O awansie zadecydowało zwycięstwo nad Australią 2:1, a właściwie jeden wygrany set w mikście, bo tyle trzeba było Polakom do szczęścia przy remisie 1:1.
Najpierw Panfil przegrał z Bernardem Tomicem 1:6, 4:6, potem Radwańska pokonała Samanthę Stosur 3:6, 6:4, 6:3 i na deser polska para zwyciężyła w grze mieszanej 1:6, 7:5 (super tie-break 10-8).
W poprzednich meczach debiutujący w Pucharze Hopmana Polacy wygrali z Włochami 3:0 i Kanadą 2:1. Finałowego rywala Radwańska i Panfil poznają w piątek. W grupie B rywalizują Francja, Czechy, USA i Hiszpania. Najbliżej awansu są Francuzi (Alize Cornet i Jo-Wilfried Tsonga).
Dla Radwańskiej Puchar Hopmana, nieoficjalne mistrzostwa świata par mieszanych, to miła rozgrzewka przed zaczynającym się 20 stycznia na drugim końcu Australii pierwszym wielkoszlemowym turniejem roku, natomiast dla Panfila to impreza życia. Zarówno pod względem sportowym, jak i finansowym. Gracze z trzeciej setki rankingu ATP (Panfil jest 288) muszą liczyć pieniądze, kiedy planują podróże i starty, choć akurat Panfil ma sponsora i jego sytuacja nie jest najgorsza. Ale te 70–80 tys. dol. bez wątpienia mu się przyda.
Największe uznanie należy się 26-letniemu tenisiście Górnika Bytom za to, że potrafił skorzystać z prezentu od losu. Janowicz kontuzjowany, Łukasz Kubot i Michał Przysiężny wcześniej zgłosili się do turniejów ATP, Panfil został partnerem Radwańskiej w sytuacji naprawdę wyjątkowej.