Serena pyta:kim jest ta dziewczyna?

Oprócz Novaka Djokovicia największe sławy przeszły do ćwierćfinału suchą stopą. Może dopiero teraz nadchodzi czas niespodzianek.

Publikacja: 22.01.2013 00:15

Jeśli Serena Williams wygra w Melbourne, będzie znowu liderką światowego rankingu

Jeśli Serena Williams wygra w Melbourne, będzie znowu liderką światowego rankingu

Foto: AP

Na razie trzeba się powtarzać, opisując kolejne mecze Sereny Williams i Rogera Federera, Wiktorii Azarenki i Andy'ego Murraya. Grają, wygrywają, rywale i rywalki podziwiają, publiczność bije brawo i czeka na bardziej emocjonujące widowiska.

Można tylko oceniać wedle gustu, czy więcej warte są wykrzyczane zwycięstwa Białorusinki czy niemal perfekcyjne połączenie siły, bojowości i techniki młodszej z sióstr Williams. Na razie wybór pada na Serenę, bo Amerykanka, wedle powszechnej opinii, nigdy nie grała lepiej. Marię Kirilenko, naprawdę dobrą i zaciętą tenisistkę, pokonała w 1/8 finału, tracąc dwa gemy. Zadanie to zajęło jej 57 minut.

– Nie spodziewałam się, że będę grać z Rosjanką tak dobrze. Zobaczyłam, że miałam 95 procent skuteczności pierwszego serwisu, coś podobnego! Pytałam się zadziwiona: kim jest ta dziewczyna, to przecież do mnie niepodobne! – opowiadała najstarsza z ćwierćfinalistek. Serena Williams od czasu nagłej porażki w pierwszej rundzie Roland Garros 2012 przegrała tylko jeden oficjalny mecz (z Andżeliką Kerber w Cincinnati), w nieoficjalnych dała się pokonać dla zabawy Agnieszce Radwańskiej i starszej siostrze.

Dochodzimy w Melbourne do chwili, gdy faktyczne rządy Sereny mogą wreszcie znaleźć odbicie w rankingu WTA. Jeśli pięciokrotna mistrzyni Australian Open wygra z debiutującą w ćwierćfinałach 19-letnią rodaczką Sloane Stephens, a potem jeszcze półfinał i finał, to wróci na szczyt klasyfikacji. Tych rządów nikt by nie kwestionował. Nikt też nie będzie podkreślać, że w wieku 31 lat Serena byłaby najstarszą z dotychczasowych liderek rankingu.

Jakoś nie ma chętnych, by stwierdzić, że panna Stephens, która miała pięć lat, gdy Serena Williams grała po raz pierwszy w Wielkim Szlemie, jest kimś, kto przeszkodzi mistrzyni. Na razie nastolatka zbiera ogólne pochwały, porównania do młodych Williamsówien są oczywiste, lecz w jej sukces wierzyć się nie da. Dzielna Sloane powtarzała jednak mediom: – Kort jest dla nas taki sam, nie gram z nadczłowiekiem, to będzie taki sam mecz jak każdy inny.

Zupełnie inny wymiar ma awans do ćwierćfinału Swietłany Kuzniecowej. Dwukrotna mistrzyni wielkoszlemowa, mocno przygaszona przez kontuzje, wraca na dawne pozycje. Jej zwycięstwa w Roland Garros 2009 i US Open 2004 wydają się już odległe, ale jej ranking (75. WTA) jest jakby wzięty z niewłaściwej przegródki. Rosjanka pokonała Karolinę Woźniacką w trzech setach, była już chwilami tą twarda Swietą, której nic nie złamie. Powrót może się uda, bo Kuzniecowa po Wimbledonie naprawiła kolano, przeszła, co miała przejść, i powoli pnie się tam, gdzie powinna być. Po dziesięciu latach obecności na światowych kortach sprawiła sobie duży tatuaż na prawym bicepsie. Ma tam napisane po angielsku motto:        – Ból mnie nie zabija, to ja zabijam ból.

W ćwierćfinale Kuzniecowa zagra z Azarenką, motto może się przydać, także ze względu na ból uszu. W Melbourne podano, że przyjaciel Białorusinki, znany raper Redfoo, odkrył muzyczny potencjał jęków tenisistki. Nagrał je i zmiksował w nowym utworze, obiecał rychłą premierę dzieła. Na wszelki wypadek Wiktoria przypomina, że to nie będzie jej śpiew, tylko to, co każe jej robić natura przy odbijaniu piłki. Nie kryła także, że muzyka raperska to bardzo ważny element jej przygotowań przed meczem.

Pojedynki, które w poniedziałek wyłoniły ćwierćfinalistów, miały widoczny francuski sznyt. Grali w nich Jo-Wilfried Tsonga, który pokonał, jak każe ranking, Richarda Gasqueta. Grał Gilles Simon, który wydawał się skrajnie wyczerpany już w połowie pierwszego seta z Andym Murrayem i przegrał ze Szkotem wyjątkowo dotkliwie. Walczył i wygrał Jeremy Chardy.

Deblowy partner Łukasza Kubota na razie jest jedynym, który wypełnił zapotrzebowanie na nieoczekiwane wyniki, bo wygrał z Juanem Martinem Del Potro (nr 6), a w poniedziałek potwierdził stabilność formy, wysyłając do domu Andreasa Seppiego. Chardy, niegdyś świetny junior, mistrz Wimbledonu 2005, gra w Melbourne szósty raz. Wcześniej nigdy nie przeszedł drugiej rundy. Szczyt osiągnięć wielkoszlemowych to czwarta runda Roland Garros. Trzeba wierzyć, że sukcesy w Melbourne to zasługa akademii Patricka Mouratoglou, skoro to także ostatnio szkoła Sereny Williams. Francuz dodał, że wiele zawdzięcza osobiście Martinie Hingis, która pracowała z nim przez pewien czas w podparyskiej akademii. Rady Hingis przeciw umiejętnościom Murraya mogą nie wystarczyć, ale i tak mecz zapowiada się nieźle. Znają się od czasów juniorskich, ostatni raz grali w sierpniu w Cincinnati, wygrał... Chardy.

Jeśli chodzi o urodę męskiego tenisa, nic się nie zmienia pod australijskim słońcem. Roger Federer gra pięknie, a także skutecznie. Złamał ducha Milosa Raonica jeszcze przed trzecim setem. Było z czego wybierać, ale piłką meczu okazał się skrót Szwajcara – od razu po serwisie Kanadyjczyka. W księdze rekordów zapisano: Federer zagra w 35. ćwierćfinale Wielkiego Szlema z rzędu.

Na razie trzeba się powtarzać, opisując kolejne mecze Sereny Williams i Rogera Federera, Wiktorii Azarenki i Andy'ego Murraya. Grają, wygrywają, rywale i rywalki podziwiają, publiczność bije brawo i czeka na bardziej emocjonujące widowiska.

Można tylko oceniać wedle gustu, czy więcej warte są wykrzyczane zwycięstwa Białorusinki czy niemal perfekcyjne połączenie siły, bojowości i techniki młodszej z sióstr Williams. Na razie wybór pada na Serenę, bo Amerykanka, wedle powszechnej opinii, nigdy nie grała lepiej. Marię Kirilenko, naprawdę dobrą i zaciętą tenisistkę, pokonała w 1/8 finału, tracąc dwa gemy. Zadanie to zajęło jej 57 minut.

Pozostało jeszcze 87% artykułu
Tenis
Iga Świątek zagra w Polsce. Znamy miejsce i rywala
Materiał Promocyjny
Jaką Vitarą na różne tereny? Przewodnik po możliwościach Suzuki
Tenis
Jannik Sinner po raz drugi mistrzem Australian Open. Monodram w trzech aktach
Tenis
Iga Świątek bliżej powrotu na pierwsze miejsce? Łatwo nie będzie
Tenis
Madison Keys zwyciężczynią Australian Open. Wściekła Aryna Sabalenka
Materiał Promocyjny
Warta oferuje spersonalizowaną terapię onkologiczną
Tenis
Finał Australian Open kobiet. Moc jest z nimi
Materiał Promocyjny
Psychologia natychmiastowej gratyfikacji w erze cyfrowej