Olimpijski partner w ostatniej chwili

Agnieszka Radwańska i Jerzy Janowicz w drugiej rundzie. Sandra Zaniewska przegrała, ale wstydzić się nie musi

Publikacja: 26.06.2012 01:35

Agnieszka Radwańska: – Dopadło mnie półroczne zmęczenie. Odpoczęłam, pogoda trochę wymusiła przerwę

Agnieszka Radwańska: – Dopadło mnie półroczne zmęczenie. Odpoczęłam, pogoda trochę wymusiła przerwę i pomogło

Foto: EPA

Krzysztof Rawa z Londynu

Pierwszy rzut oka na Magdalenę Rybarikovą od razu przynosi skojarzenie z Danielą Hantuchovą. Też wysoka, też bardzo wiotka, choć nie aż tak, by przewrócić się od wymachu rakiety. Radwańska wygrała z nią 6:3, 6:3, miała widoczną przewagę, ale trochę za szybko chciała kończyć mecz i szła drogą na skróty, co nie dawało efektu. Solidna słowacka szkoła nakazuje biegać do siatki także wysokim dziewczynom. Grę przedłużyło również opatrywanie kolana Słowaczki po upadku w drugim secie.

– Kort wcale nie był szybki, trawa gęsta, dlatego mecz był dość długi, godzina i 37 minut. Nie było chyba źle, poprawa po Eastbourne jest widoczna. Tam naprawdę dopadło mnie półroczne zmęczenie. Odpoczęłam, pogoda także wymusiła przerwę i pomogło. Zdrowie jest, jak coś boli, to nic poważnego, plastry na ciele są, ale pochowane. Na losowanie nie narzekam – to była ocena początku turnieju przez Agnieszkę.

Olimpijskie marzenia najlepsza z Polek na razie od siebie odsuwa. – Na pewno w czasie igrzysk zagram w singlu i deblu z siostrą, ale dobrze mieć też plan B, czyli mikst, jeśli, odpukać, coś pójdzie nie tak. Zapiszę się do gry z partnerem w ostatniej chwili, jest taka możliwość. Ale na razie o medalach zupełnie nie myślę. Po co mi dziś dodatkowa presja, i tak mi jej nie brakuje – mówiła po meczu z Rybarikovą.

W drugiej rundzie Agnieszka miała walczyć z Venus Williams, tak jak niedawno w Paryżu, ale żadnych analogii nie będzie. Niewiele ponad godzinę po meczu Polki trzeba było pożegnać pięciokrotną mistrzynię Wimbledonu, która przegrała z Jeleną Wiesniną 1:6, 3:6. Opuściła kort nr 2 ze zwieszoną głową.

Na tle zwyczajnie odbijającej piłki Rosjanki Venus była cieniem dawnej wybitnej tenisistki. Żal było patrzeć na wolne ruchy, słaby refleks i brak siły. Agnieszka Radwańska powiedziała, że w kobiecej szatni wciąż słychać, że amerykańskie siostry nie zamierzają kończyć z tenisem, ale dodała: – W zasadzie to mówimy o Serenie, o Venus słychać coraz mniej...

To smutne podsumowanie wielkiej kariery: wcześniej Venus przegrała w Londynie w pierwszej rundzie tylko w roku debiutu (1997) z Magdaleną Grzybowską. Po 16 latach opowiadała dziennikarzom, że to rywalka była mocna, że nie będzie się skarżyć na przygotowania i stan zdrowia. – Życie niesie wyzwania, będę starała się im sprostać, każdego dnia mam nową szansę, będę próbować – to było końcowe przesłanie pokonanej mistrzyni.

Sandra Zaniewska zagrała dobry mecz z Shuai Peng, choć przegrała 2:6, 7:6 (7-3), 3:6. Rok temu była między nimi rankingowa przepaść, Polka zajmowała miejsce w szóstej setce klasyfikacji WTA, Chinka była wtedy jedną z kandydatek do pierwszej dziesiątki. Zaniewska ma 20 lat, postawiła w życiu na sport i awansowała do drugiej setki WTA, jest 160. Nagle okazało się, że może wygrywać mecze nie tylko w małych turniejach ITF, ale walczyć jak równa z równą z rywalką z innej tenisowej ligi. Blisko była w Paryżu, tam odpadła w ostatniej rundzie eliminacji, w Londynie awansowała do turnieju głównego i pozostawiła wrażenie, że to wcale nie koniec jej możliwości, choć twierdziła, że na trawie gra najgorzej.

Jerzy Janowicz pokonał Simone Bolellego 3:6, 6:3, 6:3, 6:3, następna runda z Ernestsem Gulbisem, który, niespodzianka, wygrał z Tomasem Berdychem po trzech tie-breakach. – Pomogła mi zmiana sprzętu i coraz mocniejsza głowa. Gram prosto, żadnych kombinacji i wymian, albo w ścianę, albo punkt. Tego nie zmienię, niezależnie od rywala – tak mówił Janowicz po pierwszym w karierze meczu w Wielkim Szlemie.

Dziś grają Urszula Radwańska z Mariną Erakovic (Nowa Zelandia) i Łukasz Kubot z Tatsumą Ito (Japonia). Bojowość w stylu Zaniewskiej i Janowicza mile widziana.

I runda – ciekawsze wyniki:

Kobiety:

M. Szarapowa (Rosja, 1) – A. Rodionova (Australia) 6:2, 6:3; A. Radwańska (Polska, 3) – M. Rybarikova (Słowacja) 6:3, 6:3; S. Stosur (Australia, 5) – C. Suarez Navarro (Hiszpania) 6:1, 6:3; A. Kerber (Niemcy, 8) – L. Hradecka (Czechy) 6:4, 6:1; Na Li (Chiny, 11) – K. Pierwak (Kazachstan) 6:3, 6:1; S. Peng (Chiny, 30) – S. Zaniewska (Polska) 6:2, 6:7 (3-7), 6:3; K. Clijsters (Belgia) – J. Janković (Serbia, 18) 6:2, 6:4; J. Wiesnina (Rosja) – V. Williams (USA) 6:1, 6:3.

Debel

: K. Jans-Ignacik, A. Rosolska (Polska) – A. Medina-Garrigues, A. Parra-Santonja (Hiszpania, 12) 4:6, 7:6 (8-6), 6:4.

Mężczyżni:

N. Djoković (Serbia, 1) – J. C. Ferrero (Hiszpania) 6:3, 6:3, 6:1; R. Federer (Szwajcaria, 3) – A. Ramos (Hiszpania) 6:1, 6:1, 6:1; E. Gulbis (Estonia) – T. Berdych (Czechy, 6) 7:6 (7-5), 7:6 (7-4), 7:6 (7-4); J. Tipsarević (Serbia, 8) – D. Nalbandian (Argentyna) 6:4, 7:6 (7-4), 6:2; A. Falla (Kolumbia) – J. Isner (USA, 11) 6:4, 6:7 (7-9), 3:6, 7:6 (9-7), 7:5; J. Janowicz (Polska) – S. Bolelli (Włochy) 3:6, 6:3, 6:3, 6:3.

Tenis
Porsche nie dla Igi Świątek. Jelena Ostapenko nadal koszmarem Polki
Tenis
Przepełniony kalendarz, brak czasu na życie prywatne, nocne kontrole. Tenis potrzebuje reform
Tenis
WTA w Stuttgarcie. Iga Świątek schodzi na ziemię
Tenis
Billie Jean King Cup. Polki bez awansu
Tenis
Billie Jean Cup w Radomiu. Jak wygrać bez Igi Świątek?