Krzysztof Rawa ?z Londynu
Półfinały męskie nie zawiodły tych, którzy stawiali na dojrzałość wielkoszlemowych mistrzów. Djoković zwyciężył Grigora Dimitrowa 6:4, 3:6, 7:6 (7-2), 7:6 (9-7), Federer Milosa Raonica 6:4, 6:4, 6:4.
Wyniki, przyznać trzeba, zgodne z wimbledońskimi sympatiami, chociaż nie brakowało zwolenników zmiany warty. Jednak klasyka górą, będzie 35. mecz Serba ze Szwajcarem.
Djoković pracował na finał znacznie dłużej od Federera. Dimitrow potwierdził wszystkie swoje zalety, jego jednoręczny bekhend budzi coraz większy podziw, szybkość i zmysł taktyczny też. To, że tym razem przegrał, wynikało bardziej z braku doświadczenia w Wielkim Szlemie niż braku umiejętności.
W grze z Serbem zabrakło Bułgarowi odrobiny spokoju – gdy popsuł wykładany wolej w pierwszym secie – cierpliwości w przejmowaniu inicjatywy, wyczucia, kiedy atakować, a kiedy się przyczaić, no i jak wygrywać prawie wygrane tie-breaki.