Australian Open: Słońce wrogiem wszystkich

Agnieszka Radwańska i Michał Przysiężny grają dalej. Katarzyna Piter bezradna w meczu z Simoną Halep.

Publikacja: 14.01.2014 20:21

Radwańska pokonała Julię Putincewą 6:0, 5:7, 6:2, Piter przegrała z mocną Rumunką 0:6, 1:6, a Przysiężny wygrał z Horacio Zeballosem 6:3, 7:6 (7-4), 7:5. Polski bilans wyszedł na plus, choć łatwo nie było. Nawet piąta tenisistka rankingu WTA miała chwile niepewności w rywalizacji z rosyjską nastolatką startującą w barwach Kazachstanu, która dopiero przebija się do pierwszej setki świata.

Mecz Radwańskiej z Putincewą mógł nie być łatwy dla Agnieszki, bo to początek turnieju, ambitna rywalka, odrobina niepewności po wczesnej porażce w Sydney i 40 stopni w cieniu, jak pokazywały termometry.

Z większością tych przeciwności Polka dała sobie radę, ale walczyła grubo ponad dwie godziny w ogromnym upale, choć mogła skończyć pracę pod dwóch setach, gdy już doszła Putincewą i ze stanu 2:4 wyrównała na 4:4. Tak naprawdę wielkiego niepokoju nie było, tylko sił szkoda, bo prognozy do piątku mówią o dalszej spiekocie.

Drugi mecz Radwańskiej w czwartek, rywalka to Olga Goworcowa, lub, jak chcą jej rodacy, Wolha Hawarcowa. Ranking bieżący – 98. WTA, bywało lepiej, ale niewiele. W singlu Białorusinka grała w czterech finałach niedużych turniejów, żadnego nie wygrała, za to znacznie lepiej od lat idzie jej w deblu: osiem zwycięstw, jedno z Polką, Klaudią Jans-Ignacik.

Tenis Goworcowej przesadnie nie straszy, choć dziewczyna jest wysoka i dość silna. Ma 25 lat, czyli to rocznik zbliżony do Radwańskiej, zresztą Agnieszka twierdzi, że lepiej pamięta ich mecze w czasach juniorskich niż w dorosłym tenisie zawodowym. Walczyły o premie i punkty trzy razy, ale tylko raz, w Tokio w 2010 r., Polka wygrała zwyczajnie, po dwóch krótkich setach. Potem w Wimbledonie 2011 skreczowała Olga, a w New Haven w 2012 r. Agnieszka i nie ma czego wspominać.

Michał Przysiężny wykonał plan w 100 procentach, nie walczył dłużej, niż było warto, a jak się dokładniej przyjrzeć, to nawet był na korcie o kwadrans krócej od Radwańskiej. Dał radę Zeballosowi dzięki lepszemu serwisowi, większej wszechstronności, no i silnym nerwom: w tie-breaku przegrywał 0-3, odrobił, w trzecim secie przegrywał 0:3, też odrobił.

Może nie trzeba przeceniać tego zwycięstwa, ale z punktu widzenia Przysiężnego to są jednak spore radości: po raz pierwszy zagrać w drugiej rundzie w Australian Open, po raz pierwszy pokonać solidnego Argentyńczyka, zagwarantować sobie premię 52 tys. dol. australijskich i jeszcze mieć niemałą szansę na więcej, bo Stephane Robert (119. ATP) to nie jest żadna pierwsza liga, tylko „lucky loser" z kwalifikacji.

Przed publicznością pojawili się już wszyscy uczestnicy turniejów singlowych, we wtorek z wielkich nie odpadł nikt. Awansowali Wiktoria Azarenka, Maria Szarapowa, Andy Murray, a także Rafael Nadal – jego mecz z Bernardem Tomicem miał być wybuchowy, ale okazał się niewypałem, Australijczyk zrezygnował po pierwszym secie.

Największym wrogiem wszystkich było słońce, Kanadyjczyka Franka Dancevica dosłownie ścięło z nóg, tak samo jak chłopca do podawania piłek. Najwyższa zmierzona temperatura to 42,2 stopnia. Dancevic mówił potem o niehumanitarnych i niebezpiecznych warunkach rywalizacji, ale może także dlatego, że szybko ocucony, jednak mecz z Benoitem Paire przegrał. Azarenka wygrała, więc na pytanie o wrażenia odpowiedziała z uśmiechem: – To było jak taniec na rozżarzonej patelni.

Upał przestraszył także publiczność, bilety kupiło wprawdzie 36 tys. osób, ale to o 12 tys. mniej niż pierwszego dnia.

Trzeci dzień turnieju oznacza drugą rundę gier singlowych oraz początek debli. Jerzemu Janowiczowi i Pablo Andujarowi wyznaczono drugi mecz, co oznaczało walkę Polaka z Hiszpanem ok. 3 rano czasu polskiego. W deblach na gorące błękitne korty wyszła niemal cała polska siła, najciekawiej zapowiadało się spotkanie Mariusza Fyrstenberga i Marcina Matkowskiego przeciw Tomaszowi Bednarkowi i Chorwatowi Ivo Karloviciowi.

Melbourne też czekało niecierpliwie na debel, bo na Hinsense Arena na wieczorny mecz (w Polsce o 7 rano) mieli wyjść razem Lleyton Hewitt i Patrick Rafter, inaczej mówiąc, miała wrócić dumna historia australijskiego tenisa.

Najciekawsze wyniki:

Mężczyźni – I runda: R. Nadal (Hiszpania, 1) – B. Tomic (Australia) 6:4, krecz; A. Murray (W. Brytania, 4) – G. Soeda (Japonia) 6:1, 6:1, 6:3; J.M. Del Potro (Argentyna, 5) – R. Williams (USA) 6:7 (1-7), 6:3, 6:4, 6:4; R. Federer (Szwajcaria, 6) – J. Duckworth (Australia) 6:4, 6:4, 6:2; G. Simon (Francja, 18) – D. Brands (Niemcy) 6:7 (4-7), 6:4, 3:6, 6:3, 16:14; A. Seppi (Włochy, 24) – L. Hewitt (Australia) 7:6 (7-4), 6:3, 5:7, 5:7, 7:5; M. Przysiężny (Polska) – H. Zeballos (Argentyna) 6:3, 7:6 (7-4), 7:5.

Kobiety – I runda: W. Azarenka (Białoruś, 2) – J. Larsson (Szwecja) 7:6 (7-2), 6:2; M. Szarapowa (Rosja, 3) – B. Mattek-Sands (USA) 6:3, 6:4; A. Radwańska (Polska, 5) – J. Putincewa (Kazachstan) 6:0, 5:7, 6:2; S. Halep (Rumunia, 11) – K. Piter (Polska) 6:0, 6:1; D. Cibulkova (Słowacja, 20) – ?F. Schiavone (Włochy) 6:3, 6:4.

Agnieszka Radwańska o pierwszym meczu

Mój pojedynek na pewno był do wygrania szybciej. Jeden set uciekł, musiałam grać dłużej. Trochę żałuję, ale najważniejsze, że wygrałam.

Tak gorąco nigdy tutaj nie było. Pora do gry najgorsza z możliwych, wczesne popołudnie, nagrzane korty, ogromny pech. Pierwsza myśl po meczu to wejść natychmiast do wanny z lodem. Tak też zrobiłam, leżałam w niej 10–15 minut. Męski tenis jest zdominowany przez trzech, czterech tenisistów, więc wiadomo, kto tu może wygrać. Choć ja bym chciała, żeby Roger Federer jeszcze raz zdobył Wielkiego Szlema. U kobiet oczywiście sama chciałabym zwyciężyć. Jak odpadnę, powiem, komu kibicuję.

Michał Przysiężny o grze w upale

Warunki były dramatyczne, nie dało się porządnie serwować, ani przygotować ataku, bo słońce w oczy świeciło. Do tego dochodziły ostre światłocienie i wiatr. Trochę się skarżyłem, ale podszedłem do tego jak do nowego wyzwania i okazało się, że przeciwnikowi jeszcze bardziej wszystko przeszkadza. To, że w statystykach zapisano mi zero tzw. błędów niewymuszonych, mogę wytłumaczyć tylko tym, że na kortach bocznych statystyki nie są zbyt wiarygodne. Stephane Robert? Siedem lat temu z nim wygrałem w hali. Całe życie Francuz kręci się wokół pierwszej setki rankingu, umie grać.

—w Melbourne wysłuchał Tomasz Lorek

Tenis
17-letnia Rosjanka znów za silna dla Igi Świątek. Polka nie obroni tytułu w Indian Wells
Tenis
Brąz cenniejszy niż złoto. Iga Świątek bierze rewanż za igrzyska
Tenis
Indian Wells. Rozpędzona Iga Świątek
Tenis
Raj zamienił się w piekło. Hubert Hurkacz przegrywa w Indian Wells
Materiał Promocyjny
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Tenis
WTA w Indian Wells. Iga Świątek w najlepszym wydaniu. Jest jedno ale
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń