W rodzinnym Manacor, na Majorce, Rafael Nadal ćwiczył dzisiaj w hali pod okiem swojego wujka i trenera Toniego. Wyszedł na kort pierwszy raz od czasu porażki z Czechem Lukasem Rosolem w drugiej rundzie Wimbledonu.

Wtedy zaczął się też jego dramat. Przeciążona noga nie wytrzymała kolejnego wysiłku. Przez kontuzję lewego kolana nie mógł bronić złotego medalu olimpijskiego, opuścił US Open, nie pojechał do Londynu na turniej finałowy Masters, nie mógł pomóc reprezentacji w walce o Puchar Davisa (Hiszpanie przegrali w Pradze z Czechami). W rankingu ATP spadł na czwarte miejsce.

Okazało się, że przyczyną kłopotów zdrowotnych Nadala jest syndrom Hoffa-Kasterta, polegający na obrzęku tkanki tłuszczowej w okolicach ścięgien rzepki.

Termin powrotu na kort przekładano kilkakrotnie. Jedna z wersji mówiła, że wróci dopiero w lutym, nie brakowało też plotek, że będzie musiał zakończyć karierę w wieku 26 lat.

Ostatnie informacje są jednak bardziej optymistyczne. Występ w Australian Open (14 – 27 stycznia), pierwszym przyszłorocznym turnieju Wielkiego Szlema, nie jest do końca pewny, ale sam powrót do treningów to obiecująca wiadomość.