O kobietach i uleczonym egoiście

Jimmy Connors wydał właśnie autobiografię „Outsider”. To kolejna ciekawa książka o życiu na korcie i tuż obok

Publikacja: 09.05.2013 01:48

Jimmy Connors wygrał 109 turniejów, w tym osiem wielkoszlemo-wych

Jimmy Connors wygrał 109 turniejów, w tym osiem wielkoszlemo-wych

Foto: AP/Staff/Caulkin

Miał w dzieciństwie silne obsesje, jako dorosły był hazardzistą. Wychowany przez matkę i babcię na egoistę i samotnika, został zaskakująco dobrym ojcem. W tym roku skończy 61 lat. Z wielkich tenisistów drugiej połowy XX wieku milczał najdłużej.

W końcu zdecydował, że czas opowiedzieć o zamkniętym świecie, jaki stworzył na korcie i poza nim. Książka „The Outsider" wydana przez oficynę HarperCollins wchodzi do sprzedaży 14 maja. Recenzja w „New York Timesie": To jak wciągające pięć setów na kortach ziemnych.

Jest w książce sobą – choć niekiedy przeprasza za agresywny styl i popełnia sporo niedyskrecji. Ujawnia, że czasem wrzeszczał na matkę:          – Wynoś się z mego życia! Opowiada o romansie z Chris Evert. Nawet o tym, że w 1974 roku tenisistka była „z powodu naszej młodzieńczej pasji" w ciąży i choć on był gotów założyć rodzinę, Chrissy ze względu na ambicje sportowe, zdecydowała się na aborcję.

O własnym tenisie pisze to, co każdy widział na korcie:        – Grałem często jak skończony egoista. To podejście zawdzięcza nadopiekuńczej matce Glorii Connors i kochającej babci Brendzie Thompson. To one mówiły mu codziennie: „Wszystko, co wygrasz, jest dla ciebie". Silne i zdeterminowane były wraz z żoną Patti McGuire (dziewczyną roku 1976 „Playboya") mocnymi fundamentami jego życia.                    – Jakie inne kobiety byłyby w stanie wytrzymać roztrwonienie 70 tysięcy ciężko zarobionych na tenisie dolarów w jednym rozdaniu blackjacka? – pyta retorycznie.

To nie jest tradycyjny zbiór sportowych wspomnień. Na 401 stronach biografii widać sporo Connorsowej zuchwałości. Nie jest to także, jak w przypadku bestsellerowej autobiografii Andre Agassiego „Open", zapis przemiany zagubionego chłopaka w świadomego mistrza rakiety. Connors pisze wyraźnie: „Agassi nigdy nie był facetem z mojej bajki" i zaraz dodaje etykietę: „Jego transformacja to wyłącznie gra na pokaz".

Prawo do takich opinii daje mu 8 tytułów wielkoszlemowych, 109 wygranych turniejów, 160 tygodni na pierwszym miejscu rankingu światowego i wspomnienia wielu niezwykłych meczów, jakie toczył z Bjoernem Borgiem czy  Johnem McEnroe.

Jeśli wierzyć biografii, za życie domowe, oddanie dwojgu dzieciom (i sześciu psom) oraz za umiejętność podnoszenia się z kontuzji też warto go podziwiać. To zaskoczenie dla tych, którzy widzieli w nim tylko faceta, który na oczach widzów łapał się za krocze, wykrzykiwał, że zawszę będzie robił wszystko inaczej i obrażał wszelkie świętości.

Teraz Connors mówi, czemu obsesyjnie odbijał piłki na linii serwisowej, czemu bez przerwy zamykał i otwierał zamki w drzwiach, czemu nie radził sobie z matką, gdy wtrącała się do jego życia. Być może ta otwartość stała się możliwa dopiero po śmierci pani Glorii Connors (zmarła w 2007 roku).

Matka nauczyła go znacznie więcej niż tylko pracy nóg i techniki oburęcznego forhendu – miał dziecięce zaburzenia obsesyjno-kompulsywne, wadę wzroku, dysleksję. Angażowała się w każdy aspekt  jego życia i „zapłaciła wysoką cenę za wkroczenie na to terytorium" – pisze Connors. Te wspomnienia, w których jest też sporo o piciu alkoholu z Deanem Martinem, o wyśpiewywanych dedykacjach Franka Sinatry, o skutkach spotkania z Marleną Dietrich w holu paryskiego hotelu, o niewierności i uzależnieniu od hazardu, potwierdzają, że zła sława jednak trochę smakowała autorowi.

Miał w dzieciństwie silne obsesje, jako dorosły był hazardzistą. Wychowany przez matkę i babcię na egoistę i samotnika, został zaskakująco dobrym ojcem. W tym roku skończy 61 lat. Z wielkich tenisistów drugiej połowy XX wieku milczał najdłużej.

W końcu zdecydował, że czas opowiedzieć o zamkniętym świecie, jaki stworzył na korcie i poza nim. Książka „The Outsider" wydana przez oficynę HarperCollins wchodzi do sprzedaży 14 maja. Recenzja w „New York Timesie": To jak wciągające pięć setów na kortach ziemnych.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Tenis
Porsche nie dla Igi Świątek. Jelena Ostapenko nadal koszmarem Polki
Tenis
Przepełniony kalendarz, brak czasu na życie prywatne, nocne kontrole. Tenis potrzebuje reform
Tenis
WTA w Stuttgarcie. Iga Świątek schodzi na ziemię
Tenis
Billie Jean King Cup. Polki bez awansu
Tenis
Billie Jean Cup w Radomiu. Jak wygrać bez Igi Świątek?