Kronika potrójnej klęski

Klęska Polaków w pierwszej rundzie. Jerzy Janowicz przegrał 4:6, 4:6, 2:6 z Maximo Gonzalezem. Odpadli też Michał Przysiężny i Łukasz Kubot

Publikacja: 28.08.2013 07:46

Trzy mecze, trzy porażki, jeden wygrany set Przysiężnego z Julienem Benneteau. Gorzej być nie mogło. Cała trójka grała niemal w tym samym czasie nowojorskiego popołudnia. Korty numer 4, 13 i 14. Trzynastkę dostał Janowicz, są tam małe trybuny. Kto oglądał, zobaczył Polaka w wydaniu najsłabszym od miesięcy. Dużo rozdrażnienia, niepewność, spuszczona głowa, no i słaby serwis, którym nie dało się bronić w chwili potrzeby.

Potrzeba była. Gonzalez, nr 247. w rankingu ATP, grał śmiało. Prawdą jest, że taki rozgrzany pomyślnymi kwalifikacjami tenisista z dalekiej poczekalni, nie ma wiele do stracenia. Więc Argentyńczyk grał chyba lepiej niż umie, świetnie biegał, odbijał niemal wszystkie piłki, zmusił Polaka do ryzyka i osiągnął swoje. Kiedy pierwszego seta wygrał po jednym bardzo słabym gemie Janowicza, wydawało się jeszcze, że to konieczna cena rozgrzewki Polaka.

Jednak Jerzy wciąż niewiele robił tak jak potrafi – serwował słabo, odbijał nierówno, coraz częściej krzywił się po akcjach, wyglądało, że coś mu dolega. Spoglądał z niepokojem na swą grupę wsparcia, pytał, co robić. Drugi set znów zaczął się od przewag Gonzaleza, za chwilę było przełamanie, 1:2. Pierwsza konsultacja z lekarzem niewiele wniosła, Polak przegrał kolejne dwa gemy, zanim położył się na korcie i dostał pomoc przy bolących plecach.

Na chwilę pomogło. Ręka przyspieszyła, nogi też, wróciła dynamika i celność odbić. Jednak zryw był krótki. Ale  nawet gdy Janowicz przegrywał 4:6, 4:6, trudno było uwierzyć w tę klęskę. Wkrótce okazało się, że żadnej zmiany wyniku nie będzie.

Frustracja kazała zaserwować Polakowi od dołu, rywal zrewanżował się świetnym skrótem. Gdy było 5:2 dla Argentyńczyka, Maximo Gonzalez mógł przegrać już tylko ze sobą. Trochę dygotał z emocji, ale dał radę. Dwie godziny plus kwadrans i po meczu, który miał tylko przygotować drogę Polaka do poważniejszych wyzwań.

Gonzalez ma skończone 30 lat i pochodzi z Tandil, miasta, w którym szlifowały się niemal wszystkie talenty argentyńskiego tenisa od Juana Martina Del Potro, Juana Monaco i Mariano Zabalety do Guillermo Péreza-Roldána. Nie miał tyle zdolności jak inni, ale wyszlifował w Tandil klasyczną umiejętność żmudnego przebijania piłek, solidny serwis i ruszył w świat. Po siedmiu latach dotarł nawet na krótko do 58. miejsca na świecie. Sporo grał w debla i właśnie w tej specjalności w 2008 roku razem z Monaco nieoczekiwanie awansowali do półfinału US Open. Bywalcy challengera w Szczecinie mogli półfinalistę ujrzeć z bliska kilkanaście dni później, gdy odpadał w pierwszej rundzie singla Pekao Open.

W pierwszej setce rankingu ostatni raz był w 2011 roku, a potem już tylko spadał, spędzając zawodowe życie w challengerach. W tym roku zaczął od kontuzji prawego kolana, po której tułał się między takimi jak on. Pokonanie Janowicza to jego mały szczyt: przed kilku laty mógł się pochwalić wygraną z Mardym Fishem (wówczas 24. ATP) i Ivo Karloviciem (20.).

Gdy Janowicz leżał w drugim secie na korcie, Michał Przysiężny już siedział w szatni po porażce z Julienem Benneteau. Jako pierwszy z Polaków wszedł na amerykańskie korty i pierwszy zszedł. Nie przegrał wstydliwie wysoko. Walczył długie cztery sety, w ostatnim nawet prowadził 2:0.

Rywal był mocny, rozstawiony z nr 31, ale trochę żal, że tegoroczna nowojorska przygoda Polaka skończyła się tak szybko, że udany kilkutygodniowy pościg za szansą gry bez eliminacji nie miał lepszego zakończenia.

Tyle dobrego, że portfel Przysiężnego nieco zgrubiał, 32 tysiące dolarów pozwoli na ciąg dalszy aktywnego życia w krainie challengerów, a może także zmobilizuje do awansu do pierwszej setki świata i udział w trochę lepszych turniejach.

O meczu Łukasza Kubota też nie da się napisać wiele dobrego. Z Jarkko Nieminenem zwykle przegrywał, teraz też, choć dwa sety stracił po długim boju. Polak cztery razy startował w US Open, trzy razy kończył na pierwszej rundzie, tylko raz, gdy przeszedł kwalifikacje jak Maximo Gonzalez, potrafił awansować do trzeciej.

Polskie straty we wtorek były bolesne, mecze w deblu (Kubot gra jeszcze z Janowiczem) chyba nie będą pocieszeniem.

W singlu pozostają siostry Radwańskie, Agnieszka gra z Marią-Teresą Torro-Flor, Urszula ze Sloane Stephens. W siostrach nadzieja.

US Open pokazuje Eurosport i Eurosport 2.

Nowy Jork. US Open

(34,3 mln dol.). Mężczyźni – I runda: M. Gonzalez (Argentyna) – J. Janowicz (Polska, 14) 6:4, 6:4, 6:2; J. Nieminen (Finlandia) – Ł. Kubot (Polska) 7:5, 7:5, 6:2; J. Benneteau (Francja, 31) – M. Przysiężny (Polska) 6:4, 5:7, 6:4, 6:4.

Tenis
Finał Australian Open kobiet. Moc jest z nimi
Materiał Promocyjny
Jaką Vitarą na różne tereny? Przewodnik po możliwościach Suzuki
Tenis
Jannik Sinner. Zaprogramowany przez sztuczną inteligencję
Tenis
Iga Świątek zmuszona do obrony, ale po Australian Open jest dobrej myśli
Tenis
Słychać było gwizdy. Novak Djoković żegna się z Australian Open
Materiał Promocyjny
Warta oferuje spersonalizowaną terapię onkologiczną
Tenis
Australian Open. Iga Świątek przegrała z Madison Keys bitwę o Melbourne
Materiał Promocyjny
Psychologia natychmiastowej gratyfikacji w erze cyfrowej