Reklama
Rozwiń

Ośmiu wspaniałych nad Tamizą

Dziś w londyńskiej hali O2 zaczyna się Finał ATP Tour. Ośmiu singlistów, osiem debli, osiem dni. Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski zagrają w meczu otwarcia.

Publikacja: 04.11.2013 03:00

Marcin Matkowski i Mariusz Fyrstenberg szósty raz zagrają w Finale ATP Tour

Marcin Matkowski i Mariusz Fyrstenberg szósty raz zagrają w Finale ATP Tour

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Turniej Masters, pod oficjalną nazwą Barclays ATP World Tour Finals, odbywa się w hali O2 już piąty rok. Bronić tytułu będą Novak Djoković oraz hiszpańska para Marcel Granollers i Marc Lopez.

Londyński finał przyzwyczaił nas do pełnych trybun, sporych emocji, sław tenisa na korcie oraz licznych gwiazd sportu, sceny i ekranu na trybunach. Dla finału rozgrywek ATP to godne miejsce, choć tym razem w ósemce zabraknie Brytyjczyka. Andy Murray dawno temu zdobył kwalifikację, lecz wybrał operację pleców i jeszcze nie wrócił do zdrowia.

Ósemka, która zagra w Londynie, nie powinna jednak zawieść kibiców. Grupę A otwiera nr 1 na świecie, Rafael Nadal. Gra w finale ATP Tour szósty raz (choć awans zdobywał dziewięć razy), bilans ma, jak na niego, przeciętny: 9 zwycięstw, 10 porażek, tylko jeden mecz finałowy i to przegrany, w 2010 roku z Federerem. Po wspaniałym tegorocznym powrocie na korty można sądzić, że Hiszpan się poprawi. Gra lepiej na kortach twardych, kontuzja kolan każe mu skracać wymiany i to też poprawiło jego wyniki.

Po turnieju w hali Bercy głównym grupowym rywalem Nadala wydaje się David Ferrer. Wygrał (jak rzadko) z liderem rankingu w Paryżu, ma doświadczenie (piąty start, jeden finał w 2007 roku) i potwierdzaną przez wszystkich solidność. W grupie A jest też Tomas Berdych (czwarty raz w Masters), którego zaletą jest także równa forma, choć bez wzlotów. Nie jest też, w porównaniu z innymi, mistrzem obrony, no i jeszcze nie awansował wyżej niż do półfinału. Trochę ma pecha, że gra w czasach tak wielu zdolnych tenisistów.

Czwórkę zamyka debiutant Stanislas Wawrinka, który w końcu wychodzi z cienia Federera. Nowy trener Magnus Norman, dawny finalista Roland Garros, chyba ma dobry wpływ na Szwajcara. Wawrinka już dochodzi do półfinałów Wielkiego Szlema, gra niekiedy porywająco. Nawet jak zapłaci frycowe, będzie co oglądać.

W grupie B powinien rządzić Novak Djoković, nikt nie wątpi, że Serb zaatakuje pozycję Nadala, że siódmy start to też plan czwartej wygranej w turnieju. Od US Open Novak nie przegrał meczu, w Masters ma bilans 14-9, forma z hali Bercy budzi podziw. Pewność siebie też.

Skradziony różaniec

Czy złamie ją Juan Martin Del Potro? Zapewne nie, choć Argentyńczyk też ma mocne argumenty: zdrowie wreszcie dopisuje, forhend straszy rywali. Tenisista mówił, że gra w tym roku lepiej niż w 2009, gdy zdobywał tytuł w US Open.

Motywacja dodatkowa dla Del Potro to szansa zdobycia trzeciego miejsca w rankingu ATP. Demotywacja: przed podróżą do Londynu został okradziony na paryskim Gare du Nord z paszportu, pieniędzy i różańca poświęconego przez papieża Franciszka. Rakiety złodzieje zostawili.

W grupie z Serbem i Argentyńczykiem jest Roger Federer. Dwunasty start wielkiego Szwajcara (bilans 42-9, osiem finałów, sześć tytułów) był przez chwilę niepewny, ale ostatnie turnieje w Bazylei i Paryżu poprawiły notowania i samoocenę tenisisty. Masters bez Federera to byłby koniec pewnej epoki, w której uroda gry liczyła się co najmniej tak samo jak wytrzymałość i siła.

Ostatnim uczestnikiem jest Richard Gasquet. Skorzystał z nieobecności Murraya, pojawia się w turnieju drugi raz. Pierwszy był dość dawno – w 2007 roku w Szanghaju. Wtedy zdolny Francuz wiele nie zdziałał, wygrał jeden mecz w grupie, teraz też wydaje się kandydatem do porażki, ale trzeba dodać – jeśli nawet, to zapewne przegra ładnie.

Z polskiego punktu widzenia turniej znacznie zyskał, gdy ostatnie miejsce dające prawo gry w deblowej części Masters zdobyli Polacy. Mieli dość trudny sezon, rozbity w czerwcu przez kontuzję Fyrstenberga. Nie widzieliśmy ich wielkich wybuchów formy, ale kilka wartościowych wyników zapisali, zwłaszcza wygrany latem turniej w Hamburgu (14. w karierze) i wiosenny finał w Miami.

Wywalczyli awans dość szczęśliwie, właściwie dostali go od rywali, którzy nie wykorzystali szansy w Paryżu.

To będzie szósty start Fyrstenberga i Markowskiego w wielkim finale sezonu. Z pięciu poprzednich najlepszy był ten z 2011 roku, gdy dopiero w finale przegrali z Maksem Mirnym i Danielem Nestorem.

Chłopcy po trzydziestce

Polska para ma po latach obecności w deblowej elicie dobrą markę, nikt z finalistów nie jest w stanie ich przestraszyć. Startują wprawdzie z ostatniej pozycji, ale w deblu hierarchia bywa płynna.

Nawet liderzy deblowej klasyfikacji, bracia Bryanowie (w tym roku 11 wygranych turniejów, wśród nich trzy wielkoszlemowe, zwyciężyli także w niedzielę w hali Bercy), nie mogą być całkiem pewni swego, choć w tym roku na 75 meczów wygrali 64. Na pozycję nr 2 na świecie awansowali tegoroczni debiutanci, Alexander Peya i Bruno Soares (5 wspólnych zwycięstw w 2013 roku), to także fachowcy, a nie przypadkowa para – są w tym biznesie od lat, obaj, jak większość uczestników turnieju deblowego, już po trzydziestce.

Ci z mistrzów rakiety, którzy zdążyli przyjechać z Paryża, wzięli udział w losowaniu grup oraz uroczystej gali w salach londyńskiego Muzeum Historii Naturalnej. Impreza wspierana przez sponsorów mistrzostw służyła także zebraniu funduszy na szczytny cel – londyński Great Ormond Street Hospital dostanie nowy dziecięcy oddział respiracji.

Najlepsi tenisiści świata popracują w Masters dłużej niż mistrzynie rakiety w Stambule, lecz zarobią od nich nieco mniej, co nie znaczy mało. Niepokonany w rozgrywkach grupowych mistrz dostanie w tym roku 1,923 mln dolarów (Serena Williams wzięła w Stambule 2,145 mln), finalista 910 tysięcy (Na Li – 1,09 mln). Tylko premia za sam udział w rozgrywkach grupowych jest nieco wyższa niż w mistrzostwach WTA (142 tys. dol. wobec 135 tys., jakie odebrała po trzech porażkach Agnieszka Radwańska).

W deblu zdobywcy tytułu dostaną czek na 362,5 tys. dol., a samą kwalifikację wyceniono na 71 tys. – co najmniej tyle stracili Maks Mirny i Horia Tecau, oddając w sobotę w Paryżu awans Polakom.

Srebrzysty puchar dla mistrza Barclays ATP World Tour Finals nazywa się od tego roku The Brad Drewett Trophy. Nazwa upamiętnia zmarłego 3 maja 2013 roku szefa ATP, zasłużonego australijskiego działacza i tenisistę.

Rytm londyńskiego turnieju jest nieco inny niż podczas walki mistrzyń WTA Tour w Stambule. Od poniedziałku do soboty przewidziano codziennie dwa grupowe mecze singlowe i dwa deblowe.

Sesję popołudniową o godz. 13 (czasu polskiego) zaczynają deble, o 15 grają singliści. Sesja wieczorna zaczyna się o 19, układ jest taki sam – najpierw gra podwójna, potem, nie wcześniej niż od 21, pojedyncza. Na niedzielę zaplanowano półfinały, dzień później, 11 listopada – finały.

Przyjemność rozpoczęcia turnieju przypadnie Polakom oraz Pakistańczykowi i Holendrowi – rywalami Fyrstenberga i Matkowskiego będą w pierwszym meczu Aisam-Ul-Haq Qureshi i Jean-Julien Rojer. Organizatorzy nie kazali grać tym, którzy doszli do półfinałów turnieju w hali Bercy. Półfinaliści z Paryża: Nadal – Ferrer i Djoković – Federer zagrają w Londynie we wtorek.

Single

GRUPA A

R. Nadal (Hiszpania, 1)

D. Ferrer (Hiszpania, 3)

T. Berdych (Czechy, 5)

S. Wawrinka (Szwajcaria, 7)

GRUPA B

N. Djoković (Serbia, 2)

J. M. del Potro (Argentyna, 4)

R. Federer (Szwajcaria, 6)

R. Gasquet (Francja, 8)

Deble

Grupa A

B. Bryan, M. Bryan (USA, 1)

I. Dodig, M. Melo (Chorwacja, Brazylia, 3)

A. Qureshi, J. J. Rojer (Pakistan, Holandia, 6)

M. Fyrstenberg, M. Matkowski (Polska, 8)

Grupa B

A. Peya, B. Soares (Austria, Brazylia, 2)

M. Granollers, M. Lopez (Hiszpania, 4)

D. Marrero, F. Verdasco (Hiszpania, 5)

L. Paes, R. Stepanek (Indie, Czechy, 7)

Dziś grają

Sesja popołudniowa:

13.00 Qureshi, Rojer – Fyrstenberg, Matkowski

15.00 Berdych – Wawrinka

Sesja wieczorna:

19.00 Granollers, Lopez – Marrero, Verdasco

21.00 Del Potro – Gasquet

Turniej pokazuje Polsat Sport

Tenis
Mistrz Wimbledonu zawieszony. Kolejny taki przypadek w tenisie
Tenis
Iga Świątek wzięła na siebie zbyt wielki ciężar. Nie miała jeszcze tak trudnego sezonu
Tenis
Joao Fonseca jak Jannik Sinner. Nowa siła w męskim tenisie
Tenis
Iga Świątek z dwoma zwycięstwami. Czas na Australię
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Tenis
Podcięte skrzydła Orłów. Iga Świątek daleko od finału
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku