Spotkanie Polki, która w Tokio broni tytułu, z przyjaciółką było takie jak kilka poprzednich – z długimi wymianami, ale także ćwiczeniami ze sprytu.
Pomysł Radwańskiej był lepszy – nie dać się wciągnąć w wyniszczające manewry, więcej ataku niż obrony. Kiedy Agnieszka trzymała się planu, wygrywała łatwo, często efektownie. Na jej prawym barku w czwartek znów pojawiły się plastry (nie było ich przez dwa mecze).
Rywalka miała większe problemy. Regularność odbić zniknęła, Piotr Woźniacki wpadał na kort tak często, jak pozwalały przepisy, ale i on w końcu zrezygnował, bo Karolina wyraźnie potrzebuje nowych recept. Oddawała za wiele darmowych punktów, niekiedy zarażała swą przypadłością Agnieszkę. Dobrze, że obie miały chwile wzlotów i wtedy ich grę, zwłaszcza w końcowych gemach, oglądało się z przyjemnością.
Mecz Polki z Dunką zaczął się wcześniej, niż zakładał plan, gdyż Wiktoria Azarenka (mogła być kolejną rywalką Agnieszki) oddała zwycięstwo Angelique Kerber walkowerem. Oficjalna przyczyna: zawroty głowy.
W cyklu WTA było już pięć meczów Radwańska – Kerber, Polka prowadzi 3-2, ostatni raz grały w półfinale tegorocznego Wimbledonu, było 6:3, 6:4 dla Agnieszki. Liczyć na pewną powtórkę jednak nie można. Angelique (dla bliskich Ania) ma świetny rok, zaczęła go jako 32. na świecie, teraz jest szósta. Niemka jest jedną z najbardziej pracowitych tenisistek , jeszcze wrzesień się nie skończył, a ona zagrała już 75 meczów, z których 58 wygrała – więcej zwycięstw nie ma nikt.