Sprawdzian mocy na Roland Garros

Urszula Radwańska przegrała. Dziś walczy Agnieszka.

Publikacja: 28.05.2014 02:30

Jerzy Janowicz rozegra dziś jeden z najważniejszych meczów w karierze.

Jerzy Janowicz rozegra dziś jeden z najważniejszych meczów w karierze.

Foto: AFP

Na mecz Urszuli Radwańskiej ze Słowaczką Magdaleną Rybarikovą przykro było patrzeć. Było to spotkanie dwóch kobiet, które na kort powinny wyjść o kulach albo lepiej zostać w domu. Obie miały ogromny problem z poruszaniem się, trudno powiedzieć, która większy. Wiedzione ambicją i być może skuszone poważną premią za występ w pierwszej rundzie, walczyły przez dwa i pół seta, aż wreszcie ta bardziej obolała, czyli Urszula Radwańska, się poddała. Rybarikova wygrała 4:6, 6:4, 3:0. Warto spojrzeć, czy przystąpi do meczu drugiej rundy. Młodsza z sióstr Radwańskich przeżywa ciężki czas, miała już operowany kręgosłup i bark, mówiła, że przyzwyczaja się do ciągłej rehabilitacji, czyli mówiąc wprost – gry z bólem.

Rok temu, po Wimbledonie, Jerzy Janowicz wydawał się królem życia, które zaczynało się na nowo. Chyba nikt wówczas nie przypuszczał, że dzisiejszy mecz z fińskim weteranem Jarkko Nieminenem będzie tak ważny. Janowicz miał być jednym z tych, którzy wraz z Kei Nishikorim, Milosem Raonicem i Grigorem Dymitrowem zaatakują tenisowy szczyt, a w drugiej rundzie turniejów wielkoszlemowych to rywale Polaka będą mieć miękkie nogi. Zamiast tego mamy to, co mamy – wciąż wysoką pozycję w rankingu, ale jednocześnie serię porażek, medialną awanturę po meczu z Australią i strach, co będzie dalej. Wnioskowanie przez analogię do wesołych wniosków nie prowadzi – Nishikori i Dymitrow już w Paryżu nie grają (Bułgar przegrał wczoraj z chorwackim wielkoludem Ivo Karloviciem).

Koszmar porażek Janowicz przerwał, ale dopiero pojedynek z Nieminenem (trzeci mecz dnia na korcie nr 7) pokaże, ile jest wart teraz. Leworęczny Fin ma 33 lata i słynie z tego, że żadnej piłki nie oddaje za darmo. W Wielkich Szlemach sukcesów nie odnosił (trzy ćwierćfinały), ale to firma solidna jak Nokia sprzed lat i Finlandia w szkle do dziś.

Janowicz ma z kim porozmawiać o zaletach swego rywala, jego trenerem jest wieloletni kapitan fińskiej reprezentacji Kim Tiilikainen, a w poprzednim meczu Nieminen w pięciu setach pokonał Michała Przysiężnego, przyjaciela polskiej rakiety nr 1. Jarkko z miasta Masku od lat stoi Polakom kością w gardle, w Pucharze Davisa zabrał nam kiedyś zwycięstwo, wygrywając z Przysiężnym w Sopocie po maratońskim meczu.

Agnieszka Radwańska, która zagra z Karoliną Pliskovą (53 WTA, ostatni mecz na korcie nr 1), jest w zupełnie innej sytuacji. Od lat w czołowej światowej piątce – podziwiana za piękną grę, mająca globalny fanklub zakochanych w jej tenisie. Brakuje tylko wielkoszlemowych zwycięstw, dlatego ciągle wraca pytanie: czy Aga, bo tak nazywa ją anglojęzyczny świat, wreszcie udowodni, że Wielki Szlem to nie są dla niej za wysokie progi. Na kortach ziemnych – jak nas o tym zawsze przekonywała - czuje się najgorzej, ale na początku sezonu trener Tomasz Wiktorowski zapowiadał, że w tym roku powinien być postęp, i jest. Jak duży – jeszcze dziś się chyba nie dowiemy, bo Radwańska jest zdecydowaną faworytką. – To prawda, ale rywalka wcale nie jest słaba. Dużo będzie zależało od pogody, jeśli będzie ciepło i sucho, to szanse Pliskovej wzrosną. Ona ma prawie 190 cm wzrostu i potężny serwis – mówił „Rz" Wiktorowski.

Pomimo tej ostrożności trenera optymiści mówią nawet o autostradzie dla Agnieszki aż do ćwierćfinału, ale jak złudne są takie rachuby, przekonała się wczoraj mistrzyni Australian Open, triumfatorka Roland Garros przed trzech lat, Chinka Na Li. Pokonała ją Francuzka Kristina Mladenovic i rozpłakała się ze szczęścia już w drodze do siatki po wygraniu ostatniej piłki.

W pierwszej rundzie odpadli więc zwycięzcy poprzedniego wielkoszlemowego turnieju – Australian Open. W poniedziałek wyeliminowany został Stanislas Wawrinka, który jeszcze dzień wcześniej udzielał wywiadów jako ten, który ma sypać piach w tryby karety asów. W ubiegłym roku to właśnie Szwajcar pokonał w trzeciej rundzie Janowicza. Mecz, choć przegrany, był długi i piękny. Niech ten Janowicz wróci, najlepiej zwycięski.

Turniej pokazuje Eurosport i Eurosport 2

Sara Errani (Włochy, 10) - Madison Keys (USA) 7:5, 3:6, 6:1                                        
Lucie Safarova (Czechy, 23) - Mandy Minella (Luksemburg) 6:3, 7:5                         
Casey Dellacqua (Australia) - Lourdes Dominguez Lino (Hiszpania) 7:5, 6:3                            
Coco Vandeweghe (USA) - Iveta Melzer (Czechy) 7:6 (8-6), 6:2                               
Jekaterina Makarowa (Rosja, 22) - Shelby Rogers (USA) 6:2, 6:3                                   
Maria Teresa Torro (Hiszpania) - Klara Koukalova (Czechy, 30) 7:6 (8-4), 6:2                     
Magdalena Rybarikova (Słowacja) - Urszula Radwańska (Polska) 4:6, 6:4, 3:0 krecz Radwańskiej 
Julia Glushko (Izrael) - Donna Vekic (Chorwacja) 7:5, 2:6, 6:4                                      
Dinah Pfizenmaier (Niemcy) - Estrella Cabeza Candela (Hiszpania) 4:6, 6:3, 6:3                       
Kirsten Flipkens (Belgia, 21) - Danka Kovinic (Czarnogóra) 7:6 (8-6), 6:2                           
Ana Ivanovic (Serbia, 11) - Caroline Garcia (Francja) 6:1, 6:3   
Yanina Wickmayer (Belgia) - Caroline Wozniacki (Dania, 13) 7:6 (7-5), 4:6, 6:2
Kristina Mladenovic (Francja) - Na Li (Chiny, 2) 7:5, 3:6, 6:1
Simona Halep (Rumunia, 4) – Alisa Klejbanowa (Rosja) 6:0, 6:2
Jelena Jankovic (Serbia, 6) – Sharon Fichman (Kanada) 5:7, 6:1, 6:3
Ana Ivanovic (Serbia, 11) – Caroline Garcia (Francja) 6:1, 6:3
Sloane Stephens (USA, 15) – Shuai Peng (Chiny) 6:4, 7:6 (10-8)
Anastazja Pawliuczenkowa (Rosja, 24) – Kimiko Date-Krumm (Japonia) 6:3, 0:6, 6:2
Sorana Cirstea (Rumunia, 26) – Aleksandra Wozniak (Kanada) 6:7 (3-7), 7:5, 6:2
Swietłana Kuzniecowa (Rosja, 27) – Sopia Szapatawa (Gruzja) 6:3, 6:1
Camila Giorgi (Włochy) - Bojana Jovanovski (Serbia) 6:4, 6:3
Teliana Pereira (Brazylia) – Luksika Kumkhum (Tajlandia) 4:6, 6:1, 6:1
Heather Watson (Wielka Brytania) – Barbora Zahlavova Strycova (Czechy) 6:3, 6:4
Polona Hercog (Słowenia) – Jana Cepelova (Słowacja) 6:2, 6:3
Kiki Bertens (Holandia) - Alexandra Cadantu (Rumunia) 7:6 (7-5), 6:1
Silvia Soler-Espinosa (Hiszpania) – Chanelle Scheepers (RPA) 6:2, 6:3
Jelina Switolina (Ukraina) - Petra Martic (Chorwacja) 5:0 i krecz Martic
Alison Riske (USA) - Mirjana Lucic-Baroni (Chorwacja) 7:6 (7-2), 6:3

Mężczyźni:

Andy Murray (W. Brytania, 7) - Andriej Gołubiew (Kazachstan) 6:1, 6:4, 3:6, 6:3
Fernando Verdasco (Hiszpania, 24) - Michael Llodra (Francja) 6:2, 7:6 (7-4), 7:6 (7-3)      
David Ferrer (Hiszpania, 5) – Igor Sijsling (Holandia) 6:4, 6:3, 6:1
Ivo Karlovic (Chorwacja) - Grigor Dimitrow (Bułgaria, 11) 6:4, 7:5, 7:6 (7-4)
Richard Gasquet (Francja, 12) – Bernard Tomic (Australia) 6:2, 6:1, 7:5
Juergen Zopp (Estonia) - Tommy Haas (Niemcy, 16) 2:5 i krecz Haasa
Kevin Anderson (RPA, 19) – Stephane Robert (Francja) 7:5, 6:3, 6:4
Jack Sock (USA) - Nicolas Almagro (Hiszpania, 21) 5:0 i krecz Almagro
Philipp Kohlschreiber (Niemcy, 28) – Pere Riba (Hiszpania) 7:5, 6:4, 6:1
Andreas Seppi (Włochy, 32) – Santiago Giraldo (Kolumbia) 6:3, 7:5, 6:3
Juan Monaco (Argentyna) – Lucas Pouille (Francja) 6:3, 6:1, 6:4
Denis Istomin (Uzbekistan) – Serhij Stachowski (Ukraina) 6:3, 6:4, 2:6, 6:3
Andreas Haider-Maurer (Austria) – Daniel Brands (Niemcy) 4:6, 4:6, 6:2, 6:3, 6:4
Carlos Berlocq (Argentyna) - Lleyton Hewitt (Australia) 3:6, 6:2, 6:1, 6:4
Simone Bolelli (Włochy) – Andrea Arnaboldi (Włochy) 6:4, 6:4, 6:2
Pablo Cuevas (Urugwaj) - Matthew Ebden (Australia) 6:1, 6:2, 6:3
Dusan Lajovic (Serbia) – Federico Delbonis (Argentyna) 6:3, 6:2, 6:3
Axel Michon (Francja) – Bradley Klahn (USA) 6:1, 6:7 (4-7), 5:7, 6:1, 6:4
Jan-Lennard Struff (Niemcy) - Albano Olivetti (Francja) 6:1, 6:4, 6:4  
Marinko Matosevic (Australia) – Dustin Brown (Niemcy) 7:6 (7-5), 6:4, 6:7 (1-7), 7:5
Gael Monfils (Francja, 23) – Victor Hanescu (Rumunia) 6:2, 4:6, 6:4, 6:2
Fernando Verdasco (Hiszpania, 24) – Michel Llodra (Francja) 6:2, 7:6 (7-4), 7:6 (7-3) 
Steve Johnson (USA) – Laurent Lokoli (Francja) 4:6, 6:7 (7-9), 7:6(7-3), 6:3, 3:1 - mecz przerwany

Na mecz Urszuli Radwańskiej ze Słowaczką Magdaleną Rybarikovą przykro było patrzeć. Było to spotkanie dwóch kobiet, które na kort powinny wyjść o kulach albo lepiej zostać w domu. Obie miały ogromny problem z poruszaniem się, trudno powiedzieć, która większy. Wiedzione ambicją i być może skuszone poważną premią za występ w pierwszej rundzie, walczyły przez dwa i pół seta, aż wreszcie ta bardziej obolała, czyli Urszula Radwańska, się poddała. Rybarikova wygrała 4:6, 6:4, 3:0. Warto spojrzeć, czy przystąpi do meczu drugiej rundy. Młodsza z sióstr Radwańskich przeżywa ciężki czas, miała już operowany kręgosłup i bark, mówiła, że przyzwyczaja się do ciągłej rehabilitacji, czyli mówiąc wprost – gry z bólem.

Pozostało jeszcze 87% artykułu
Tenis
Miami. Iga Świątek na Florydzie już wygrywa
Tenis
17-letnia Rosjanka znów za silna dla Igi Świątek. Polka nie obroni tytułu w Indian Wells
Tenis
Brąz cenniejszy niż złoto. Iga Świątek bierze rewanż za igrzyska
Tenis
Indian Wells. Rozpędzona Iga Świątek
Materiał Promocyjny
Warunki rozwoju OZE w samorządach i korzyści z tego płynące
Tenis
Raj zamienił się w piekło. Hubert Hurkacz przegrywa w Indian Wells
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń