Tenis znów jest grą dla ludzi

Rewolucja w Nowym Jorku. O tytuł zagrają dziś Chorwat Marin Cilić i Japończyk Kei Nishikori. Dla obu jest to debiut w wielkoszlemowym finale.

Publikacja: 07.09.2014 22:47

Tenis znów jest grą dla ludzi

Foto: AFP

Pierwszy raz od dziewięciu lat w finale Wielkiego Szlema nie zobaczymy Rogera Federera, Rafaela Nadala, Novaka Djokovicia i Andy'ego Murraya. Ten kwartet rządził w ostatnich latach niepodzielnie. W Nowym Jorku od roku 2004 był tylko jeden triumfator spoza wymienionej czwórki – Juan Martin del Potro.

Nie od dziś wiadomo, że jeśli nie gra Amerykanin, Federer stadion Flushing Meadows ma u stóp. Szwajcarski maestro bardzo dba o to, by w jego loży byli obecni nie tylko sławni ludzie sportu, utrwalając wizerunek tenisisty, którego image wykracza daleko poza kort.

Ze skutkiem aż za dobrym. Nowojorska publiczność we wsparciu Federera z momentami genialnie grającym Ciliciem posunęła się zbyt daleko nawet jak na coraz bardziej plebejskie normy tenisa. Ostentacyjnie oklaskiwała błędy Chorwata, ale ten pokazał prawdziwie bałkański charakter – nie załamał się, wprost przeciwnie, właśnie gdy poczuł, że może zagrać widzom na nosie, udawały mu się najpiękniejsze akcje.

– To niesamowity dzień. Nigdy nawet nie marzyłem, że będę w stanie tak grać. Myślę, że to był mój najlepszy mecz w karierze – powiedział Cilić.

Federer miał więcej klasy niż widzowie, bo przyznał, że z tak grającym rywalem po prostu nie miał szans.

Był to szósty mecz Cilicia z Federerem i pierwsze zwycięstwo tenisisty pochodzącego z Medjugorie, a mieszkającego w Monte Carlo.

Sukces Cilicia nie był jedyną sensacją ostatniego weekendu US Open. Wcześniej odpadł lider światowego rankingu Novak Djoković, który przegrał z Japończykiem Kei Nishikorim.

Wiele lat temu Richard Krajicek miał wielki talent, ale Andre Agassi mówił, że Holender jest chory lub kontuzjowany na samą myśl o wyjściu na kort. Zdrowia Krajickowi wystarczyło na jeden wimbledoński triumf, a ta anegdota długo pasowała też do Nishikoriego. Talent Japończyka widzieli wszyscy, ale zdrowia to on nie miał. Aż do tego US Open, w którym gra jak z nut i na nic się nie skarży.

Jeszcze niedawno Cilić, Nishikori, Milos Raonic, Grigor Dimitrow i Jerzy Janowicz wymieniani byli jako ci, którzy mogą po nowemu poukładać światowy tenis. Janowicz prowadził z Ciliciem na Torwarze 2:0 w setach w meczu Pucharu Davisa, zanim przegrał i stracił głowę. Ale pomimo porażki wydawało się, że są z tej samej gliny; dziś niestety widać, że ich drogi bardzo się rozeszły. Cilić i Nishikori zagrają w poniedziałek w finale US Open, a Janowicz walczy o pozostanie w czołowej pięćdziesiątce rankingu ATP.

Dzięki Nishikoriemu można uwierzyć, że tenis znów jest grą dla ludzi – Japończyk ma 178 cm wzrostu, waży 68 kg. Cilić, Raonic czy Janowicz mogliby go schować do kieszeni. Warto kibicować wychowanemu w USA Japończykowi. Wiele zawdzięcza on firmie Sony, która dała mu pieniądze, gdy miał tylko talent.

W tym roku US Open ostatni raz pokazuje telewizja CBS, od następnego roku będzie on dostępny w sieci ESPN. W Ameryce to rewolucja, nam jest raczej wszystko jedno, dopóki prawa ma Eurosport, ale pierwsza sensowna zmiana już jest – za rok męski finał będzie w niedzielę, tak jak wszędzie.

Pófinały:

Kobiety:

K. Woźniacka (Dania, 10) – S. Peng (Chiny) 7:6 (7-1), 4:3 i krecz Peng; S. Williams (USA, 1) – J. Makarowa (Rosja, 17) 6:1, 6:3. Finał zakończył się po zamknięciu tego wydania gazety.

Mężczyźni:

K. Nishikori (Japonia, 10) – N. Djoković (Serbia, 1)  6:4, 1:6, 7:6 (7-4), 6:3; M Cilić (Chorwacja, 14) – R. Federer (Szwajcaria, 2) 6:3, 6:4, 6:4

Finał debla kobiet:

J. Makarowa, J. Wiesnina (obie Rosja, 4) – M. Hingis, F. Pennetta (Szwajcaria, Włochy) 2:6, 6:3, 6:2.

Turniej Bohdana Tomaszewskiego

W obu finałach 47. międzynarodowego turnieju kadetek?i kadetów pod patronatem redaktora Bohdana Tomaszewskiego zwyciężyli goście ?z Węgier: Csenge Furak ?i Mate Valkusz.

Panna Furak pokonała w finale 14-letnią Polkę Wiktorię Rutkowską 6:2, 6:4. Valkusz wygrał z Białorusinem Maksymem Tybarem 7:5, 6:4. Turniej odbywał się na kortach warszawskiej Legii.     —k.r.

Tenis
Iga Świątek broni tytułu w Madrycie. Już na początku szansa na rewanż
Tenis
Porsche nie dla Igi Świątek. Jelena Ostapenko nadal koszmarem Polki
Tenis
Przepełniony kalendarz, brak czasu na życie prywatne, nocne kontrole. Tenis potrzebuje reform
Tenis
WTA w Stuttgarcie. Iga Świątek schodzi na ziemię
Tenis
Billie Jean King Cup. Polki bez awansu