Zima i wczesna wiosna minęły, bohaterowie kortów się zmieniali, ale po trzech miesiącach, zwłaszcza po turniejach w Indian Wells i Miami, wiemy sporo. Finał w Key Biscayne zmienił postrzeganie sił w tenisie męskim: Djoković, numer 2 na świecie, znów gra lepiej od numeru 1 Rafaela Nadala. W rywalizacji kobiet wciąż nie widać, kto miałby zmienić na prowadzeniu Serenę Williams.
Pościg Serba za Hiszpanem może być najciekawszym wydarzeniem wiosny na ceglanej mączce. Niby to teren zastrzeżony dla mistrza z Majorki, ale marcowe przewagi Djokovicia w Ameryce nakazują czujność. Serb twierdzi, że to Boris Becker popchnął go we właściwym kierunku, że dał wiedzę, co trzeba robić, by z żelazną konsekwencją dążyć do wygranej w najtrudniejszych chwilach meczu. W USA na ławce Serba siedzieli Becker i Marian Vajda.
Od porażki w US Open 2013 Novak nie przegrał z Nadalem seta (grali trzy razy). – Nie widzę powodu, by taktyka z finału w Miami nie miała się sprawdzić na innej nawierzchni – mówił Djoković. Odczytano to, chyba słusznie, jako zapowiedź ataku Serba nie tylko na pozycję nr 1 na świecie (tu dystans nie jest wielki, tym bardziej że Hiszpan musi bronić wielu punktów z zeszłego roku), ale może nawet na tron w Paryżu, jedyny, którego w Wielkim Szlemie Novak nie zdobył. Za plecami tej dwójki zmiany. Andy Murray rozstał się z Ivanem Lendlem i trochę nie wiadomo, czy brak starego mistrza nie oznacza powrotu do lat niespełnienia. Przyjaciel Dani Valverdu, dość zgrana ekipa wspomagająca i mama w tle to jednak może być za mało.
Roger Federer zbliżył się do najlepszych. Czwarte miejsce na świecie to dla Szwajcara dowód, że większa praca popłaca, choć znów, gdy przyszło do wielkich bitew, wygranej nie ma. Juan Martin Del Potro jest już po operacji nadgarstka, znów będzie czekanie, kiedy i w jakiej formie wróci.
Stanislas Wawrinka po Australian Open tylko ładnie przegrywał – to jedyna pochwała, na jaką mistrz z Melbourne zasłużył. My też mieliśmy swoje smutki: Jerzy Janowicz w USA nie wygrał ani jednego meczu.