Pula nagród to 250 tys. dol. (rok temu było 235 tys.), 32 uczestniczki w turnieju głównym, hala Spodek, nawierzchnia twarda.
Debiut Katowic w cyklu WTA Tour nastąpił rok temu, oceny były przychylne, finał (Roberta Vinci – Petra Kvitova 7:6 (7-2), 6:1) też niezły.
Organizatorzy zrobili wiele, by tym razem w drabince znalazło się nazwisko najlepszej polskiej tenisistki (rok temu Radwańska nie grała). Warto było w tym celu zmienić korty ziemne na twarde oraz odważyć się na pomysł, by w nocy z czwartku na piątek kort nr 1 zniknął z hali razem z kotarą, a kort centralny zmienił położenie o 90 stopni.
Wszystko po to, by cały Spodek od piątku był dla Isi. By wróciły lata, gdy mecze gwiazd tenisa miały także pasjonujący polski wątek.
Katowice to trzecie polskie miasto, które podjęło trudną próbę organizacji turniejów WTA. Początek był w stolicy, gdy w 1995 roku pojawił się Warsaw Cup by Heros z pulą 107,5 tys. dol. (wygrała Barbara Paulus) i potem jeszcze przez pięć lat pod tym samym szyldem kazał nam cieszyć się grą Henriety Nagyovej, Cristiny Torrens Valero albo Conchity Martinez. W 1998 roku obok turnieju męskiego Idea Prokom Open zaczął się także turniej WTA w Sopocie. Przetrwał do 2004 roku; tam też wygrywały sławy z Warsaw Cup, ale także Anke Huber, Dinara Safina, Anna Pistolesi i Flavia Pennetta.