Grały ze sobą osiem razy. Tenisowa Polska łatwo zapamiętała wyniki, bo najpierw były cztery dość bolesne porażki Radwańskiej, zwłaszcza ta podczas igrzysk olimpijskich w Pekinie, ale potem (od wiosny 2011 roku) cztery ładne zwycięstwa. Po porażkach powszechnie mówiono, że Agnieszka nie umie pokonać silnej rotacji piłek i efektownego jednoręcznego bekhendu Włoszki, po zwycięstwach, że już się nauczyła.
Prawda nie była aż tak prosta. Na zmianę złożyło się kilka czynników, sportowe dojrzewanie Radwańskiej i spadek możliwości Schiavone, starszej od Polki o dziewięć lat, oczywiście też. Mistrzyni Roland Garros 2010 jest dziś 48. w rankingu WTA, sezon rozpoczęła słabo – dziesiąty turniej w roku, a wygrana z Wierą Duszewiną w Katowicach to dopiero drugie zwycięstwo. Może to już długie pożegnanie Włoszki z tenisem, ale nie doceniać jej zasług – nie wypada.
Cztery lata temu w Paryżu wygrała pięknie, pokonała m.in. Na Li, Marię Kirilenko, Karolinę Woźniacką, Jelenę Demientiewą, w finale Samanthę Stosur. Jeszcze w styczniu 2011 r. była krótko czwarta na świecie. Grała w ćwierćfinałach pozostałych turniejów Wielkiego Szlema, w deblu w półfinałach (Roland Garros 2008 w finale). Nie tylko rotacja i bekhend doprowadziły ją do tych osiągnięć, ale i świetne woleje, szybkie nogi, znakomita kondycja oraz zmysł taktyczny.
Francesca Schiavone to była mistrzyni Roland Garros, dziś już nie tak groźna
Ostatni raz zmierzyła się z Polką w ubiegłym roku w Stanford. Przegrała 4:6, 3:6. Kto widział ten pamięta, że było na co patrzeć: mądrze prowadzone wymiany, stylowe ataki, pomysłowe odbicia i obustronny uśmiech zadowolenia po meczu. Sprawozdawca „Sports Illustrated" napisał: „Ta dwójka pokazała więcej różnorodności tenisa podczas rozgrzewki niż Maria Szarapowa podczas całego turnieju wielkoszlemowego...". Miejmy nadzieję na taką powtórkę. Mecz pokaże na żywo TVP Sport HD (studio w TVP 1) i Eurosport.