Korona Nadalowi spada z głowy

Świat pyta: co z Rafaelem Nadalem? Mistrz kortów ziemnych przegrywa drugi raz w ciągu ośmiu dni, najpierw w Monte Carlo, teraz w Barcelonie.

Publikacja: 28.04.2014 01:29

Dwa tygodnie na europejskiej czerwonej mączce i zamiast podziwu dla lidera rankingu ATP, mamy na razie znaki zapytania. W Barcelonie Nadal przegrał poprzednio w 2003 roku, gdy miał 15 lat. Potem było 41 kolejnych zwycięstw, przerwanych w czwartek przez Nicolasa Almagro. Tydzień wcześniej w Monte Carlo mistrz przegrał z innym rodakiem, Davidem Ferrerem.

Dla przyzwyczajonych do wieloletniej kwietniowej i majowej dominacji tenisisty z Majorki nowe fakty są trudne do zrozumienia. Przecież dwie porażki na kortach ziemnych to od 2004 roku była jego norma, ale nie ośmiodniowa, tylko całoroczna albo dwuletnia. Miał serię 81 zwycięstw na mączce ciągnącą się przez 25 miesięcy, przecież w Barcelonie nie pamiętano przegranego seta Nadala od roku 2008.

Każda jego porażka na czerwonym korcie była w minionej dekadzie wydarzeniem, które opisywano jako sensację, a ci, którym się udało (nie było ich wielu: Gaston Gaudio, Igor Andriejew, Juan Carlos Ferrero, Novak Djoković, Fernando Verdasco, Roger Federer, Robin Soederling, Horacio Zeballos, i wreszcie Ferrer oraz Almagro), mieli co wspominać.

Można tłumaczyć obecne słabsze starty sławnego Hiszpana dość racjonalnie i bez hałasu: przecież Almagro (20. ATP) i Ferrer (5.) to są doskonali tenisiści, z dużą wiedzą o grze na kortach ziemnych. Nie można też żądać od nikogo nieustannych zwycięstw przez lata, ale jednocześnie, kto widział  porażki Nadala w ćwierćfinałach turniejów, które od zawsze seryjnie wygrywał i przegrane z rywalami, których seryjnie pokonywał, może się niepokoić.

Hiszpan grał słabiej, choć nie widać było jednej zdecydowanej przyczyny słabości. Biegał dość dobrze (kolana w widoczny sposób nie dokuczały), odbijał piłki w dobrym rytmie, choć jednak nie tam, gdzie zwykle je potrafił umieszczać. W meczu z Almagro zmarnował parę doskonałych okazji na zmianę wyniku, nagle łatwe piłki stawały się zaskakująco trudne.

Może utrata zdolności wygrywania to psychiczny skutek przegranego ze Stanislasem Wawrinką (i kontuzją) finału Australian Open. Od tamtej porażki Nadal nie jest dawnym czołgiem na korcie, nie uderza tak, że publiczność tylko wzdycha, nie wygrywa gemów do zera, nie tłamsi przeciwników, nie przełamuje ich z żelazną konsekwencją w końcówkach setów. Może to kolejny kryzys  fizyczny albo uraz, o którym ze względu na bliski Wielki Szlem w Paryżu, mistrz raczej nie powie.

Najwięksi zwolennicy Hiszpana chcą widzieć w słabszym otwarciu sezonu na kortach ziemnych pecha, wierzą, że następne cztery tygodnie przyniosą wielki powrót. Hiszpana czeka seria wielkich turniejów: Madryt-Rzym-Paryż, podczas której obronić musi 4000 punktów rankingowych. Jeśli nie obroni nawet części – Novak Djoković (wkrótce młody ojciec) może wypełnić swą misję podbicia po raz pierwszy Roland Garros i powrotu na pierwsze miejsce rankingu ATP.

Obrońcy Nadala mają argument, że w Paryżu, który koronuje króla czerwonej mączki, mecze są dłuższe, że tam znów pokaże całą siłę, wszyscy zapomną o kwietniowych wpadkach i korona nie spadnie z głowy mistrza.

Turnieje minionego tygodnia jeszcze nie pokazały kandydatów do wzięcia schedy po Nadalu. Almagro na pewno nim nie jest – w Barcelonie wygrał Kei Nishikori, a w Bukareszcie Grigor Dymitrow – obaj z pokolenia młodszego od Hiszpana.

W kobiecym tenisie, poza długą nieobecnością Azarenki (opuści Madryt i Rzym) jeszcze niewiele się działo. W Stuttgarcie po raz trzeci z rzędu zwyciężyła Maria Szarapowa (Agnieszka Radwańska może mieć małą satysfakcję, że przegrała z mistrzynią), której akcje przed Roland Garros na pewno wzrosną.

Polski tenis na razie obniżył loty, trochę pocieszenia przyszło w deblu – Marcin Matkowski i Mariusz Fyrstenberg w końcu przypomnieli sobie, jak się gra w finale, ale w Bukareszcie jednak przegrali. Finał deblowy zaliczyła także w Marakeszu Katarzyna Piter z Ukrainką Maryną Zaniewską.

Najbliższy tydzień to nieduże turnieje w Monachium (ATP) i Oeiras (ATP plus WTA), czyli przygrywka do spotkania prawie wszystkich sław w Madrycie, od pierwszego weekendu maja.

Barcelona. Turniej ATP

(1,85 mln dol.).

1/2 finału:

S. Giraldo (Kolumbia) – N. Almagro (Hiszpania, 6) 7:5, 6:3; K. Nishikori (Japonia, 4) – E. Gulbis (Łotwa, 9) 6:2, 6:4.


Finał:

Nishikori – Giraldo 6:2, 6:2.

Bukareszt. Turniej ATP

(427 tys. dol.).

Finał:

G. Dimitrow (Bułgaria, 1) – L. Rosol (Czechy) 7:6 (7-2), 6:1.

Finał debla:

J. J. Rojer, H. Tecau (Holandia, Rumunia, 1) – M. Fyrstenberg, M. Matkowski (Polska, 3) 6:4, 6:4.

Stuttgart. Turniej WTA

(710 tys. dol.).

1/2 finału:

M. Szarapowa (Rosja, 6) – S. Errani (Włochy, 8) 6:1, 6:2; A. Ivanović (Serbia, 9) – J. Janković (Serbia, 5) 6:3, 7:5.


Finał:

Szarapowa – Ivanović 3:6, 6:4, 6:1.

Marakesz. Turniej WTA

(250 tys. dol.).

Finał:

M. T. Torro-Flor (Hiszpania) – R. Oprandi (Szwajcaria) 6:3, 3:6, 6:3.

Finał debla:

R. Oprandi, G. Muguruza (Szwajcaria, Hiszpania) – K. Piter, M. Zalewska (Polska, Ukraina) 4:6, 6:2, 11-9.

Tenis
WTA Finals. Iga Świątek przegrała z Coco Gauff i w tym roku liderką już nie będzie
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Tenis
WTA Finals. Bitwa na podania dla Qinwen Zheng. Jelena Rybakina wciąż szuka formy
Tenis
Francja (nie)elegancja. Alexander Zverev wygrywa na pożegnanie z Bercy
Tenis
WTA Finals. Było źle, jest dobrze. Iga Świątek odwraca losy meczu
Materiał Promocyjny
Strategia T-Mobile Polska zakładająca budowę sieci o najlepszej jakości przynosi efekty
Tenis
WTA Finals. Aryna Sabalenka wciąż jest silna