Siostra z bratem nie dali rady. Radwańska gra dalej

Agnieszka Radwańska – Anastazja Pawliuczenkowa 6:4, 7:6 (7-1). Czwarta runda dla Polki, czas na mecz z Jekateriną Makarową i pierwszy ćwierćfinał

Publikacja: 30.08.2013 20:41

Agnieszka Radwańska

Agnieszka Radwańska

Foto: AFP

Grać z Anastazją Pawliuczenkową oznacza zderzyć się z tenisem twardym, mocnym, choć czasem dalekim od finezji. Rosjanka była jednak solidnie przygotowana taktycznie na mecz z Polką. Punkty tego planu były jasne: dużo mocy w uderzenia, atak po drugim serwisie Agnieszki, czasem skrót, żeby pokazać, że rosyjska technika też coś znaczy.

Plan zapewne układał brat, Aleksander Pawliuczenkow, który bywa z przerwami trenerem siostry od 2009 roku i na razie przy nim dziewczyna z Samary gra najlepiej, choć np. miała za trenerkę samą Martinę Hingis (ale krótko, od kwietnia do czerwca tego roku). Radwańska bardzo się takich gróźb nie bała, zwykle musi się z nimi mierzyć w każdym turnieju, obiecywała jednak dołożyć nieustępliwość i agresję, tak, by nie dopuścić bojowej Anastazji do rozwinięcia skrzydeł. Obie w zasadzie dotrzymały słowa. Isia kontrowała, kiedy tylko mogła, Nastia nauczona schematów ataku, trzymała się ich mocno i parła do przodu.

Pierwszy set rozstrzygnął jednak spryt Agnieszki, wystarczyło, że rywalka osłabiła nieco serwis, że zagrała raz i drugi w siatkę lub aut, by tę małą przewagę zamienić w duży ważny punkt. Cichy, ale wszechstronny atak Polki był bardziej skuteczny. Tenisistka taka jak Pawliuczenkowa nie zmienia łatwo zasad. Drugi set rozpoczęła z tą samą, może nawet większą siłą, w końcu dostała nagrodę – prowadziła 1:0 przy serwisie Polki. I znów nie widać było, by czwarta tenisistka świata przejęła się chwilowym kłopotem. Wyrównała od razu, ale chwiejna równowaga trwała aż do tie-breaka. W nim Radwańska zaczęła od prowadzenia 5:0, wprawiła Rosjankę w dygot zmieszany ze złością, a to nie jest przepis na sukces. Zwycięstwo ogłoszono po krótkiej zwłoce, bo Agnieszce wydawało się, że przy stanie 6-1 posłała asa, sędzina odrzekła, że nie, więc trzeba było jeszcze wykonać jeszcze jeden serwis, po nim skrót, na który Anastazja odpowiedziała odbiciem w aut.

Trzecia rywalka pokonana, bilans setów 6-0, amerykański plan Agnieszki Radwańskiej idzie dobrze. W 1/8 finału Polka zagra z Jekateriną Makarową (nr 24). Kibicom tenisa może bardziej podobałby się mecz z Sabine Lisicki – wspomnienia z tegorocznego półfinału Wimbledonu w spotkaniu z Niemką ożyłyby natychmiast, ale z Rosjanką Isia ma zwycięski bilans 3-0 i chyba ten pierwszy ćwierćfinał w Nowym Jorku wydaje się już naprawdę realny.

Nowy Jork. US Open (34,3 mln dol.).

Kobiety – III runda:

A. Radwańska (Polska, 3) – A. Pawliuczenkowa (Rosja, 32) 6:4, 7:6 (7-1);
Na Li (Chiny, 5) – L. Robson (W. Brytania, 30) 6:2, 7:5.
J. Makarowa (Rosja, 24) – S. Lisicki (Niemcy, 12) 6:4, 7:5.

Mężczyźni – II runda:

Novak Djokovic (Serbia, 1) - Benjamin Becker (Niemcy) 7:6 (7-2), 6:2, 6:2
Tomas Berdych (Czechy, 5) - Denis Kudla (USA) 7:6 (7-3), 7:6 (7-3), 6:3
Tommy Haas (Niemcy, 12) - Yen-Hsun Lu (Tajwan) 6:3, 6:4, 7:6 (7-3)
Michaił Jużny (Rosja, 21) - Ołeksandr Dołgopołow junior (Ukraina) 7:5, 6:1, 6:3
Julien Benneteau (Francja, 31) - Jeremy Chardy (Francja) 6:4, 6:3, 6:4
Marcel Granollers (Hiszpania) - Rajeev Ram (USA) 3:6, 4:6, 6:2, 6:3, 7:5
Tim Smyczek (USA) - Aleksander Bogomołow junior (Rosja) 3:6, 7:6 (8-6), 2:6, 6:4, 6:4 Joao Sousa (Portugalia) - Jarkko Nieminen (Finlandia) 1:6, 6:3, 3:6, 6:3, 6:4
Denis Istomin (Uzbekistan) - Tobias Kamke (Niemcy) 6:4, 6:2, 6:2

Juniorzy – I runda kwalifikacji:

P. Łomacki (Polska, 12) – A. Torres (Kolumbia) 6:2, 6:3.

Grać z Anastazją Pawliuczenkową oznacza zderzyć się z tenisem twardym, mocnym, choć czasem dalekim od finezji. Rosjanka była jednak solidnie przygotowana taktycznie na mecz z Polką. Punkty tego planu były jasne: dużo mocy w uderzenia, atak po drugim serwisie Agnieszki, czasem skrót, żeby pokazać, że rosyjska technika też coś znaczy.

Plan zapewne układał brat, Aleksander Pawliuczenkow, który bywa z przerwami trenerem siostry od 2009 roku i na razie przy nim dziewczyna z Samary gra najlepiej, choć np. miała za trenerkę samą Martinę Hingis (ale krótko, od kwietnia do czerwca tego roku). Radwańska bardzo się takich gróźb nie bała, zwykle musi się z nimi mierzyć w każdym turnieju, obiecywała jednak dołożyć nieustępliwość i agresję, tak, by nie dopuścić bojowej Anastazji do rozwinięcia skrzydeł. Obie w zasadzie dotrzymały słowa. Isia kontrowała, kiedy tylko mogła, Nastia nauczona schematów ataku, trzymała się ich mocno i parła do przodu.

Tenis
Iga Świątek broni tytułu w Madrycie. Już na początku szansa na rewanż
Tenis
Porsche nie dla Igi Świątek. Jelena Ostapenko nadal koszmarem Polki
Tenis
Przepełniony kalendarz, brak czasu na życie prywatne, nocne kontrole. Tenis potrzebuje reform
Tenis
WTA w Stuttgarcie. Iga Świątek schodzi na ziemię
Tenis
Billie Jean King Cup. Polki bez awansu