Tenis: najtrudniejszy pierwszy raz

Puchar Davisa. We Wrocławiu zaczyna się misja: Grupa Światowa. Polska w najsilniejszym składzie gra z osłabioną Słowenią

Publikacja: 01.02.2013 00:01

Jerzy Janowicz: on ma zdobyć dla Polski pierwszy punkt

Jerzy Janowicz: on ma zdobyć dla Polski pierwszy punkt

Foto: AFP

Dziś o 16 w najsłynniejszym zabytku wrocławskiego modernizmu najpierw piłki odbiją Jerzy Janowicz i Blaż Kavcić, po nich na kort wyjdą Łukasz Kubot i Grega Żemlja. W sobotę o 14 debel (ze strony polskiej Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski, z drugiej Kavcić i Żemlja), w niedzielę od południa pozostałe dwa single, jak każe tradycja i regulaminy.

Mecz – I runda rozgrywek w Grupie I strefy euro-afrykańskiej – zapowiadany jest jako dobry start do osiągnięcia Grupy Światowej. W praktyce zwycięstwo oznacza przejście tylko 1/3 drogi. Drugi etap to mecz w lipcu z Republiką Południowej Afryki (ta drużyna otrzymała na początek wolny los). Dopiero drugie zwycięstwo otwiera możliwość gry we wrześniu w barażu o Grupę Światową z tymi, którzy wypadną z elity zespołowego tenisa.

O tenisie słoweńskim w Pucharze Davisa można mówić, zgodnie z zapisem historii, od 1993 roku. Wcześniej słoweńskie tenisistki i tenisiści startowali na rzecz Jugosławii. Najwięcej sławy zdobyła wtedy Mima Jaušovec z Mariboru, która w 1977 roku wygrała wielkoszlemowe mistrzostwa w Paryżu, dotarła też do 6. miejsca rankingu WTA. Była wybitną specjalistką od gry na czerwonej mączce, w finale turnieju Rolanda Garrosa grała jeszcze dwa razy, do tego w 1978 roku została także paryską mistrzynią debla.

O słoweńskich mistrzach rakiety słychać znacznie mniej. Iztok Bożić, Borut Urh, Marko Tkalec, Andrej Kracman – to są postaci, które w latach 90. zaczynały marsz w górę w rozgrywkach Pucharu Davisa. Z tego pokolenia jest także kapitan drużyny Blaż Trupej, który z Iztokiem Bożiciem zdążył zagrać, ale bez powodzenia, w pierwszej rundzie turnieju olimpijskiego w Barcelonie. Młodsi, czyli ci, którzy przyjechali do Wrocławia, radzą sobie już nieco lepiej w świecie zawodowym, ranking to pokazuje, choć o zwycięstwach Słoweńców w turniejach ATP Tour jeszcze mało słychać.

Trudno jednak nie zauważyć, że bez specjalnego rozgłosu Słowenia dotarła na 31. miejsce rankingu drużynowego Pucharu Davisa (Polska jest 38.), że ma trzech tenisistów w pierwszej setce rankingu ATP i czternastu w całej klasyfikacji. Takie statystyczne porównania z Janowiczem i spółką wcale nie wypadają źle, jeśli zauważyć, że za Jerzykiem i Łukaszem Kubotem wcale nie ma wielkiego tłoku. Słoweńcy dotarli do obecnego etapu rywalizacji jako ci, którzy zapewnili sobie utrzymanie w Grupie I – w ubiegłym roku pokonali 5:0 u siebie Danię, potem przegrali w Johannesburgu z RPA 1:4. Polacy przebili się od dołu rozgrywek. W Grupie II w 2012 roku wygrali kolejno 5:0 z Madagaskarem, 4:1 z Estonią i 3:2 z Białorusią. Do Grupy I awansowali już wcześniej kilka razy, ale przejście poza drugą rundę rozgrywek w tej fazie na razie jest niespełnionym marzeniem.

Ma być lepiej, bo jesienne sukcesy Jerzego Janowicza i awans na 26. miejsce rankingu mocno pobudziły wyobraźnię. Do tego wciąż liczy się daviscupowe doświadczenie Łukasza Kubota (78. ATP) i pary deblistów Fyrstenberg – Matkowski. Rywale przyjechali do Polski bez drugiej rakiety, Aljaża Bedele (79. ATP), który ma kontuzję nadgarstka.

Kapitan Trupej musi postawić tylko na Żemlję (60. ATP) i Kavcicia (83. ATP), bo pozostali reprezentanci, Tomislav Ternar (728. ATP) i Mike Urbanija (1262. ATP), dopiero przyuczają się do poważnych zadań. Ściany oraz podłoga też mają pomóc gospodarzom.

Krótka historia poprzednich meczów Polska – Słowenia niewiele wnosi poza stwierdzeniem, że spotkania były zacięte. W 2000 roku w Szczecinie Polacy przegrali 2:3, ten mecz pamięta najlepiej Marcin Matkowski, bo grał w deblu.

W 2004 roku w Portorożu był udany rewanż, 3:2 z poważnym wkładem Kubota, Matkowskiego i Fyrstenberga. Trzeci mecz rozpoczną ci młodsi, i jak się powszechnie ocenia, najbardziej utalentowani tenisiści obu krajów. Janowicz, rocznik 1990, i Kavcić, rocznik 1987. To pierwsze starcie na razie wydaje się najciekawsze. ?

Program meczu Polska – Słowenia

Piątek (16.00): Jerzy Janowicz – Blaż Kavcić; Łukasz Kubot – Grega Żemlja

Sobota (14.00): Mariusz Fyrstenberg, Marcin Matkowski – Kavcić, Żemlja

Niedziela (12.00): Janowicz – Żemlja; Kubot – Kavcić

Transmisja telewizyjna (wszystkie mecze na żywo): CANAL+SPORT HD

Dziś o 16 w najsłynniejszym zabytku wrocławskiego modernizmu najpierw piłki odbiją Jerzy Janowicz i Blaż Kavcić, po nich na kort wyjdą Łukasz Kubot i Grega Żemlja. W sobotę o 14 debel (ze strony polskiej Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski, z drugiej Kavcić i Żemlja), w niedzielę od południa pozostałe dwa single, jak każe tradycja i regulaminy.

Mecz – I runda rozgrywek w Grupie I strefy euro-afrykańskiej – zapowiadany jest jako dobry start do osiągnięcia Grupy Światowej. W praktyce zwycięstwo oznacza przejście tylko 1/3 drogi. Drugi etap to mecz w lipcu z Republiką Południowej Afryki (ta drużyna otrzymała na początek wolny los). Dopiero drugie zwycięstwo otwiera możliwość gry we wrześniu w barażu o Grupę Światową z tymi, którzy wypadną z elity zespołowego tenisa.

Pozostało jeszcze 80% artykułu
Tenis
Jak Aryna Sabalenka wyciągnęła pomocną dłoń do Igi Świątek
Tenis
Iga Świątek nie obroni tytułu w Madrycie i może zanotować spadek w rankingu. Co dzieje się z Polką?
Tenis
Iga Świątek broni tytułu w Madrycie. Już na początku szansa na rewanż
Tenis
Porsche nie dla Igi Świątek. Jelena Ostapenko nadal koszmarem Polki
Tenis
Przepełniony kalendarz, brak czasu na życie prywatne, nocne kontrole. Tenis potrzebuje reform
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku