Udany Projekt 45

Na salony wszedł z hukiem Japończyk Kei Nishikori. Produkt precyzyjnego planu finansowego, ale też przykład, że duch jest ważny tak samo jak materia.

Publikacja: 20.05.2014 02:18

Kei Nishikori od niedawna jest w czołowej dziesiątce rankingu

Kei Nishikori od niedawna jest w czołowej dziesiątce rankingu

Foto: AFP

Mama Eri Nishikori, z zawodu nauczycielka gry na pianinie, mówi, że od chwili, gdy Kei zaczął grę w ATP Tour, widzi syna jakieś pięć dni w roku. Wpada do rodzinnego domu w Matsue i wypada, bo świat czeka.

Ojciec, inżynier Kiyoshi Nishikori, zapewnia, że Kei o swej przyszłości zadecydował sam. Miał pięć lat, gdy dostał rakietę – podczas wakacji na Hawajach. To wystarczyło, by Kei zapalił się do gry. Pan Kiyoshi rzucił własne hobby (wędkowanie i golf), poświęcił wolny czas na pierwsze tenisowe lekcje syna. Drugi powód dała starsza siostra Reina, która już umiała grać i brała udział w rozgrywkach. Pokonać siostrę – miło.

Grał dobrze, zdobył trzy ważne tytuły w turniejach dziecięcych w szkole podstawowej (wśród nich mistrzostwo kraju). Był też napastnikiem w szkolnej drużynie piłkarskiej, ale oświadczył pewnego dnia rodzicom, że będzie żył tylko z tenisa, bo w tym sporcie wszystko zależy od niego. Pojechał do akademii tenisowej w Tokio, gdzie rozpoznano talent.

Kaprys pana Mority

Wielu młodych ludzi ma tenisowe marzenia, ale te się spełniły, bo ówczesny prezes firmy Sony i Japońskiego Związku Tenisowego pan Masaaki Morita miał kaprys – utworzył fundację wspierającą młode talenty tenisowe (choć Ayumi Morita to nie jest jego córka). Dał pieniądze z własnej kieszeni.

Tak Kei Nishikori został Projektem 45. Brzmi może nieszczególnie, ale ma sens – chodziło o to, by choć o jeden szczebelek przekroczył granicę, jaką stanowiło 46. miejsce Shuzo Matsuoki w historycznym rankingu ATP w latach 90.

W Japonii chętnie kopiuje się wzorce amerykańskie, więc 14-letni Kei pojechał na Florydę do sławnej akademii tenisowej firmowanej przez agencję IMG i Nicka Bollettieriego. Najpierw musiał nauczyć się angielskiego, bo gdy lądował w USA, nie wiedział nawet, jak się przedstawić. – Myślałem nawet, że będzie musiał wrócić do domu, bo nie tylko nie mógł się porozumieć, ale bardzo tęsknił i od razu go ze wszystkiego okradziono – wspominał Bollettieri.

Nishikori przestraszył się zderzenia z Ameryką, ale nie tak bardzo, by wracać. Trenował, grał, przyszły sukcesy. Pierwszy, gdy został mistrzem Roland Garros 2006 wśród juniorów. Pierwszy zawodowy, gdy jako 18-letni młodzieniec wygrał turniej ATP – drugi Japończyk w kronikach cyklu.

Antygwiazda

Trenerów miał wielu (dziś na co dzień szkoli go Argentyńczyk Dante Bottini), sławnych też, od Brada Gilberta po Matsuokę i Michaela Changa. Problemów z finansowaniem kariery – żadnych. Efekty były – Projekt 45 został pomyślnie zrealizowany w 2011 roku, gdy japoński młodzian ze szkoły w Bradenton pokonał w Bazylei samego Novaka Djokovicia.

Teraz to może być Projekt 8 albo i lepiej. Nishikori wygrał już pięć turniejów ATP, w Wielkim Szlemie dotarł do ćwierćfinału Australian Open 2012. W czerwcu 2013 był już 11. w rankingu, lecz skok do elity wykonał teraz. Pod koniec kwietnia wygrał w Barcelonie, w połowie maja przegrał z bólem pleców i Rafaelem Nadalem dopiero w finale w Madrycie. Ranking w poniedziałek 19 maja: nr 10 (tydzień temu była dumna dziewiątka).

Miał i ma kłopoty z kontuzjami. Za wzór powrotów służyła mu kiedyś opowiadana przez tenisowego psychologa legenda Lance'a Armstronga, w 2009 roku wydawała się jeszcze niektórym prawdziwa. Dziś wzory ma już inne.

Potrzebuje też odporności na sławę. W Wielkim Szlemie debiutował sześć lat temu, w Londynie. Serca kibiców japońskich podbijali wówczas golfista Ryo Ishikawa i bejsbolista Yuki Saito. – Gdyby mnie tak podziwiano, chciałbym uciec – mówił wówczas Kei.

Dziś jest traktowany w ojczyźnie jak gwiazda rocka: ścigają go hordy fotoreporterów i dziennikarzy od lotniska po każdy zakątek kraju. Sześć najważniejszych stacji telewizyjnych chce mieć rozmowy na wyłączność, popularnością przewyższa Rogera Federera.

Przełożenie na sukcesy biznesowe jest oczywiste. Biją się o niego firmy globalne i japońskie. Częściej wybiera globalne. Zarabia znacznie więcej poza kortem niż na nim. Podpisał kontrakt z Wilsonem, a nie z japońskim Yoneksem. Promuje gry Electronics Art'a nie Sega, w reklamówkach pije Gatorade, a nie Vaam.

Gdy Sony (już bez prezesa Mority) nie chciało wspierać tenisisty siedmiocyfrowymi kwotami, dostał podobny kontrakt od firmy odzieżowej Uniqlo. Stać go na utrzymywanie podczas turniejów 14-osobowej grupy wsparcia. Wyceniany jest marketingowo na 10 mln dolarów rocznie, sukces wielkoszlemowy może podwoić tę wycenę.

Na pierwszy rzut oka to antygwiazda. Cichy, uśmiechnięty, małomówny. Zmiana następuje na korcie, gdy wyładowuje energię w każdym uderzeniu. Nawet żądanie podania ręcznika to gest władcy kortów. Kiedyś ojciec tenisisty powiedział, że dał synowi na imię Kei, bo to słowo łatwe do wymówienia dla cudzoziemców, a także dlatego, że miał już wówczas niejasne pragnienie, by dzieciak stał się obywatelem świata.

Mama Eri Nishikori, z zawodu nauczycielka gry na pianinie, mówi, że od chwili, gdy Kei zaczął grę w ATP Tour, widzi syna jakieś pięć dni w roku. Wpada do rodzinnego domu w Matsue i wypada, bo świat czeka.

Ojciec, inżynier Kiyoshi Nishikori, zapewnia, że Kei o swej przyszłości zadecydował sam. Miał pięć lat, gdy dostał rakietę – podczas wakacji na Hawajach. To wystarczyło, by Kei zapalił się do gry. Pan Kiyoshi rzucił własne hobby (wędkowanie i golf), poświęcił wolny czas na pierwsze tenisowe lekcje syna. Drugi powód dała starsza siostra Reina, która już umiała grać i brała udział w rozgrywkach. Pokonać siostrę – miło.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
Tenis
17-letnia Rosjanka znów za silna dla Igi Świątek. Polka nie obroni tytułu w Indian Wells
Tenis
Brąz cenniejszy niż złoto. Iga Świątek bierze rewanż za igrzyska
Tenis
Indian Wells. Rozpędzona Iga Świątek
Tenis
Raj zamienił się w piekło. Hubert Hurkacz przegrywa w Indian Wells
Materiał Promocyjny
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Tenis
WTA w Indian Wells. Iga Świątek w najlepszym wydaniu. Jest jedno ale
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń