Na ziemnych kortach grać można wcześniej w Ameryce Południowej, ale dla męskiego tenisa prawdziwym początkiem sezonu od lat pozostaje wiosenna rywalizacja w pięknym zakątku południa Europy. O urodzie kortów w Monte Carlo Country Club wiele pisać nie trzeba, kto był, ten wie, że nawet samo siedzenie na trybunach i patrzenie na Morze Śródziemne oraz dachy okolicznych posiadłości robi wrażenie.
Robi je także obecność byłych i obecnych gwiazd sportu, osobowości ekranu, postaci mody, biznesu i polityki – wszystko składa się na ten klimat, tym bardziej że znaczna część uczestników i widzów po prostu tam mieszka.
Turniej w Monte Carlo ma historię znacznie dłuższą niż ATP Tour, pierwszy odbył się już w 1897 roku, 20 lat po pierwszym Wimbledonie. To tutaj oglądało się najważniejszych kandydatów do zwycięstwa w turnieju Roland Garros, to tutaj rodziły się legendy wielu mistrzów gry na czerwonej mączce: od Guillermo Vilasa po Bjoerna Borga i Thomasa Mustera.
W kronikach są trzy zwycięstwa polskie: dwa Władysława Skoneckiego w 1953 i 1955 roku, a także deblowe Wojciecha Fibaka (z Karlem Mailerem) w 1976 i jeszcze w tym samym roku przegrany finał Polaka z Vilasem. Miło wspomnieć drogę Fibaka do tego meczu – wygrane z Roscoe Tannerem i Borgiem.
Najważniejszą częścią współczesnej historii turnieju (dziś z cyklu ATP Masters 1000) jest seria ośmiu kolejnych zwycięstw Rafaela Nadala. Hiszpan może śmiało mówić, że na kortach w księstwie Monaco ma władzę absolutną. Przegrał tylko jeden mecz, w roku debiutu (czyli 2003), gdy miał 16 lat. Od 2005 roku już każdej wiosny odbierał piękny puchar i stosowny czek (w tym roku 501 700 euro).