Reklama

Agnieszka Radwańska w wielkim stylu do IV rundy

Zwycięstwo numer trzy było najbardziej efektowne: 6:2, 6:2 z Galiną Woskobojewą. Do 1/4 finału Polka ma jeden krok, na drodze Julia Goerges

Publikacja: 21.01.2012 00:01

Agnieszka Radwańska w wielkim stylu do IV rundy

Foto: AFP

Woskobojewa uznała, że jako większa i mocniejsza od Agnieszki musi atakować. Plan gry miała prosty: odbić jedną, góra dwie piłki i do siatki. Nie udało się, bo Radwańska znakomicie kontratakowała, a ze wzrostu rywalki uczyniła słabość: grała płasko, tuż nad siatką, zmuszała Galinę do niechcianej gimnastyki, która nie tylko odbierała oddech, ale i skuteczność. Godzina i sześć minut gry, wynik 6:2, 6:2 i można było podać sobie dłonie.

– Zrobiłam tak, jak założyłam przed meczem: musiałam wyjść maksymalnie skoncentrowana. Galina wygrała ostatnio kilka spotkań w dobrym stylu, w poprzednim sezonie pokonała wiele mocnych zawodniczek, więc wierzyła w siebie. Od samego początku robiłam wszystko, żeby ten mecz trwał jak najkrócej. Dobrze, że dwa ostatnie single przebiegły dość gładko i nawet czwartkowy debel udało mi się przejść bezboleśnie, nie musiałyśmy się męczyć w upale. Zregenerowałam się i udało się – mówiła Polka.

Na pewno był to jej najlepszy mecz w Melbourne. Pozostaną wspomnienia kilku efektownych wymian, po których Woskobojewa padała na kort. Z Julią Goerges (23. WTA) Agnieszka nie grała, ale jej siostra Urszula mierzyła się z Niemką trzy razy i zawsze wygrywała. Opinia o tenisie Goerges jest zgodna: dużo agresji, niekiedy mało panowania nad piłką.

Turniej idzie wytyczonym szlakiem. Wiktoria Azarenka piekliła się z powodu braku możliwości sprawdzenia decyzji sędziów liniowych, choć wcześniej te okazje straciła. Spotkanie z Moną Barthel (młoda siła niemieckiego tenisa) jednak wygrała. Roger Federer na tle Ivo Karlovicia był czarodziejem rakiety, pozwolił sobie nawet zagrać lob tuż przed nosem wysokiego Chorwata tak, że piłka spadła metr za nim. Rafael Nadal grał z obandażowanym kolanem (tydzień temu odniósł kontuzję w pokoju hotelowym), ale powtarzał, że kolano jest zdrowe i udowodnił to, wygrywając łatwo ze Słowakiem Lukasem Lacko.

Cieszyli się Australijczycy, bo Bernard Tomic, największa lokalna nadzieja, po pięciu setach barwnej gry pokonał Aleksandra Dołgopołowa (nr 13). Na sobotę zaplanowano mecze deblowe Mariusza Fyrstenberga i Marcina Matkowskiego oraz Agnieszki Radwańskiej i Danieli Hantuchovej. Walka o ćwierćfinały zaczyna się w niedzielę.

Reklama
Reklama

Współpraca Tomasz Lorek w Melbourne

KOBIETY

III runda: K. Woźniacka (Dania, 1) – M. Niculescu (Rumunia, 31) 6:2, 6:2; W. Azarenka (Białoruś, 3) – M. Barthel (Niemcy) 6:2, 6:4; Na Li (Chiny, 5) – A. Medina-Garrigues (Hiszpania, 26) 3:0, krecz; A. Radwańska (Polska, 8) – G. Woskobojewa (Kazachstan) 6:2, 6:2; K. Clijsters (Belgia, 11) – D. Hantuchova (Słowacja, 20) 6:3, 6:2; J. Janković (Serbia, 13) – Ch. McHale (USA) 6:2, 6:0; J. Goerges (Niemcy, 22) – R. Oprandi (Włochy) 3:6, 6:3, 6:1; I. Benesova (Czechy) – N. Bratczikowa (Rosja) 6:1, 6:3.

Debel – II runda: A. Klepac, A. Rosolska (Słowenia, Polsdka) – N. Llagostera-Vives, A. Parra-Santonja (Hiszpania, 13) 7:5, 6:4; M. Kirilenko, N. Pietrowa (Rosja, 5) – K. Jans-Ignacik, U. Radwańska (Polska) 6:1, 6:1.

MĘŻCZYŹNI

III runda: R. Nadal (Hiszpania, 2) – L. Lacko (Słowacja) 6:2, 6:4, 6:2; R. Federer (Szwajcaria, 3) – I. Karlović (Chorwacja) 7:6 (8-6), 7:5, 6:3; T. Berdych (Czechy, 7) – K. Anderson (RPA, 30) 7:6 (7-5), 7:6 (7-1), 6:1; N. Almagro (Hiszpania, 10) – S. Wawrinka (Szwajcaria, 21) 7:6 (7-2), 6:2, 6:4; J. M. Del Potro (Argentyna, 11) – Y. H. Lu (Tajwan) 6:2, 6:3, 6:0; B. Tomic (Australia) – A. Dołgopołow (Ukraina, 13) 4:6, 7:6 (7-5), 7:6 (8-6), 2:6, 6:3; F. Lopez (Hiszpania, 18) – J. Isner (USA, 16) 6:3, 6:7 (3-7), 6:4, 6:7 (0-7), 6:1; P. Kohlschreiber (Niemcy) – A. Falla (Kolumbia) 6:3, 6:2, 7:6 (7-3).

Reklama
Reklama

MIKST

I runda: A. Spears, M. Fyrstenberg (USA, Polska) – S. Peng, J. Murray (Chiny, W. Brytania) 6:3, 5:7, 10-5.

Woskobojewa uznała, że jako większa i mocniejsza od Agnieszki musi atakować. Plan gry miała prosty: odbić jedną, góra dwie piłki i do siatki. Nie udało się, bo Radwańska znakomicie kontratakowała, a ze wzrostu rywalki uczyniła słabość: grała płasko, tuż nad siatką, zmuszała Galinę do niechcianej gimnastyki, która nie tylko odbierała oddech, ale i skuteczność. Godzina i sześć minut gry, wynik 6:2, 6:2 i można było podać sobie dłonie.

Pozostało jeszcze 85% artykułu
Reklama
Tenis
Wim Fissette, trener Igi Świątek, dla „Rzeczpospolitej": Zawsze celem jest rozwój
Tenis
Po publikacji „Rzeczpospolitej” minister sportu reaguje na aferę w polskim tenisie
Tenis
Aryna Sabalenka – królowa twardych kortów
Tenis
Iga Świątek po US Open. Wróci jeszcze silniejsza
Tenis
Koniec marzeń. Iga Świątek nie zdobędzie drugiego tytułu w US Open, udany rewanż Amerykanki
Reklama
Reklama