Siła krzyku i siła serwisu

Półfinału z Agnieszką Radwańską w Stuttgarcie nie będzie. Polka przegrała z Marią Szarapową 4:6, 3:6, broniąc siedem piłek meczowych

Publikacja: 25.04.2014 15:41

Siła krzyku i siła serwisu

Foto: AFP

Trafić na Rosjankę już w ćwierćfinale, to trochę pech. Szarapowa wygrała niemiecki turniej w dwóch poprzednich latach, została mistrzynią Roland Garros, minął czas, gdy poruszała się po czerwonej mączce jak małe dziecko na lodowisku.

Pokonała Polkę w półtorej godziny. Mecz, choć wynik tego może nie pokazywać, był bardzo ciekawy. Zwłaszcza koniec i początek, gdy do ósmego gema obie tenisistki przełamywały swoje podania. Nie można nie dodać, że jak w końcu Maria zdołała objąć prowadzenie 5:3, to i Polka potrafiła honorowo zdobyć gema przy swym serwisie.

Drugi set był nieco inny, Agnieszka Radwańska też walczyła w nim dzielnie, ale dopiero przy stanie 0:4 zdołała na długą chwilę zatrzymać rozpęd rywalki. Podsumowanie spotkania jest więc oczywiste: wygrała i siła krzyku, i siła serwisu.

Nie można nie doceniać, że choć Szarapowa z przyczyn biznesowych (czasem z powodu kontuzji) gra dość mało i ten rok zaczęła słabo, to przed Wielkim Szemem w Paryżu wykonała więcej pracy. Jest szczupła, jak na nią szybka, no i ten serwis, którym otwierała większość szans na zdobywanie punktów.

Porażka z Agnieszką groziła jej wypadnięciem z pierwszej dziesiątki rankingu WTA, ta groźba chyba też miała poważne znaczenie. Rosjanka grała więc z Radwańską bardzo ostro, bojowo, nie kalkulowała wiele, tylko wykonywała prosty plan: rozbić rywalkę. Trener Sven Groenefeld po meczu na pewno ją za konsekwencję pochwalił, choć za końcowe piłki zapewne nie.

Reklama
Reklama

Polka robiła co można. Obroniła siedem piłek meczowych. Kilka efektownie wygranych punktów pokazało, że wciąż stara się znaleźć sposób na silniejsze fizycznie tenisistki.
W zeszłym roku w Stuttgarcie nie grała, setka punktów się przyda, teraz przed Polką majowe starty w Madrycie i Rzymie. Dużej presji nie ma, nie musi odrabiać wielu punktów.
Cała para na Roland Garros – tam był ćwierćfinał.

> Stuttgart. Turniej WTA

(710 tys. dol.).

1/4 finału:


M. Szarapowa (Rosja, 6) –

Reklama
Reklama

A. Radwańska (Polska, 1)

6:4, 6:3


S. Errani (Włochy, 8) – C. Suarez Navarro (Hiszpania) 6:3, 6:7 (6-8), 3:0, krecz


A. Ivanović (Serbia, 9) – S. Kuzniecowa (Rosja) 6:3, 2:6, 6:4

Reklama
Reklama


J. Janković (Serbia, 5) – A. Klejbanowa (Rosja) 6:4, 6:3


Pary półfinałowe:

Szarapowa – Errani; Janković – Ivanović 

Trafić na Rosjankę już w ćwierćfinale, to trochę pech. Szarapowa wygrała niemiecki turniej w dwóch poprzednich latach, została mistrzynią Roland Garros, minął czas, gdy poruszała się po czerwonej mączce jak małe dziecko na lodowisku.

Pokonała Polkę w półtorej godziny. Mecz, choć wynik tego może nie pokazywać, był bardzo ciekawy. Zwłaszcza koniec i początek, gdy do ósmego gema obie tenisistki przełamywały swoje podania. Nie można nie dodać, że jak w końcu Maria zdołała objąć prowadzenie 5:3, to i Polka potrafiła honorowo zdobyć gema przy swym serwisie.

Reklama
Tenis
Jannik Sinner wygrał Wimbledon. Jeszcze kilka miesięcy temu był zawieszony za doping
Tenis
Wojciech Fibak dla „Rzeczpospolitej”: Wydaje się, że wróciła terminatorka Iga
Tenis
Tomasz Wacławek: Iga Świątek. Polska księżna Wimbledonu
Tenis
Iga Świątek pierwszą polską mistrzynią Wimbledonu. Nie pozwoliła rywalce marzyć
Tenis
Postawiła siebie na pierwszym miejscu. Amanda Anisimova – rywalka Igi Świątek w finale Wimbledonu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama