Mistrzostwa WTA: druga porażka Agnieszki Radwańskiej

Nic z marzeń o sensacji – Polka znów została pokonana przez Serenę Williams. Jest duża niespodzianka w Stambule: Jelena Janković zwyciężyła Wiktorię Azarenkę

Aktualizacja: 24.10.2013 15:54 Publikacja: 23.10.2013 23:19

Mistrzostwa WTA: druga porażka Agnieszki Radwańskiej

Foto: AFP

W meczu z Sereną Williams w wersji z 2013 roku nie liczą się zdobyte tytuły, dobre statystyki i wiara w sportowe cuda. Jak się nie gra na najwyższym poziomie (albo nawet trochę lepiej) to widzi się tylko szybko śmigające piłki i punkty dopisywane po stronie amerykańskiej mistrzyni.

W ósmym meczu z Polką Serena była nadal tą, która dzieli i rządzi na korcie, tylko czasem, w chwili rozluźnienia, pozwala sobie na jakieś niedbałe odbicie czy zbyt wolną reakcję. Nie ma co przesadnie winić Agnieszkę za to, że nie ma broni na tak mocną tenisistkę, można tylko mieć nadzieję, że ją znajdzie, zanim młodsza z sióstr Williams skończy karierę. Na razie trzeba odnotować: Polka grała ambitnie, chwilami zbliżała się do rywalki, lecz po godzinie i 22 minutach trzeba było zapisać: 6:2, 6:4 dla Sereny.

W szóstym gemie meczu, gdy Amerykanka prowadziła 4:1 panie pobawiły się trochę tenisem rodem z pokazówki. Agnieszka w takich gierkach na loby i skróty jest świetna, więc nawet się uśmiechnęła, ale gdy za chwilę znów grały na poważnie, śmiechu nie było, Serena łatwo wzięła seta. W drugim Polka zaczęła skracać wymiany, biegać do siatki, po prostu miała obowiązek zmian i go spełniła. Skutek nie był zły, odrobiony gem serwisowy, remis 3:3, potem 4:4, świetny return, obroniona jedna piłka meczowa. Może to niewiele, ale przynajmniej została pewność, że się zrobiło, co można.

Bilans Radwańska – Williams to teraz zero do ośmiu, z żadną inną tenisistką Serena nie ma lepszego. Mała pociecha, że w tej statystycznej niedoli towarzyszy Polce Rosjanka Maria Kirilenko. Pozostaje liczyć na ostatni grupowy mecz Radwańskiej, z Andżeliką Kerber, może w nim zobaczymy wreszcie Agnieszkę w wersji bardziej bojowej, mniej przygniecioną siłą rywalek.

Polka wcale nie była największą przegraną środowego wieczoru w Stambule. Znacznie bardziej załamana schodziła z kortu Wiktoria Azarenka. Zrobiła wiele, by przegrać 4:6, 3:6 z Jeleną Janković. Przede wszystkim serwowała fatalnie, do tego gubiła zadziwiająco szybko rytm wymian, pudłowała w prostych sytuacjach. Byłą Azarenką z pierwszego seta z Errani – niepewną, dziwnie zagubioną, czasem trochę nieobecną na korcie.

Złościła się na siebie, krzywiła, krzyczała, ale to tylko pomagało Jelenie. Serbka była przed laty mistrzynią psucia gry rywalkom, zawsze broniła się doskonale i umiała kontratakować. Gdy zobaczyła, że Wiktoria ma wyjątkowo słaby dzień, wiedziała co robić. Żadnych pospiesznych akcji, spokojnie posyłała piłki w rogi kortu i z chłodną głową czekała na każdy błąd po drugiej stronie.

Pierwszy set wygrała po jednym przełamaniu serwisu Azarenki, w drugim, gdy rakieta nr 2 na świecie już dygotała ze złości i nerwów, Serbce poszło jeszcze lepiej. Jest pierwsza mała sensacja, ale doceńmy też Jelenę Janković – wróciła między najlepsze po pięciu latach od dni, gdy była nr 1 na świecie, po dwóch, gdy ostatni raz grała w mistrzostwach WTA.

Tę dobrą zmianę, wedle Jeleny, spowodowała przede wszystkim zmiana trenera. Teraz to rodzinna firma – karierę siostry prowadzi starszy brat Marko. Tenisistka twierdzi także, że naprawiła błędy treningowe, kiedyś myślała, że brak jej siły, że większa praca z ciężarami da lepsze wyniki. Skończyło się na kontuzjach, wzroście wagi, utracie szybkości i zaraz potem zaniku pewności siebie. Teraz wraca do starszej szkoły kontrataku i chyba dobrze na tym wychodzi.

W meczu Na Li z Sarą Errani wszystko było jak od lat: Chinka wygrała z Włoszką bez straty seta, choć pod koniec spotkania oddalała to zwycięstwo dość długo: najpierw gdy nie wykorzystała przewagi serwisu przy stanie 6:3, 5:4, i potem, gdy prowadziła 6:4, 6:5. W tie breaku też przegrywała 1-3, ale potrafiła przełamać impas. Errani, najbardziej pracowita tenisistka mistrzostw (zagrała 70. mecz singlowy w sezonie, do tego dochodzi 50 deblowych) z Na Li ma teraz bilans 0-6, zapewne do półfinału nie awansuje, ale zasłużona nagroda za stachanowski trud być może przyjdzie po meczach deblowych mistrzostw, w sobotę i niedzielę.

> Stambuł. Mistrzostwa WTA

(6 mln dol.) 2. dzień:

Grupa biała


Na Li (Chiny, 4) – S. Errani (Włochy, 6) 6:3, 7:6 (7-5)


J. Janković (Serbia, 7) – W. Azarenka (Białoruś, 2) 6:4, 6:3


Tabela


1. Janković

1-0

2-0


2. Na Li

1-0

2-0


3. Azarenka

1-1

2-2


4. Errani

0-2

0-4

Grupa czerwona


S. Williams (USA, 1) – A. Radwańska (Polska, 3) 6:2, 6:4


Tabela


1. Williams

2-0

4-0


2. Kvitova

1-0

2-0


3. Kerber

0-1

0-2


4. Radwańska

0-2

0-4

W czwartek grają:


Grupa biała


16.00 Na Li – Janković


Grupa czerwona


18.00 Radwańska – A. Kerber (Niemcy, 8)


20.00 Williams – P. Kvitova (Czechy, 5)

W meczu z Sereną Williams w wersji z 2013 roku nie liczą się zdobyte tytuły, dobre statystyki i wiara w sportowe cuda. Jak się nie gra na najwyższym poziomie (albo nawet trochę lepiej) to widzi się tylko szybko śmigające piłki i punkty dopisywane po stronie amerykańskiej mistrzyni.

W ósmym meczu z Polką Serena była nadal tą, która dzieli i rządzi na korcie, tylko czasem, w chwili rozluźnienia, pozwala sobie na jakieś niedbałe odbicie czy zbyt wolną reakcję. Nie ma co przesadnie winić Agnieszkę za to, że nie ma broni na tak mocną tenisistkę, można tylko mieć nadzieję, że ją znajdzie, zanim młodsza z sióstr Williams skończy karierę. Na razie trzeba odnotować: Polka grała ambitnie, chwilami zbliżała się do rywalki, lecz po godzinie i 22 minutach trzeba było zapisać: 6:2, 6:4 dla Sereny.

Pozostało 82% artykułu
TENIS
Jannik Sinner zarobił fortunę. Takich pieniędzy jeszcze w tenisie nie było
Tenis
Od rywala do trenera. Novak Djoković ma nowego szkoleniowca
Tenis
Jasmine Paolini uwierzyła w siebie. Nieoczekiwana bohaterka tenisowego roku
Tenis
BJK Cup Finals. Włoska recepta na sukcesy
Materiał Promocyjny
Kobieta pracująca żadnej pracy się nie boi!
Tenis
Ostatnie łzy Rafaela Nadala