Woźniacka – przyjaciółka od zakupów, wyjazdów wakacyjnych i innych rozrywek wieku dziewczęcego, ma na razie patent na zwycięstwa z Agnieszką.

Już sześć razy grały w WTA Tour (wcześniej walczyły też jako juniorki) i bilans 5-1 dla Dunki tłumaczy sporo. Radwańska wygrała tylko na początku ich dorosłej rywalizacji, w 2007 roku. W ostatnim meczu, podczas Masters 2011 w Stambule, było 7:5, 2:6, 6:2 dla Woźniackiej, która jest od kilkunastu miesięcy liderką światowego rankingu.

Radwańska lubi grać z kontry, wykorzystywać siłę ataku rywalek, ale Woźniacka  też  jest mistrzynią obrony i woli dłuższe wymiany, męczącą wojnę pozycyjną. I kiedy Agnieszka stanie przed biegającą ścianą, wtedy pojawi się kolejna przewaga polskiej Dunki: znakomita wytrzymałość.

Mecz odbędzie się na korcie centralnym jako ostatni (powinien rozpocząć się około godz. 11 czasu polskiego), po spotkaniu Petry Kvitovej i Danieli Hantuchovej. Na tym samym korcie środowe mecze otwierać miał pojedynek Łukasza Kubota (58 ATP) z rozstawionym z nr. 1 Argentyńczykiem Juanem Martinem del Potro (ATP 11). To była ostatnia szansa na dalszą grę Polaka w Sydney, w deblu przegrał w pierwszej rundzie.

Agnieszka Radwańska także miała grać we wtorek mecz deblowy z Hantuchovą u boku przeciw rosyjskiej parze Maria Kirilenko – Nadia Pietrowa, jednak zrezygnowała, bo przerwa na odpoczynek miała trwać tylko 75 minut. Słowaczka nie miała pretensji, bo była tuż po meczu z Włoszką Franceską Schiavone. Drugi powód wycofania się z debla to niedawna infekcja wirusowa Polki, kolejny, już mniej oficjalny, to wyrażony w australijskiej gazecie „The Canberra Times" żal do organizatorów z powodu tego, że w pierwszej rundzie musiała grać z siostrą Urszulą.