Kanada pachnąca sensacją

Jerzy Janowicz był w Montrealu blisko pokonania Rafaela Nadala, ale przegrał 6:7, 4:6. W ćwierćfinale w Toronto zagra Agnieszka Radwańska

Publikacja: 08.08.2013 21:27

Kanada pachnąca sensacją

Foto: AFP

W sportowych gazetach całego świata porażka Rafaela Nadala to byłby gorący temat. Jerzy Janowicz wie dobrze, że mógł, a nawet powinien go zapewnić dziennikarzom. Jak inaczej oceniać: w pierwszym secie meczu z Hiszpanem prowadził 5:4 i serwował, potem w tie-breaku było już 5-2 i znów serwis w garści Polaka. W drugim secie widzieliśmy prowadzenie Jerzego 3:0 i znów stracone szanse na wyczyn godny czołówek gazet.

Pewnie ten sukces kiedyś przyjedzie, lekcja zostanie zapamiętana, ale tego meczu żal. Każdy kto widział potwierdzi, że tak naprawdę zabrakło tylko jednej broni – trochę bardziej regularnego pierwszego serwisu. Nawet bez niego Janowicz dawał radę, w wymianach był groźny, w pomysłach na zaskakiwanie rywala także. Tylko gdy trzeba było w decydujących chwilach wystrzelić z armaty i brać swoje, jeszcze nie potrafił.

Nadal nie grał nadzwyczajnie. Przełamywanie tenisa Janowicza nie było dlań łatwą sprawą, parę razy wyglądał na mocno przestraszonego, lecz setki setów granych pod presją zrobiło swoje –  on naprawdę wie, co robić, gdy prowadzi się 5:4 i serwuje. Wtedy koncentracja jest największa, zagrania najbardziej skuteczne. W jego przypadku nie było mowy o marnowaniu szans, był świetny gem finałowy zakończony asem. Dlatego Hiszpan jest mistrzem, a Polak na razie kandydatem na mistrza.

Dwie udane rundy w Montrealu dadzą Janowiczowi awans na 15. miejsce na świecie. Kolejna szansa na poprawę już w przyszłym tygodniu w równie wielkim turnieju z cyklu Masters w Cincinnati.

To nie jest duża pociecha, ale w Montrealu drugi mecz wygrali Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski, tym razem z bardzo doświadczonymi rywalami: Maksem Mirnym i Horią Tecau. Mecz rozstrzygnął się w tie-breaku, 12-10 dla Polaków. Jeszcze parę takich zwycięstw i może znów polska para wróci na dawne mocne pozycje w pierwszej ósemce świata.

W Toronto też było gorąco, choć mecz Agnieszki Radwańskiej ze Sloane Stephens wyglądał z początku tak, że tenisistka amerykańska biegała zagubiona po korcie, nic jej nie wychodziło, a profesorski tenis Polki tylko pogłębiał wrażenie, że rywalki dzieli zbyt wiele, by coś się zmieniło.

Jednak się zmieniło – po pierwszym secie trener Stephens zalecił Sloane, by się uśmiechnęła i ta rada okazała się zaskakująco dobra. Młoda półfinalistka Australian Open i ćwierćfinalistka Wimbledonu zrzuciła z siebie zniechęcenie i obawy, zaczęła grać śmielej, więc mecz zrobił się do oglądania. Zwycięstwo Polki jednak było pewne, zwłaszcza pościg od stanu 1:4 w drugim secie i wysoko wygrany tie-break robił wrażenie, a także spora udanych liczba ataków przy siatce.

Radwańska zagra w ćwierćfinale ze starą znajomą, Sarą Errani. Grały już osiem razy (bilans 6-2 dla Agnieszki), tylko ostatnio w Roland Garros lepsza była Włoszka, ale na twardych kortach szanse najlepszej polskiej tenisistki wyraźnie rosną.

> Toronto. Turniej WTA Premier 5 (2,369 mln dol.). 1/8 finału: A. Radwańska (Polska, 3) – S. Stephens (USA, 14) 6:1, 7:6 (7-2).

> Montreal. Turniej ATP Masters 1000 (2,887 mln dol.). 1/8 finału: R. Nadal (Hiszpania, 4) – J. Janowicz (Polska, 15) 7:6 (8-6), 6:4. Debel – 1/8 finału: M. Fyrstenberg, M. Matkowski – M. Mirny, H. Tecau (Białoruś, Rumunia, 8) 6:2, 4:6, 12-10.

W sportowych gazetach całego świata porażka Rafaela Nadala to byłby gorący temat. Jerzy Janowicz wie dobrze, że mógł, a nawet powinien go zapewnić dziennikarzom. Jak inaczej oceniać: w pierwszym secie meczu z Hiszpanem prowadził 5:4 i serwował, potem w tie-breaku było już 5-2 i znów serwis w garści Polaka. W drugim secie widzieliśmy prowadzenie Jerzego 3:0 i znów stracone szanse na wyczyn godny czołówek gazet.

Pewnie ten sukces kiedyś przyjedzie, lekcja zostanie zapamiętana, ale tego meczu żal. Każdy kto widział potwierdzi, że tak naprawdę zabrakło tylko jednej broni – trochę bardziej regularnego pierwszego serwisu. Nawet bez niego Janowicz dawał radę, w wymianach był groźny, w pomysłach na zaskakiwanie rywala także. Tylko gdy trzeba było w decydujących chwilach wystrzelić z armaty i brać swoje, jeszcze nie potrafił.

Tenis
Iga Świątek i doping. Światowa Agencja Antydopingowa podjęła decyzję
Materiał Promocyjny
Suzuki e VITARA jest w pełni elektryczna
Tenis
Bezlitosna Iga Świątek. Pędzi przez Australian Open jak kolej wysokich prędkości
Tenis
Bez niespodzianek w Australian Open. Faworyci grają dalej, hit na horyzoncie
TENIS
Demonstracja siły! Emma Raducanu bez szans z Igą Świątek w Australian Open
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Tenis
Przeminęło z wiatrem. Magdalena Fręch odpadła z Australian Open
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego