Półfinał turnieju na Florydzie nie poprawił bilansu Agnieszki w starciu z Sereną. Trzy zdobyte gemy w drugim secie, tylko parę ładnie wygranych piłek, niewiele szans na więcej. Amerykanka zagrała świetnie, bez wahania, przestojów i nagłych odpływów koncentracji. Wygrała 6:0, 6:3.
Ten półfinał to 450 pkt i 177 tys. dolarów. Pozycja Radwańskiej w rankingu nie zmieni się, bo nawet strata netto 550 pkt (w poniedziałek ubędzie jej 1000 za ubiegłoroczne zwycięstwo) to za mało, by Na Li, Andżelika Kerber czy Petra Kvitova mogły ją przegonić.
Przed najlepszą polską tenisistką dość długi czas regeneracji. Z Miami wraca na święta do Polski, potem zajrzy 9 kwietnia do Katowic, by zagrać w pokazowym mikście przy okazji turnieju WTA Katowice Open. Następny obowiązek to start 20 i 21 kwietnia na twardych kortach w hali w Koksijde w meczu Pucharu Federacji z Belgią – o awans do Grupy Światowej II.
Sezon na kortach ziemnych Radwańska rozpocznie od turnieju w Madrycie (Premier Mandatory, pula 4,033 mln euro) – dopiero od 6 maja. Przez sześć minionych sezonów jeździła wcześniej na mączkę wysypywaną na potrzeby Porsche Tennis Grand Prix w hali w Stuttgarcie, ostatnio dwa razy grała tam w półfinałach. Tym razem nie pojedzie, gdyż, jak przekazał „Rz” trener Tomasz Wiktorowski: – Za dużo było gry do tej pory. Trzeba odpocząć i przygotować się do reszty sezonu.
W finale w Miami Serena zagra z Marią Szarapową. To dla widzów wymarzony, prawie amerykański finał, bo Rosjanka jest zakorzeniona na Florydzie niemal tak samo jak jej rywalka. To spotkanie może nawet przebić wydarzenia turnieju męskiego, których kulminacja musi się obejść bez trzech z wielkiej czwórki ATP Tour. Pary półfinałowe stworzyli Tommy Haas i David Ferrer oraz Andy Murray i Richard Gasquet.