Człowiek do oliwienia maszyny

Brytyjczyk Chris Kermode został kolejnym szefem ATP. Najbardziej pożądaną posadę w męskim tenisie ma po raz pierwszy Europejczyk

Publikacja: 26.11.2013 09:25

Człowiek do oliwienia maszyny

Foto: Getty Images

Kontrakt jest trzyletni, biuro w Londynie, pensja na razie nieujawniona, ale skoro poprzednicy zarabiali niekiedy sporo ponad 3 mln dol. rocznie, to nowy lider ATP zapewne nie dostanie mniej.

Poprzednikiem Kermode był zmarły w maju Australijczyk Brad Drewett, który prowadził organizację od stycznia 2012 roku. Wcześniejsi przewodniczący: Amerykanin Adam Helfant, Etienne de Villiers z RPA i Mark Miles (USA) wyprowadzili ATP na szczyty biznesu sportowego, mimo pewnych zacięć, zapewnili tenisistom sławę, pracę i płace, których nie ma w wielu innych dyscyplinach.

Nowy przewodniczący i dyrektor wykonawczy ATP ma za zadanie utrzymać pozycję tenisa, a nawet ją wzmocnić. W praktyce od szefa ATP spodziewa się podpisywania kontraktów sponsorskich i robienia wszystkiego, by ta maszyna do zarabiania pieniędzy była wciąż naoliwiona i kręciła się bez zacięć.

Chris Kermode ma kompetencje w tej dziedzinie – to człowiek, który stoi za sukcesem finansowym i organizacyjnym pięciu ostatnich Finałów ATP World Tour w Londynie, był także dyrektorem turnieju Aegon Championships na kortach Queen's Clubu. Ma 48 lat, dużą popularność wśród najlepszych rakiet świata, jego kandydaturę popierali gorąco Andy Murray i Roger Federer.

Wygrał, choć miał kilku mocnych konkurentów, byli wśród nich długoletni działacz ATP Mark Young, dyrektor turnieju w Indian Wells Steve Simon oraz były działacz WTA, obecnie pracujący w NBA David Shoemaker. Fotel szefa ATP to miejsce, z którego wygodnie przechodzi się na inne znaczące posady w biznesie (Miles jest dziś szefem grupy kontrolującej wyścigi serii IndyCar, De Villiers prowadził zespół Formuły 1, teraz ma własny fundusz inwestycyjny, Helfant założył sportowo-medialną firmę doradczą).

O wyborze Kermode zadecydowały głosy tenisistów, a także fakt, że ze swoich turniejów zrobił największe, po Wimbledonie, wydarzenia tenisowe na Wyspach Brytyjskich. Każde w swoim rodzaju: pełen głośnej muzyki, dymów i świateł laserowych finał ATP Tour i szykowny, klasyczny turniej w angielskim ogrodzie, czyli Queen's.

Smaku tej nominacji dodaje fakt, że władze brytyjskiego związku tenisowego (LTA) uznały nie tak dawno, że z Kermode nie warto nawet porozmawiać na temat prowadzenia tej organizacji i wybrały na główne stanowisko Michaela Downeya, Kanadyjczyka, który ma zasługi na polu rozwoju tenisa w swej ojczyźnie, ale jest też postrzegany jako obrońca praw zwierząt z doświadczeniem w branży browarniczej.

Chrisowi Kermode braku fachowości nikt nie zarzuci. Z tenisem związany jest co najmniej od 30 lat. Był zawodowcem, wprawdzie dość marnym (najwyższe miejsce w rankingu: 742. w 1986 roku, zarejestrowane zarobki w ATP Tour: 447 dolarów), ale potem został cenionym londyńskim trenerem tenisowym i działaczem, by przez pewien czas zdobywać także doświadczenie w branży muzycznej i filmowej, prowadził bowiem własną firmę organizującą wydarzenia promocyjne i rozrywkowe. Jednym słowem – nauczył się promować gwiazdy.

Tenisiści bardzo na niego liczą. Kibice tenisa także. Wśród najważniejszych zadań nowego przewodniczącego ATP wymienia się zwiększenie finansowania programu antydopingowego w tenisie męskim, a także wprowadzenie jego korekt, tak, aby nie dochodziło do sytuacji konfliktowych podobnych do tej, jaką wywołała dyskwalifikacja Victora Troickiego.

Pod adresem szefa ATP zgłasza się także wnioski dotyczące zmian reguł i przyspieszenia gry (w praktyce chodzi o organizowanie turniejów na nieco szybszych nawierzchniach, by wrócił do łask styl serwis-wolej, mecze były dynamiczne, osobowości kortów bardziej zróżnicowane, ręczniki rzadziej w użyciu).

Wciąż przed ATP stoi problem pomocy tenisistom zaczynającym karierę, lub tym których los wyrzucił poza pierwszą setkę rankingu. Wyrwanie się z kręgu challengerów ATP i turniejów ITF typu Futures wciąż jest dla wielu ogromnym wyzwaniem, niekiedy nie do przeskoczenia. Kermode powinien także zmierzyć się z kłopotami deblistów, których rola w ATP Tour systematycznie maleje.

Na razie kandydata (posadę obejmie oficjalnie od 1 stycznia 2014 roku) wszyscy chwalą, ale prawdziwą ocenę dostanie już za rok, po jednej trzeciej kadencji.

Tenis
Iga Świątek broni tytułu w Madrycie. Już na początku szansa na rewanż
Tenis
Porsche nie dla Igi Świątek. Jelena Ostapenko nadal koszmarem Polki
Tenis
Przepełniony kalendarz, brak czasu na życie prywatne, nocne kontrole. Tenis potrzebuje reform
Tenis
WTA w Stuttgarcie. Iga Świątek schodzi na ziemię
Tenis
Billie Jean King Cup. Polki bez awansu