Ile Agnieszka zrobiła dla siebie i polskiego tenisa, dobrze wiemy, ale warto przypomnieć. Była pierwszą, która wygrała turniej WTA (Sztokholm 2007), pierwszą, która awansowała do pierwszej dziesiątki świata (po Wimbledonie 2008) i pierwszą, która pokonała nr 1 na świecie (Karolinę Woźniacką w tym roku w Sydney). Czwartkowy mecz to okazja do zmierzenia się z kolejnym wyzwaniem. Jeśli Polka wygra, to już zawsze będziemy pisać, że polski tenis po 75 latach przerwy ma drugą finalistkę Wimbledonu, po Jadwidze Jędrzejowskiej – Agnieszkę Radwańską.
W drużynie Niemiec też gorączka. Do wtorku głównie z radości, bo w ćwierćfinałach grały Sabine Lisicki i Kerber oraz Florian Mayer i Philipp Kohlschreiber, więc nawet pisano o odrodzeniu tenisa nad Renem. Jest w tym trochę prawdy. Generacja po Borisie Beckerze, Steffi Graf i Michaelu Stichu wykluwała się powoli, ale już ją widać. Na starcie Wielkiego Szlema w Londynie stan był taki: siedmiu Niemców w pierwszej setce rankingu ATP i pięć kobiet wysoko w klasyfikacji WTA, wszystkie z rankingiem lepszym niż 40.
Na razie z tej grupy wybija się Andżelika Kerber. To dziś jedno z najgorętszych nazwisk kobiecego tenisa. Rok temu nr 92 na świecie, teraz 8. Rok temu bez zwycięstwa w turnieju WTA, teraz ma już dwa: w Paryżu (hala) oraz w Kopenhadze i jeszcze półfinał US Open. Urodzona w Bremie (rocznik 1988) córka Sławomira i Beaty Kerberów, emigrantów z lat 80.
Polskich genów ma dużo. Tata Polak, duma poznańskiego tenisa, niegdyś mistrz kraju. Mama, też tenisistka, z małżeństwa mieszanego polsko-niemieckiego. Janusz Rzeźnik, dziadek po kądzieli, mieszka od lat w Puszczykowie pod Poznaniem i tam postawił słynne w kraju Centrum Tenisowe „Angie" na cześć i na potrzeby zdolnej wnuczki.
Andżelika prowadzi stronę internetową w trzech językach, polski jest pierwszy. W domu w Kilonii to także język najbardziej popularny, a podczas treningów w Puszczykowie – obowiązkowy. Oficjalne imię: Angelique, ale bliscy mówią jak dziadek. Gdy miała polskich trenerów (m.in. Pawła Ostrowskiego), to wołali na nią Ania.
Została mistrzynią Polski do lat 14, lecz potem wybrała grę dla Niemiec. Przed kilku laty była szansa, by znów grała dla kraju przodków, ale po wstępnych rozmowach nie doszło do porozumienia. – Nie chciałam komplikacji, porzucania przyjaciół, ustalonego trybu życia i zrezygnowałam – mówiła, choć były też głosy, że Polski Związek Tenisowy mógł ją namawiać bardziej aktywnie. Z Agnieszką znają się od dawna, można mówić o przyjaźni, wspólne wakacje z siostrami Radwańskimi i Karoliną Woźniacką na Mauritiusie o czymś świadczą.