Startuje turniej w Indian Wells, pierwszy po Wielkim Szlemie

Zaczął się „Wielki Szlem Zachodu", czyli turniej w Indian Wells. Są niemal wszystkie sławy, wciąż nie ma obrażonych sióstr Williams

Aktualizacja: 07.03.2012 17:13 Publikacja: 07.03.2012 17:09

Agnieszka Radwańska

Agnieszka Radwańska

Foto: AFP

Tenisowy ogród w dolinie otoczonej pasmami górskimi południowej Kalifornii ma zaledwie 12 lat. Sam turniej jest starszy o ćwierć wieku, jego nowe miejsce wymyślił Charlie Pasarell, w latach 60. pierwsza rakieta USA. Znalazł fundusze, miał wizję i odwagę, by w miejscowości liczącej 4 tys. mieszkańców zbudować nowoczesny ośrodek z 23 kortami i wielkim stadionem na 16 100 widzów.

Nie zbankrutował, ośrodek szkoli tysiące amatorów, a zawody w Indian Wells zyskały renomę stosowną do wielkości stadionu. Od grudnia 2009 roku właścicielem turnieju został Larry Ellison, twórca i prezes giganta informatycznego – firmy Oracle, znany także z pasji żeglarskiej i zdobycia Pucharu Ameryki. Zapłacił 100 mln dolarów. Pozostawił Pasarella i jego firmę w roli zarządzających, głównie dlatego, że ambicją obu jest dorównanie Wielkim Szlemom. W dziedzinie techniki mają w Indian Wells nawet więcej niż Paryż, czy Londyn – w pełni oświetlone korty, większość z systemem „jastrzębiego oka", wielkie ekrany, świetny stadion.

Pogoda też jest gwarantowana, w tej części Kalifornii słońce świeci 354 dni w roku. Przeszkadza jedynie pył pustyni i marcowy termin – w tym samym czasie odbywają się finały rozgrywek koszykówki uniwersyteckiej. Turniej wyrasta znacznie ponad tygodniową normę – trwa 12 dni w części kobiecej i 11 w męskiej, w drabinkach singlowych jest 96 miejsc,w deblowych 32, zwycięzcy singla dostaną po milionie dolarów, mistrzowie debla – 241 tysięcy.

Przyjeżdżają więc na pustynię wszyscy zdrowi i zdrowe. Jedynymi, które omijają to miejsce są obrażone w 2001 roku przez publiczność siostry Williams, które uznały, że gwizdy i buczenie to przejaw rasizmu i obiecały, że ich noga w Indian Wells więcej nie postanie. Sam Larry Ellison próbował je przeprosić, ale bez skutku. Polskie sławy nie omijają Kalifornii.

Agnieszka Radwańska (5. WTA) ma wolny los w pierwszej rundzie, w następnej zmierzy się z Soraną Cirsteą (Rumunia) lub Ivetą Benesovą (Czechy) – tenisistkami z piątej dziesiątki rankingu WTA. Ten mecz najwcześniej w piątek. Łukasz Kubot (52. ATP) trafił na Ivo Karlovicia (Chorwacja), z którym dwa razy wygrał, ostatnio w Wimbledonie. Urszula Radwańska (85. WTA) po raz trzeci dostała od organizatorów dziką kartę.

Już trochę się zrewanżowała uczestnicząc w losowaniu drabinek. Grała dzisiejszej nocy z Holenderką Michaelą Krajicek, tenisistką z kwalifikacji. W deblu siostry Radwańskie nie grają, tam radzić sobie mają Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski oraz Kubot, Alicja Rosolska i Klaudia Jans-Ignacik z zagranicznym wsparciem. Deble to konik Ellisona, zwłaszcza deble złożone z mistrzów singla. W tym roku namówił do wspólnej gry Wiktorię Azarenkę i Petrę Kvitovą. Marzy, by w przyszłości dołożyć rywalizację mikstów – jak w Wielkim Szlemie.

Tenisowy ogród w dolinie otoczonej pasmami górskimi południowej Kalifornii ma zaledwie 12 lat. Sam turniej jest starszy o ćwierć wieku, jego nowe miejsce wymyślił Charlie Pasarell, w latach 60. pierwsza rakieta USA. Znalazł fundusze, miał wizję i odwagę, by w miejscowości liczącej 4 tys. mieszkańców zbudować nowoczesny ośrodek z 23 kortami i wielkim stadionem na 16 100 widzów.

Nie zbankrutował, ośrodek szkoli tysiące amatorów, a zawody w Indian Wells zyskały renomę stosowną do wielkości stadionu. Od grudnia 2009 roku właścicielem turnieju został Larry Ellison, twórca i prezes giganta informatycznego – firmy Oracle, znany także z pasji żeglarskiej i zdobycia Pucharu Ameryki. Zapłacił 100 mln dolarów. Pozostawił Pasarella i jego firmę w roli zarządzających, głównie dlatego, że ambicją obu jest dorównanie Wielkim Szlemom. W dziedzinie techniki mają w Indian Wells nawet więcej niż Paryż, czy Londyn – w pełni oświetlone korty, większość z systemem „jastrzębiego oka", wielkie ekrany, świetny stadion.

Tenis
Porsche nie dla Igi Świątek. Jelena Ostapenko nadal koszmarem Polki
Tenis
Przepełniony kalendarz, brak czasu na życie prywatne, nocne kontrole. Tenis potrzebuje reform
Tenis
WTA w Stuttgarcie. Iga Świątek schodzi na ziemię
Tenis
Billie Jean King Cup. Polki bez awansu
Tenis
Billie Jean Cup w Radomiu. Jak wygrać bez Igi Świątek?