W życiu Andy'ego Murraya trener płci żeńskiej to nie nowość, całą młodą karierę budował pod okiem mamy, Judy. – Jestem podekscytowany możliwościami naszej współpracy, zawsze podziwiałem Amelię, nie raz walczyła z przeciwnościami, ale zdobywała najważniejsze tytuły, także ten w Wimbledonie – napisał w oficjalnym oświadczeniu.
Ubiegłoroczny sukces Brytyjczyka w Wimbledonie (pierwszy od czasu zwycięstwa Freda Perry'ego w 1936 roku) to rzeczywiście poważne wyzwanie. W tym roku Murray w Wielkim Szlemie osiągnął ćwierćfinał w Australian Open i półfinał w Roland Garros. W marcu rozstał się z Ivanem Lendlem (ich wspólna praca dała tytuły w US Open 2012 i Wimbledonie 2013 oraz złoto olimpijskie w Londynie) i od tego czasu głośno było o kandydatach na następcę.
Amelie Mauresmo też zaczęła być wymieniana jako ewentualna trenerka, tym bardziej, że pojawiła się na trybunach turniejów z udziałem Szkota. Wedle wielu komentatorów tę kandydaturę podsunęła tenisiście legenda kobiecego tenisa, Chris Evert.
Francuska tenisistka wygrała dwa turnieje wielkoszlemowe (Australian Open i Wimbledon w 2006 roku). karierę skończyła w 2009 r., od dwóch lat jest kapitanem drużyny Francji w Pucharze Federacji. Była też w sztabie szkoleniowym Marion Bartoli w ubiegłym roku, gdy Francuzka wygrywała Wimbledon.
– To była dla mnie niespiodzianka. Andy skontaktował się ze mną kilka tygodni temu, wówczas rozpoczęliśmy rozmowy o wspólnej pracy. Po dalszych dyskusjach uznaliśmy, że damy sobie szansę. – powiedziała Mauresmo. – O dalszym ciągu porozmawiamy dopiero po Wimbledonie – dodała.