Grał rewelacyjnie i wygrał rewelacyjnie. Trzy sety walki, ale tylko w dwóch można było mówić, że mecz był wyrównany. Polak pokonał mistrza olimpijskiego i tegorocznego mistrza US Open w 1/16 finału turnieju z cyklu Masters Series, nie trzeba dodawać, że to największy sukces w karierze Janowicza.
Przeszedł eliminacje, przeszedł dwie rundy, wygrywając z Niemcem Philippem Kohlschreiberem i Chorwatem Marinem Ciliciem – odpowiednio 19. i 15. rakietą świata.
Gdy we wtorek dostał zaproszenie na trening z Serbem Novakiem Djokoviciem, widać było, że już te dwa zwycięstwa zrobiły ogromne wrażenie na wielkich z tenisowego światka.
Z Murrayem zagrał tak jak z poprzednikami – z niezwykłą swobodą, odważnie i, jak na 21-letniego człowieka – bardzo dojrzale.
Próba charakteru
„Jerzyk”, jak mówią bliscy i dalsi znajomi, świetnie wie, że jego siłą jest serwis i wszechstronny atak. W hali Bercy męczył rywali nie tylko potężnym podaniem (ponad 220 km/godz., miał 22 asy), ale także znakomitymi skrótami, które zaskakiwały nawet takiego mistrza taktyki i biegania jak Szkot.