Od kiedy wygrał złoto igrzysk i US Open, brytyjskie gazety dostrzegają, że jego długa podróż do sukcesów to jednak inspirująca historia. Wcześniej bywało różnie. Ktoś słusznie zauważył, że bycie brytyjską nadzieją tenisa to najbardziej samotne zajęcie na Wyspach. Kiedy Andy Murray wygrywa, jest Brytyjczykiem. Kiedy przegrywał, był najczęściej tylko Szkotem. Dziś jest Andym Waleczne Serce, a jeszcze nie tak dawno uważano go za równie utalentowanego co irytującego marudę i mięczaka.
Mówi się, że jest z Dunblane, bo tu wyrósł, ale urodził się w Glasgow, w szpitalu imienia Królowej Matki. Jego dumny szkocki rodowód ma pewną rysę. Babcia od strony matki, Eileen Shirley Edney, po mężu Erskine, to Angielka.
Matka – była mistrzyni Szkocji w tenisie, trenerka, działaczka sportowa, ojciec – piłkarz amator, od lat pracuje w kolportażu gazet, dziś zarządza cała siecią kiosków. Od 15 lat rodzice są po rozwodzie. Judy wyprowadziła się, gdy Andy miał dziesięć lat, zamieszkała blisko, zajmowała się dziećmi często, ale nastolatków w domu wychowywał Will Murray. Odejście matki – to był drugi strach dzieciństwa.
Pierwszy wszyscy w Dunblane pamiętają: obaj synowie przeżyli największą szkolną masakrę, jaka zdarzyła się w Wielkiej Brytanii. W 1996 roku mieli osiem i dziewięć lat. Szli korytarzem do sali gimnastycznej, gdy usłyszeli strzały za drzwiami klasy. Schowali się pod biurkiem w gabinecie dyrektora. Słyszeli, jak Thomas Hamilton zabija 16 uczniów i nauczyciela. Andy nigdy nie chciał komentować tego przeżycia w wywiadach. Napisał o nim tylko w autobiografii. Dodał, że jeszcze jedną przyczyną milczenia było to, że sprawca masakry był harcmistrzem, znaną osobą, a Judy Murray podwiozła go kiedyś autem. Tym bardziej nie chce wracać do wspomnień o mordercy siedzącym obok jego matki.
Pierwszą rakietę wybrał sam. Miał dwa lata. Spodobała mu się zielona, z wielokolorowym naciągiem. Dziadek Roy Erskine, ten, który grał w piłkę jako junior Hibernians, a potem w Peebles Rovers, Stirling Albion i Cowdenbeath, wspomina, że gdy już dał się zaciągnąć wnukowi na tenisa na lokalny kort w Dunblane i został pozbawiony tchu po godzinie czy dwóch, usłyszał: – No, dziadek, zaczniesz wreszcie grać porządnie?