Akordeon ma moc

Środa, kort nr 13. Niby turniej Wielkiego Szlema, a człowiek ma wrażenie, że jest na festiwalu muzycznym. Akordeon bośniackich kibiców brzmi kapitalnie, a na korcie uwija się Damir Dżumhur.

Publikacja: 15.01.2014 16:14

Akordeon ma moc

Foto: AFP

Korespondencja z Melbourne

Zdolny tenisista z Bośni i Hercegowiny walczy z Ivanem Dodigiem, Chorwatem, który jest sam jak palec. Kibice z Bośni śpiewają jak natchnieni, chociaż Damir przegrywa 0:2 w setach. W trzecim secie zrywa się do boju. Przy stanie 5:3 mecz zostaje przerwany. Australijscy policjanci uważnie przyglądają się rozwojowi wydarzeń. Damir mówi do amerykańskiego sędziego Jake'a Garnera: „Czy zawsze kiedy sędziujesz moje mecze musisz udowadniać, że nie masz mózgu?".

Awantura wisiała w powietrzu. Damir złorzeczył, kibice dudnili o schody, zrobiło się nieprzyjemnie. W końcu wygrał seta, a na początku czwartej partii Dodig poddał się z powodu kontuzji. Starsza pani urodzona w Sarajewie, podbiegła do Damira i zaprezentowała mu tatuaż. Bomby, ruiny zamku. „Damir, pocałuje swoją najwierniejszą fankę" – krzyknęła do Dżumhura, a 22 – letni tenisista z Sarajewa przytulił się do niej jak do mamy. Popłakał się, zaśpiewał z kibicami pieśń z filmu „Grbavica", po czym podbiegł i podziękował Dodigowi za walkę.

Na korcie obok Marinko Matosević i Michał Przysiężny grali w pierwszej rundzie debla, ale nie mogli się skoncentrować, gdyż chóralne śpiewy bośniackich kibiców utrudniały pozbieranie myśli. „Jest jak u Kusturicy" – powiedział Goran Ivanisevic, mistrz Wimbledonu z 2001 roku, który oglądał fragment pojedynku Dżumhura z Dodigiem.

Dżumhur studiuje nauki polityczne, ma sponsora z USA i tajemniczego darczyńcę rodem z Serbii. „Amerykański sponsor nakreślił mi konkretny plan do wykonania, a firma z Sarajewa, która mnie wspiera to przyjaciele. Oni cieszą się, że uprawiam sport, który kocham. Wierzę, że tegoroczny Australian Open będzie dla mnie jak przekroczenie bram niebios" – mówił po meczu Dżumhur, 188 rakieta świata.

Rozumie decyzję Dodiga, który urodził się w Bośni, ale reprezentuje Chorwację. „Czasami, ludzie z zewnątrz źle oceniają sytuację. Twierdzą, że nie jesteśmy patriotami, uważają nas za szczury, które gonią za pieniędzmi. A my chcemy grać w tenisa, chcemy odnosić sukcesy na miarę Pata Raftera. Uwielbiam jego tenis. Załatwiłem sobie bilety na mecz Raftera i Hewitta w deblu. Pat to wspaniała postać. Niewiele mówi, ale w każdym jego zdaniu zawarta jest mądrość" – komplementuje mistrza US Open'97 i 98 tenisista z Sarajewa.

Damir w 2010 roku zdobył brązowy medal w igrzyskach młodzieży w Singapurze, ale nigdy wcześniej nie przebił się przez eliminacje do turnieju głównego w Wielkim Szlemie. „Nikt nie spał dziś w Bośni. Wszyscy oglądali mój mecz. Takie sytuacje zdarzają się, gdy gra piłkarska reprezentacja Bośni i Hercegowiny. W ojczyźnie wybuchła euforia kiedy awansowaliśmy do finałów MŚ w piłce nożnej, które odbędą się w Brazylii. Teraz wszyscy mówią o tenisie. Poprosiłem trenera, aby nagrywał mój mecz na małą kamerkę. Chcę podziękować kibicom. Akordeon ma w sobie magiczną moc" – mówił szczęśliwy Damir Dżumhur.

Korespondencja z Melbourne

Zdolny tenisista z Bośni i Hercegowiny walczy z Ivanem Dodigiem, Chorwatem, który jest sam jak palec. Kibice z Bośni śpiewają jak natchnieni, chociaż Damir przegrywa 0:2 w setach. W trzecim secie zrywa się do boju. Przy stanie 5:3 mecz zostaje przerwany. Australijscy policjanci uważnie przyglądają się rozwojowi wydarzeń. Damir mówi do amerykańskiego sędziego Jake'a Garnera: „Czy zawsze kiedy sędziujesz moje mecze musisz udowadniać, że nie masz mózgu?".

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Tenis
Iga Świątek broni tytułu w Madrycie. Już na początku szansa na rewanż
Tenis
Porsche nie dla Igi Świątek. Jelena Ostapenko nadal koszmarem Polki
Tenis
Przepełniony kalendarz, brak czasu na życie prywatne, nocne kontrole. Tenis potrzebuje reform
Tenis
WTA w Stuttgarcie. Iga Świątek schodzi na ziemię
Tenis
Billie Jean King Cup. Polki bez awansu