Kolejny cios w dumę mistrza

Znów przegrał Roger Federer. Przykro było patrzeć, jak nie radził sobie z Tommym Robredo i własną niemocą.

Publikacja: 04.09.2013 03:04

Kolejny cios w dumę mistrza

Foto: AFP

Czekali na niebo bez deszczu długo, a mecz trwał względnie krótko, niespełna 2,5 godziny. Wynik: 7:6 (7-3), 6:3, 6:4 dla Hiszpana. Jeszcze jeden mocny cios w dumę 17-krotnego mistrza turniejów Wielkiego Szlema.

Federer zapowiadał odrodzenie, który to już raz, więcej wysiłku i pasji. Wyszło tak jak w Wimbledonie, Hamburgu i Gstaad – słaby mecz daleko od finału. Szwajcar przegrał z Robredo zasłużenie, forhend dawał punkty rywalowi, serwis nie wspierał ataku, woleje wpadały w połowę siatki, nogi nie niosły. Ludzie przecierali oczy – legendarny Federer trzy gemy oddaje, prowadząc 40-0.

Takiego mistrza nie chciało się oglądać, po prostu było go żal. Po meczu, widocznie przygnębiony, obwiniał się za tę porażkę, mówił przede wszystkim o utraconej pewności siebie. – W tym meczu zniszczyłem się sam – powtarzał, lecz zapewniał jak zawsze, że wróci mocniejszy, że przecież umie grać lepiej. Czy wszystkich przekonał? Zapewne nie.

We wtorkowy wieczór był jak wzorzec mistrza, który nie wie, kiedy odejść z podniesionym czołem, który nie widzi upływu czasu i utraty sił. Zwolennicy Federera jeszcze się pocieszają: po US Open Szwajcar awansuje na 6. miejsce na świecie (ze względu na wczesną porażkę Juana Martina Del Potro), że wcześniej w trzech meczach nie stracił seta, że w starciu z Robredo zdobył zaledwie 6 punktów mniej od Hiszpana, że przecież zaledwie 14 miesięcy temu wygrywał z Andym Murrayem w Wimbledonie, że w Masters jeszcze pokaże. Może więc nie trzeba go skreślać, lecz na razie prognozy są złe.

Choć znów lało, Hiszpanie mieli dobry nowojorski dzień: wygrali Rafael Nadal (stracił seta z Philippem Kohlschreiberem) i David Ferrer z Janko Tipsareviciem. Nadal zamiast grać klasyk z Federerem trafia na Robredo. Ćwierćfinał z Ferrerem zagra Richard Gasquet, który pokonał Milosa Raonica w pięciu setach z trzema tie-breakami.

W kobiecym turnieju był dzień włoski. Jak przewidywano, w meczu dojrzałej damy tenisa z pączkującym talentem, czyli Roberty Vinci z Camilą Giorgi, górę wzięła dojrzałość. Italia będzie miała w tym roku półfinalistkę, bo kolejną rywalką pani Roberty jest odrodzona po miesiącach leczenia nadgarstka Flavia Pennetta, która zdecydowanie pokonała odkrycie lata, Rumunkę Simonę Halep.

Gra dalej Daniela Hantuchova, która doszła do ćwierćfinału, nie trafiając na żadną rozstawioną rywalkę, ale też pomaga sobie sama. W meczu z amerykańską kwalifikantką Alison Riske zaserwowała 15 asów. Słowaczka była poprzednio w ćwierćfinale US Open 11 lat temu. Skąd powrót formy? – Z energii Nowego Jorku – odpowiadała, chyba poważnie.

Tenis
Iga Świątek broni tytułu w Madrycie. Już na początku szansa na rewanż
Tenis
Porsche nie dla Igi Świątek. Jelena Ostapenko nadal koszmarem Polki
Tenis
Przepełniony kalendarz, brak czasu na życie prywatne, nocne kontrole. Tenis potrzebuje reform
Tenis
WTA w Stuttgarcie. Iga Świątek schodzi na ziemię
Tenis
Billie Jean King Cup. Polki bez awansu