Pozornie wszystko jest tak, jak miało być. Stadion Olimpijski w Sewilli, zbudowany na lekkoatletyczne mistrzostwa świata w 1999 roku. Tam 12 lat temu Michael Johnson pobił rekord świata na 400 m. Połowa płyty zamieniona w kort, trybuny z trzech stron, dach nad głowami grających. Akcję może zobaczyć ponad 27 tysięcy widzów. Tak samo było w 2004 roku, gdy w finale Hiszpania grała z USA i wywalczyła drugi tytuł.
Wtedy Rafael Nadal wszedł na kort z ławki rezerwowych. Kapitan Jordi Arrese po naradzie z działaczami uznał, że zamiast wystawić trochę kapryśnego Juana Carlosa Ferrero lub Tommy'ego Robredo warto posłać w bój 18-letniego chłopaka z Majorki, którego uważano za talent, bo wygrał już jeden turniej ATP (w Sopocie) i pędził ekspresem w górę klasyfikacji, ale pełnych możliwości młodszego kolegi Carlosa Moyi jeszcze nie znano. Nadal wygrał z Andym Roddickiem w czterech trudnych do zapomnienia setach. Gwiazda rozbłysła naprawdę. Hiszpania zwyciężyła 4:1.
Po siedmiu latach, dziesięciu tytułach zdobytych w Wielkim Szlemie, trzech zwycięstwach w finale Pucharu Davisa i złotym medalu olimpijskim Nadal znów był w Sewilli, znów pod dachem, teraz już trochę nieszczelnym, jak wykazały ostatnie deszczowe dni, ale szczęśliwie załatanym tuż przed finałem.
Pomimo niedawnej porażki w Masters i po kilku słowach w Londynie o wypaleniu i narastającym zmęczeniu latami startów Hiszpan obiecał rodakom sukces i słowa dotrzymał. Nie jest już jednak tym cichym chłopakiem z Manacor, który jakby wstydził się swoich zwycięstw. Jest jednym z tych, którzy uznali, że najwyższy czas zabrać głos w sprawach ważnych dla tenisistów zawodowych.
Zaczął aktywnie wspierać kandydaturę Richarda Krajicka, byłego mistrza Wimbledonu na miejsce odchodzącego szefa ATP World Tour Adama Helfanta. Poparł też pomysł zmiany rankingu ATP z jednorocznego systemu rotacji punktów na dwuletni (tu nie ma pełnej zgody tenisistów: Roger Federer woli obecny system punktacji ze względu na tradycję i szybszy awans młodych talentów). Przede wszystkim jednak, w chórze z wieloma innymi coraz głośniej twierdzi, że czas na znaczne zmiany w Pucharze Davisa, przede wszystkim po to, by najlepsi mieli czas złapać oddech w trakcie sezonu. W Sewilli także wysłał czytelny sygnał do władz Międzynarodowej Federacji Tenisowej (ITF). – Rok 2012 jest rokiem igrzysk. Nie pogodzimy olimpiady z grą w Pucharze – powiedział hiszpańskiemu dziennikarzowi.