Reklama
Rozwiń

Agnieszka, księżniczka Azji

Wygrała w Tokio, wygrała w Pekinie. To najlepszy czas w karierze Polki

Aktualizacja: 10.10.2011 02:09 Publikacja: 10.10.2011 02:04

Agnieszka Radwańska w stolicy Chin wygrała siódmy turniej w karierze, trzeci w tym roku, pierwszy z

Agnieszka Radwańska w stolicy Chin wygrała siódmy turniej w karierze, trzeci w tym roku, pierwszy z cyklu Premier Mandatory

Foto: AFP

Gwiazda polskiego tenisa pokonała Andreę Petkovic 7:5, 0:6, 6:4. Finał w stolicy Chin był lepszy niż ten w Japonii, bo znakomicie grały obie zawodniczki. Nagroda też była znacznie większa, nie tylko ta finansowa (775,5 tys. dol.): mistrzyni China Open wraca do pierwszej dziesiątki rankingu WTA i wychodzi na prowadzenie w wyścigu o ostatnie miejsce w turnieju Masters.

Finał był znakomitym widowiskiem i przesłonił fakt, że w Pekinie słabo zagrały największe sławy kobiecego tenisa, a więc na tle zmęczonych rywalek Polka z Niemką mogły lśnić pełnym blaskiem.

Plaster na kolanie

Nie można było chcieć od nich więcej – dały widzom dramat w trzech setach z kilkoma zmianami tempa i kierunku akcji. Bezkompromisowy i silny tenis Petkovic oraz wzbogacony o nadzwyczajny spokój inteligentny tenis Radwańskiej to było połączenie bez zarzutu.

Półfinały dobrze zapowiedziały ostatni mecz. Polka przekonała Włoszkę Flavię Pennettę, że sety takie jak z Karoliną Woźniacką zdarzają się rzadko. Petkovic rozniosła Monikę Niculescu, bo  Rumunce  zabrakło zarówno sił (grała, licząc z eliminacjami, siódme spotkanie), jak i pomysłu na rywalkę.

Niedzielny finał lepiej zaczęła Polka. Prowadzenie 4:1 zawdzięczała ciężkiej pracy na korcie i niemal bezbłędnej grze, a nie słabości rywalki. Wydawało się, że mecz skończy się nagle w połowie pierwszego seta, gdy przy wyniku 4:2 dla Radwańskiej i jej serwisie Petkovic odbiła piłkę, ale nagle skrzywiła się i upadła na kort. Zabolało prawe kolano, polały się łzy Andrei, niemieccy trenerzy bili głową w oparcia foteli. Interwencja lekarza była na szczęście skuteczna. Rywalka Agnieszki tylko chwilę obawiała się o chronioną plastrami nogę.

Wyrównała na 4:4 i znów baliśmy się o wynik. Takich wymian i akcji nie powstydziłby się żaden turniej wielkoszlemowy. Obie postawiły na atak, także Agnieszka, choć różnica siły fizycznej była wyraźna. Decydowały drobiazgi, ułamki sekund i coraz bardziej ciekawe pomysły na wygrywanie punktów. Chińczycy zaczęli wstawać z krzeseł po niektórych zagraniach finalistek, w końcu wstali, by bić brawa Radwańskiej, która wykorzystała pierwszą szansę i zdobyła seta.

Chyba rozzłościła Petkovic. Niemka zapomniała o plastrach na nodze, zapomniała chyba o całym świecie, tak się zapamiętała w rozbijaniu obrony Polki w drugim secie. Ambicja też ją niosła – miała szanse wygrać pierwszy w karierze turniej rangi Premier (wcześniej zdobyła cztery tytuły w znacznie mniejszych imprezach), dostała okazję, by wreszcie pomścić cztery poprzednie porażki z Polką.

Doskonałość mija

Może to tenisowa mądrość podpowiedziała Agnieszce, że trzeba oszczędzać siły na decydującą część finału. Gdy przyszło do trzeciego seta, Radwańska odzyskała wigor. Jednak prowadzenie Polki 2:0 szybko zamieniło się w remis i zaczęło się wzajemne wyrywanie punktu za punktem. Było jasne, że Niemka rozgrywa jedno z najlepszych spotkań w karierze, ale nie ma przecież tenisistek bezbłędnych. Radwańska wyczekiwała na swą szansę i ją dostała.

Nie zwątpiła, gdy Petkovic atakowała jej podanie, nie ugięła się mimo stałej groźby ataku z pozycji siły. Przy stanie 3:4  ledwie uratowała własnego gema serwisowego (przegrywała 0:30). Ale jak już uratowała, to odważnie zaatakowała rywalkę w najważniejszej chwili.

Atak był mistrzowski, gem zdobyty, w głowie Petkovic pojawiła się chyba myśl o porażce. Na korcie było to świetnie widać – doskonałość nagle minęła, trzy piłki poszły w aut, czwartą Agnieszka zdobyła sama.

Podsumowanie azjatyckiej wyprawy Radwańskiej wypada rewelacyjnie: dwa tytuły tydzień po tygodniu, w Pekinie najważniejsze zwycięstwo w karierze, awans na dziesiąte miejsce na świecie i ósme  w rankingu prowadzącym do Masters. Teraz to Polka wyprzedza Petkovic i Marion Bartoli.

Wynik China Open oznacza, że w Masters na pewno wystartują Wiera Zwonariowa i Samantha Stosur – szósta i siódma w kolejce. W walce o ósme miejsce liczą się tylko Polka, Niemka i Francuzka. Petkovic, tegoroczna przodownica pracy w  WTA Tour, będzie walczyć o punkty w Linzu i Luksemburgu. Bartoli i Radwańska jadą za tydzień do Moskwy na większy turniej i tam rozstrzygną, która zasługuje na awans.

WYNIKI TURNIEJÓW

Pekin. Turniej WTA

(4,5 mln dol.).

1/2 finału:

A. Radwańska (Polska, 11) – F. Pennetta (Włochy) 6:2, 6:4; A. Petkovic (Niemcy, 9) – M. Niculescu (Rumunia) 6:2, 6:0.

Finał:

Radwańska – Petkovic 7:5, 0:6, 6:4.

Pekin. Turniej ATP

(2,1 mln dol.).

1/2 finału:

T. Berdych (Czechy, 3) – J. W. Tsonga (Francja, 1) 6:4, 4:6, 6:1; M. Cilić (Chorwacja) – I. Ljubicić (Chorwacja) 6:4, 6:3.

Finał:

Berdych – Cilić 3:6, 6:4, 6:1.

Tokio. Turniej ATP

(1, 2 mln dol.).

1/2 finału:

R. Nadal (Hiszpania, 1) – M. Fish (USA, 4) 7:5, 6:1; A. Murray (W. Brytania, 2) – D. Ferrer (Hiszpania, 3) 6:2, 6:3.

Finał:

Murray – Nadal 3:6, 6:2, 6:0.

Tenis
Mistrz Wimbledonu zawieszony. Kolejny taki przypadek w tenisie
Tenis
Iga Świątek wzięła na siebie zbyt wielki ciężar. Nie miała jeszcze tak trudnego sezonu
Tenis
Joao Fonseca jak Jannik Sinner. Nowa siła w męskim tenisie
Tenis
Iga Świątek z dwoma zwycięstwami. Czas na Australię
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Tenis
Podcięte skrzydła Orłów. Iga Świątek daleko od finału
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku