Winni są dziennikarze

Chorwacja pokonała w Warszawie Polskę 3:1. Jerzy Janowicz przegrał dwa mecze singlowe i skończyły się marzenia o Grupie Światowej Pucharu Davisa.

Publikacja: 07.04.2014 02:00

Jerzy Janowicz nie dał Polsce ani jednego punktu i obraził się na cały świat

Jerzy Janowicz nie dał Polsce ani jednego punktu i obraził się na cały świat

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Janowicz mecz z Ciliciem zaczął świetnie, ale po dwóch wygranych setach i niezwykłym tie-breaku, w którym od wyniku 1-5 efektownie przeszedł do 7-5, przyszedł czas Chorwata. Cilić zwyciężył 3:6, 6:7 (5-7), 6:4, 6:1, 6:3. Ponieważ mecz był długi i pora późna, strony uzgodniły, że piątego starcia, już o pietruszkę, nie będzie.

Najgorętsze chwile przyszły podczas konferencji prasowej. Janowicz i kapitan Radosław Szymanik z oczywistych powodów mieli marsowe miny, przeżywali porażkę ogromnie, może dlatego większość frustracji wylali na głowy dziennikarzy. Cyklistów pominęli.

Najlepszy polski tenisista nie miał początkowo ochoty na żadne rozmowy, cztery pytania, cztery zdawkowe odpowiedzi, monosylaby i głowa zasłonięta ręką. Wybuch nastąpił, gdy jeden z pytających spytał grzecznie, czy może oczekiwania są za duże, może mamy ekipę w sam raz na grupę I w strefie euro-afrykańskiej.

Wyrwany mikrofon

Pytanie było do kapitana, mikrofon porwał jednak Janowicz i podniesionym głosem zarzucił mediom zbiorowo wszelkie winy, niezrozumienie i manipulacje, przy okazji negując możliwość rozwoju w Polsce w każdej innej dziedzinie. Zawrzeć pokój było trudno, tak samo jak uzyskać coś więcej na temat gry w tenisa.

Pozostaje polegać na własnych ocenach. W pamięci kibiców na Torwarze przetrwa zatem dobry mecz, dwa sety Janowicza jak marzenie – równa, mocna gra, serwisy pod 230 km/godzinę, pewna ręka w wymianach. Nie jest łatwo zdominować Marina Cilicia, on też potrafi serwować ponad 200 km/godz., w dodatku trafia tam, gdzie rywalowi odebrać piłkę najtrudniej.

Pościg Janowicza

Tie-break drugiego seta był filmowy: pierwsza piłka dla Polaka, kolejne pięć dla Chorwata, jego ławka już stała w oczekiwaniu na owację, ale wtedy zryw Janowicza i seria sześciu punktów postawiła na nogi Torwar, z wyłączeniem małych stref chorwackich. Potknięcie i upadek Chorwata przy decydującej piłce było mocnym symbolem nagłej przewagi Janowicza.

Ale Cilić nie jest z tych, którzy przestają walczyć. W trzecim secie wciąż czuł nacisk Polaka, lecz kilka kolejnych poważnych zagrożeń odpędził jak umiał: spokojem, rutyną, serwisem. W takich chwilach nie opuszczała go pewność, że umie dużo, że nieustępliwość to ostatni przyczółek, którego nie wolno oddać. Chorwat nawet postawiony pod ścianą nie przebija rozpaczliwie, nie gubi się, tylko patrzy co może zrobić, gdzie jest szczelina, przez którą przebije zwycięską piłkę.

Kolejnego seta wygrał dzięki odporności psychicznej. Nie przeszkadzał mu mocny rywal, nie przeszkadzali warszawscy widzowie, których w ten weekend trudno było zdyscyplinować. Chodzili po schodach w trakcie wymian, wyraźnie lekceważąc wysiłek grających. Kilka przerw, kilka próśb tenisistów, kilka uwag pani sędzi ze stołka, kilka stosownych komunikatów spikera zawodów – niewiele pomogło.

Pierwszy raz role odwróciły się w końcu seta. Cilić wyczuł rytm serwisów Polaka, odbijał bardzo groźnie, od razu tak, by móc atakować. Gdy wygrał gema przy serwisie Janowicza i objął prowadzenie 5:4, wiadomo było, że ten set pójdzie na polskie straty.

Rozpędu starczyło Chorwatowi na długo. Czwarty set przemknął błyskawicznie, takiego Janowicza, jak na początku meczu już nie było. Polak trochę więcej ryzykował, strzelał mocniej, ale ryzyko kosztowało dużo i się nie opłaciło.

Pięć setów to klasyka Pucharu Davisa. Przyjmować zakłady – nie było chętnych.

Gemy szły względnie szybko: 1:1, 2:2, 3:3, widziano więcej ognia w grze w Polaka, ale mniej szybkości i dokładności też. W połowie seta na kort usiłował wejść widz z trybun, jak pokonał przeszkody trudno powiedzieć, w każdym razie dostał się za blisko, zatrzymali go działacze, nawet sędzia główny Andrew Jarrett, ochrona podbiegła nieco później, wyprowadziła.

Będzie echo

W grze Janowicza była wciąż pasja, ale skuteczności zabrakło. Oddanie gema serwisowego przy stanie 3:3 w przypadku takiego rywala jak Cilić, to była wysoka zaliczka na wygranie przez Chorwację całego meczu. Przy stanie 3:5 z trybun usłyszeliśmy jeszcze: – Dawaj, Jureczku! – ale dawać było już niemożliwe. Wzrok utkwiony w rakiecie, mowa ciała negatywna, serwis rozstrojony, porażka nadeszła nieuchronnie.

Zabolała na pewno. Efekty tego bólu odebraliśmy w sali konferencyjnej, echo będzie głośne, bo media mają prawo poczuć się dotknięte zarówno formą, jak i treścią zarzutów najlepszego polskiego tenisisty, wyrażonych głośno także dwa dni wcześniej, po pierwszej porażce. – Więcej zrozumienia! – zabrzmiał końcowy apel obu stron, ale ta mała zgoda wydaje się dziś bardzo krucha.

Dla reprezentacji Polski tegoroczne rozgrywki Pucharu Davisa się skończyły. Polacy zostają w grupie I strefy euro-afrykańskiej. Kolejne spotkanie w lutym 2015 roku.

Chorwacja gra dalej, we wrześniu będzie walczyć o powrót do grupy światowej w barażach.

PUCHAR DAVISA

Grupa I strefy euro-afrykańskiej ?– II runda

Polska – Chorwacja 1:3

(M. Przysiężny – M. Cilić 1:6, 4:6, 4:6; J. Janowicz – B. Corić 6:2, 2:6, 5:7, 7:5, 4:6; M. Fyrstenberg/M. Matkowski – M. Draganja/M. Pavić 6:7 (1-7), 7:6 (7-4), 4:6, 7:6 (7-2), 6:4; Janowicz – Cilić 6:3, 7:6 (7-5), 4:6, 1:6, 3:6).

Grupa światowa – 1/4 finału

Japonia – Czechy 0:5

(T. Ito – R. Stepanek 7:6 (7-5), 6:7 (5-7), 1:6, 5:7; T. Daniel – L. Rosol 4:6, 4:6, 6:3, 6:4, 2:6; Ito/Y. Uchiyama – Rosol/Stepanek 4:6, 4:6, 4:6; Uchiyama – Rosol 3:6, 6:3, 4:6; Daniel – J. Vesely 4:6, 4:6).

Francja – Niemcy 3:2

(J. Benneteau – T. Kamke 6:7 (8-10), 3:6, 2:6; J. W. Tsonga – P. Gojowczyk 7:5, 6:7 (3-7), 6:3, 6:7 (8-10), 6:8; M. Llodra/Benneteau – A. Begemann/Kamke 6:1, 7:6 (7-5), 4:6, 7:5; Tsonga – Kamke 6:3, 6:2, 6:4; Monfils – Gojowczyk 6:1, 7:6 (7-0), 6:2).

Włochy – W. Brytania 3:2

(F. Fognini – J. Ward 6:4, 2:6, 6:4, 6:1; A. Seppi – A. Murray 4:6, 5:7, 3:6; S. Bolelli/Fognini – C. Fleming/Murray 3:6, 2:6, 6:3, 5:7; Fognini – Murray 6:3, 6:3, 6:4; Seppi – Ward 6:4, 6:3, 6:4).

Szwajcaria – Kazachstan 3:2

(S. Wawrinka – A. Gołubiew 6:7 (5-7), 2:6, 6:3, 6:7 (5-7); R. Federer – M. Kukuszkin 6:4, 6:4, 6:2; Wawrinka/Federer – Gołubiew/A. Niedowiesow 4:6, 6:7 (5-7), 6:4, 6:7 (5-7); Wawrinka – Kukuszkin 6:7 (4-7), 6:4, 6:4, 6:4; Federer – Gołubiew 7:6(7-0), 6:2, 6:3).

Pary półfinałowe:

Francja – Czechy; Szwajcaria – Włochy.

Powiedzieli:

Jerzy Janowicz | Polska rakieta nr. 1

Zabrakło wygrania trzeciego seta. Rywal grał bardzo dobrze. Wsparcia polskiej ławki nie zabrakło. Z moją kondycją było bardzo dobrze. Publiczność była bardzo fajna, atmosfera była świetna. Oczekiwania za duże? W Polsce nie ma perspektyw dla sportowców, biznesu czy prywatnego życia, trenujemy po szopach, nie tylko w tenisie, weźmy przykład Zbigniewa Bródki, który musi jeździć za granicę. Czemu macie takie oczekiwania wobec nas, może sami wyjdźcie na kort, spędźcie na nim całe życie i dopiero potem miejcie oczekiwania. Przeżyjecie to, co sportowcy przeżywają, nie ma tu żadnej pomocy, w żadnym zawodzie, każdy musi orać i wyrywać, by coś osiągnąć. Oczekiwania mogą mieć rodzice, trener, a nie dziennikarze. Co robicie, by je mieć? Siedzicie i nas krytykujecie non stop.

Radosław Szymanik | kapitan Polaków

W meczach pięciosetowych są lepsze i gorsze chwile. Początek był świetny. Pierwsze kłopoty Jurka zaczęły się przy stanie 4:5, serwował bardzo dobrze, ale dostał cztery bardzo dobre returny – to był kluczowy gem meczu. Brakowało szczęścia, piłki rywala szły po taśmie, trafiały w linie. Nie zastanawiam się wiele nad przyszłością, ważniejsze jest to, żeby zawodnicy chcieli ze mną grać. Uważam, że mamy drużynę na Grupę Światową Pucharu Davisa, to nie tylko nasze, polskie, zdanie. Będę zawsze bronił naszych tenisistów, bo wiem, ile pracują, jak bardzo angażują się w taki mecz. Dziennikarze rzeczywiście nam nie pomagają, chcą, by zawsze było zwycięstwo. Jak któryś z Polaków zagra w finale, to nikt nie pisze, że osiągnął sukces, tylko – przegrana w finale.     —not. k.r.

Janowicz mecz z Ciliciem zaczął świetnie, ale po dwóch wygranych setach i niezwykłym tie-breaku, w którym od wyniku 1-5 efektownie przeszedł do 7-5, przyszedł czas Chorwata. Cilić zwyciężył 3:6, 6:7 (5-7), 6:4, 6:1, 6:3. Ponieważ mecz był długi i pora późna, strony uzgodniły, że piątego starcia, już o pietruszkę, nie będzie.

Najgorętsze chwile przyszły podczas konferencji prasowej. Janowicz i kapitan Radosław Szymanik z oczywistych powodów mieli marsowe miny, przeżywali porażkę ogromnie, może dlatego większość frustracji wylali na głowy dziennikarzy. Cyklistów pominęli.

Pozostało jeszcze 92% artykułu
Tenis
17-letnia Rosjanka znów za silna dla Igi Świątek. Polka nie obroni tytułu w Indian Wells
Tenis
Brąz cenniejszy niż złoto. Iga Świątek bierze rewanż za igrzyska
Tenis
Indian Wells. Rozpędzona Iga Świątek
Tenis
Raj zamienił się w piekło. Hubert Hurkacz przegrywa w Indian Wells
Materiał Promocyjny
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Tenis
WTA w Indian Wells. Iga Świątek w najlepszym wydaniu. Jest jedno ale
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń