na korcie, no i na dłużej polubić głupie żarty.

 

Krzysztof Rawa z Londynu

>KOBIETY

II runda: K. Woźniacka (Dania, 1) – V. Razzano (Francja) 6:1, 6:3; M. Bartoli (Francja, 9) – L. Dominguez Lino (Hiszpania) 4:6, 7:5, 6:2; S. Peng (Chiny, 20) – E. Baltacha (W. Brytania) 4:6, 6:2, 7:5.

III runda: C. Pironkowa (Bułgaria, 32) – W. Zwonariowa (Rosja, 2) 6:2, 6:3; M. Szarapowa (Rosja, 5) – L. Robson (W. Brytania) 7:6 (7-4), 6:3; P. Kvitova (Czechy, 8) – R. Vinci (Włochy) 6:3, 6:3; K. Perwak (Rosja) – A. Petkovic (Niemcy, 11) 6:4, 7:6 (7-2); Y. Wickmayer (Belgia, 19) – S. Kuzniecowa (Rosja, 12) 4:6, 6:3, 6:4; V. Williams (USA, 23) – M. J. Martinez Sanchez (Hiszpania) 6:0, 6:2; N. Pietrowa (Rosja) – K. Bondarenko (Ukraina) 6:3, 6:2. Debel – I runda: K. Jans, A. Rosolska (Polska) – A. Hlavackova, L. Hradecka (Czechy, 7) 6:2, 1:6, 6:4.

II runda: L. Huber, L. Raymond (USA, 3) – U. Radwańska, A. Rodionowa (Polska, Rosja) 6:1, 6:0.

>MĘŻCZYŹNI

II runda: D. Ferrer (Hiszpania, 7) – R. Harrison (USA) 6:7 (6-8), 6:1, 4:6, 6:3, 6:2; J. Melzer (Austria, 11) – D. Tursunow (Rosja) 6:3, 2:6, 7:6 (7-5), 7:6 (7-1); B. Tomic (Australia) – I. Andrejew (Rosja) 4:6, 5:7, 6:3, 6:4, 6:1. III runda: F. Lopez (Hiszpania) – A. Roddick (USA, 8) 7:6 (7-2), 7:6 (7-2), 6:4. Debel – I runda: C. Fleming, R. Hutchins (W. Brytania) – M. Fyrstenberg, M. Matkowski (Polska, 7) 6:2, 6:1.

Tenis
Mistrz Wimbledonu zawieszony. Kolejny taki przypadek w tenisie
Tenis
Iga Świątek wzięła na siebie zbyt wielki ciężar. Nie miała jeszcze tak trudnego sezonu
Tenis
Joao Fonseca jak Jannik Sinner. Nowa siła w męskim tenisie
Tenis
Iga Świątek z dwoma zwycięstwami. Czas na Australię
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Tenis
Podcięte skrzydła Orłów. Iga Świątek daleko od finału
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku