Różnica czasu między Warszawą i Nowym Jorkiem to sześć godzin, mecze zaplanowano od 11. Poza Agnieszką pierwszego dnia z polskiej ekipy zagra jeszcze Urszula Radwańska – jej spotkanie z Iriną-Camelią Begu zaplanowano jako trzecie na korcie nr 9, powinno się skończyć przed północą.
Jak zawsze w US Open – panie idą przodem, bo finał grają wcześniej. Niknie jednak, chyba już na zawsze amerykański wynalazek – supersobota, czyli dzień męskich półfinałów i kobiecego finału. Teraz, dzięki dodaniu dodatkowego poniedziałku, turniej ma nowy rytm: półfinały kobiet w ostatni piątek, męskie w sobotę, finał pań w niedzielę, panów w poniedziałek, 9 września.
O formie Agnieszki Radwańskiej wiadomo tyle, że wyraźnie rosła w miarę trwania amerykańskiego tournee. Podróż do Krakowa na pogrzeb dziadka była poza dyskusją, ale nie powinna wiele zmienić. Isia szybko wróciła do USA, trenowała w New Haven, potem przeniosła się do Nowego Jorku.
Jej rywalka jest na 69. miejscu rankingu WTA, ma 25 lat, gra solidnie, trochę w stylu starej szkoły hiszpańskiej (dużo biegania i rotacji odbić), ale bez przesadnych sukcesów. W tym roku najwyżej była w półfinale małego turnieju w Acapulco, od połowy lipca nie wygrała meczu, choć startowała cztery razy. Radwańska starsza grała z nią raz, rok temu w Miami wygrała 6:1, 6:2.
Ostatni mecz Hiszpanki, to porażka w pierwszej rundzie turnieju w New Haven, los chciał, że z rumuńską przeciwniczką Urszuli Radwańskiej w US Open. Irina-Camelia Begu (74. WTA) jest znana młodszej z polskich sióstr z ubiegłorocznego turnieju w Taszkiencie, wtedy Ula przegrała z nią w półfinale 3:6, 3:6, Rumunka zdobyła wówczas pierwszy (i na razie jedyny) tytuł w WTA Tour. To wysoka i dość silna tenisistka, ma 23 lata, trzyma się mocno trzeci sezon w pierwszej setce świata. Gra też w deblu. Agnieszka pokonała ją gładko w Australian Open 2013, pewnie coś podpowie młodszej siostrze.