Z ćwierćfinałowego meczu Radwańskiej z Rosjanką Marią Kirilenko zrobiła się wielogodzinna historia, którą będziemy długo pamiętać. Przerwy spowodowane przez deszcz, ucieczki do szatni i powroty na kort. Swoje dołożyli wimbledońscy sędziowie, którzy już późnym wieczorem przy stanie 7:5, 4:6 i 4:4 uznali, że trawa na korcie nr 1 jest za śliska, światła za mało, zagrożenie deszczem za duże i przerwali grę.
Duże emocje
Zmienili zdanie późno wieczorem, zawrócili tenisistki z drogi do domu, gdy zobaczyli, że jeszcze można grać na korcie centralnym pod dachem i Radwańska szybko wygrała trzeciego seta 7:5. – Decyzja o powrocie zapadła bez naszego udziału. Szczerze mówiąc, wolałem, byśmy we wtorek w nocy nie grali. Przede wszystkim dlatego, że Maria była od połowy drugiego seta o krok przed Isią. Teraz mogę tylko chylić czoła: Isia wygrała, choć to nie było piękne zwycięstwo, wygrała, choć gra nie szła tak, jak by się chciało – mówił pełen emocji trener Tomasz Wiktorowski.
A emocje naprawdę były niemałe. W meczu, który Agnieszce lub Marii miał dać pierwszy półfinał w Wielkim Szlemie, musiały być. Spotkaniu towarzyszyły krzyki nowego narzeczonego Kirilenko, hokeisty NHL Aleksandra Owieczkina, który z pierwszego rzędu wolał wytrwale: – Dawaj Masza, dawaj! Polski obóz też się starał, liczyła się każda mała przewaga, nawet tak pozorna, że na korcie, na jednej z linii stał znajomy polski sędzia z Kraśnika.
Wreszcie widać, że warto było wydać 80 mln funtów na dach nad kortem centralnym. Dzięki niemu turniej, choć wolno, nieuchronnie idzie dalej. Przed Agnieszką Radwańską z dachu skorzystał David Ferrer pokonując Juana Martina Del Potro. Rozegrano na korcie centralnym zacięte mistrzostwa Niemiec na trawie: Angelique Kerber – Sabine Lisicki. Wygrała Kerber, choć przegrywała w trzecim secie 3:5. To następna rywalka Agnieszki. Mecz w czwartek.