Polka mądra przed szkodą

Agnieszka Radwańska lepsza od Venus Williams. Łukasz Kubot też wygrał

Publikacja: 31.05.2012 02:25

Venus Williams i Agnieszka Radwańska

Venus Williams i Agnieszka Radwańska

Foto: AFP

Strach miał wielkie oczy. Losowanie miało być złe, a jak na razie przeciwniczki rozwijają przed Agnieszką Radwańską czerwony dywan, po którym ona idzie pewnie, jak na wschodzącą gwiazdę przystało. Zwycięstwo 6:2, 6:3 nad anemiczną Venus nie cieszyłoby tak bardzo, gdyby nie to, że tenisistka z Krakowa gra pewnie, nie popełnia prostych błędów i bardzo dobrze serwuje.

To jest już zupełnie inna kobieta od tej, która dwa lata temu odzywała się do ojca językiem woźnicy, a rok temu też nie była wobec niego przesadnie czuła (z wzajemnością). Spokój w głowie, zwycięstwa na korcie, trzecia pozycja w światowym rankingu – taka jest teraz Radwańska i z tą nową Agnieszką zagra jutro kolejna niegdysiejsza sława – Swietłana Kuzniecowa. Bilans spotkań jest dla Polki niekorzystny, ale to nie ma znaczenia, bo dziś to już inna Agnieszka i inna Swietłana (28. WTA). A następna w kolejce może być Ana Ivanović – też triumfatorka Roland Garros (Kuzniecowa wygrała w roku 2009, Ivanović rok wcześniej). Radwańska pytana o to, co sprawiło, że udaje się jej dzisiaj to, co kiedyś się nie udawało, odpowiedziała: – Doświadczenie jest najważniejsze.

Chociaż jedna Polka mądra przed szkodą.

Upokorzona Venus to nie była wczoraj jedyna nasza satysfakcja. Mecz drugiej rundy wygrał też Łukasz Kubot, który pokonał Francuza Florenta Serrę 7:6 (7-0), 6:2, 7:6 (7-4), pokazując wszystkie swe walory plus bajeczne skróty. –One dały mi zwycięstwo. Nie jest to dla mnie broń nowa, już juniorzy twierdzili, że mam miedziany skrót – mówił Kubot (tenisista z Lubina jest sponsorowany przez KGHM). Jego kolejnym rywalem będzie zapewne młody Belg David Goffin, który prowadzi w piątym secie z francuskim weteranem Arnaudem Clementem 5:1 (mecz przerwano z powodu deszczu).

Kiedy w roku 1997 siostry Williams pokazały się światu, zapytano Venus, czy jej zdaniem w przyszłości sprawa pierwszego miejsca w rankingu decydowała się będzie w meczach pomiędzy nią, Jennifer Capriati i Martiną Hingis. „Nie, o tym będą decydowały mecze między mną i moją siostrą" – odpowiedziała nastolatka, a dziennikarze w Miami wybuchnęli śmiechem, jak wspomina w swej kronice Philippe Bouin, przez lata pierwsze tenisowe pióro gazety „L'Equipe". Dalszy ciąg znamy – Hingis odeszła, bo była wobec sióstr bezradna, i córki Richarda Williamsa zaczęły nową erę, której znakiem firmowym był strach rywalek. Wiele wskazuje, że ta epoka się kończy. Siostry grają mało i choć zapewniają, że motywacji im nie brakuje, trudno w to uwierzyć.

„Miałem koszmarny sen. Znalazłem się w łóżku ściśnięty udami przez sióstry Williams. Prawie się udusiłem. Pamiętam ten sen do dziś, co nie przeszkadza mi szanować Venus i Serenę za to co osiągnęły". Tej historii nie opowiedział kiepski żartowniś, lecz Bernard Pivot (lat 77), którego telewizyjny program o książkach „Apostrophes" przez dwie dekady wyznaczał literackie gusty Francuzów. Pivot przyznał, że kiedyś grał w tenisa intensywnie, ale teraz już nie, bo śmierć na korcie w pogoni za piłką, której odbić i tak się nie da, nie jest jego celem. Oznacza to, że może wykreować jeszcze wiele książek, bo w uścisku Venus i Sereny też żadna krzywda stać się mu nie powinna.

—Mirosław Żukowski z Paryża

II runda. Kobiety: A. Radwańska (3) - V. Williams (USA) 6:2, 6:3; W. Azarenka (Białoruś, 1) - D. Pfizenmaier (Niemcy) 6:1, 6:1; S. Stosur (Australia, 6) - I. Falconi (USA) 6:1, 6:4; A. Ivanović (Serbia, 13) - S. Peer (Izrael) 6:2, 6:2; S. Kuzniecowa (Rosja, 26) - Y.Chan (Tajwan) 6:4, 7:6 (7-4)

Mężczyźni: Ł. Kubot - F. Serra (Francja) 7:6 (7-0), 6:2, 7:6 (7-4); R. Federer (Szwajcaria, 3) - A. Ungur (Rumunia) 6:3, 6:2, 6:7 (6-8), 6:3; N. Djoković (Serbia, 1) - B. Kavcić (Słowenia) 6:0, 6:4, 6:4; J.M. Del Potro (Argentyna, 9) - E. Roger-Vasselin (Francja) 6:7 (5-7), 7:6 (7-3), 6:4, 6:4.; T. Berdych (Czechy, 7) - M. Llodra (Francja) 6:2, 6:3, 6:3

Dziś z Petrą Kvitovą gra Urszula Radwańska.

Strach miał wielkie oczy. Losowanie miało być złe, a jak na razie przeciwniczki rozwijają przed Agnieszką Radwańską czerwony dywan, po którym ona idzie pewnie, jak na wschodzącą gwiazdę przystało. Zwycięstwo 6:2, 6:3 nad anemiczną Venus nie cieszyłoby tak bardzo, gdyby nie to, że tenisistka z Krakowa gra pewnie, nie popełnia prostych błędów i bardzo dobrze serwuje.

To jest już zupełnie inna kobieta od tej, która dwa lata temu odzywała się do ojca językiem woźnicy, a rok temu też nie była wobec niego przesadnie czuła (z wzajemnością). Spokój w głowie, zwycięstwa na korcie, trzecia pozycja w światowym rankingu – taka jest teraz Radwańska i z tą nową Agnieszką zagra jutro kolejna niegdysiejsza sława – Swietłana Kuzniecowa. Bilans spotkań jest dla Polki niekorzystny, ale to nie ma znaczenia, bo dziś to już inna Agnieszka i inna Swietłana (28. WTA). A następna w kolejce może być Ana Ivanović – też triumfatorka Roland Garros (Kuzniecowa wygrała w roku 2009, Ivanović rok wcześniej). Radwańska pytana o to, co sprawiło, że udaje się jej dzisiaj to, co kiedyś się nie udawało, odpowiedziała: – Doświadczenie jest najważniejsze.

Tenis
WTA Finals. Coco Gauff nie pomogła. Iga Świątek kończy Masters
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Tenis
WTA Finals. Drugie zwycięstwo Igi Świątek. Czy będzie awans?
Tenis
WTA Finals. Co musi się stać, żeby Iga Świątek awansowała do półfinału?
Tenis
WTA Finals. Aryna Sabalenka przegrywa. Zagra z Igą Świątek?
Materiał Promocyjny
Najszybszy internet domowy, ale także mobilny
Tenis
WTA Finals. Iga Świątek przegrała z Coco Gauff i w tym roku liderką już nie będzie
Materiał Promocyjny
Polscy przedsiębiorcy coraz częściej ubezpieczeni