Polka z Dunką zagrały ładny mecz, kilka wymian, zwłaszcza w pierwszym secie, kazało się szczerze zachwycać kobiecym tenisem. Bardziej skuteczna była Woźniacka. Wygrała 7:5, 6:3.
Zwykle tak ze sobą grają: barwnie, z pomysłami na atak i obronę, niezbyt mocno, ale dokładnie. Agnieszka Radwańska nie chciała zbyt długich wymian (zabiegać dziś Karolinę, wkrótce uczestniczkę maratonu w Nowym Jorku – nie sposób), postawiła na atak przy siatce i aż żal, że pomysł nie sprawdził się do końca, chociaż zdobyła kilkanaście punktów efektownymi wolejami.
Największą różnicę sprawiał serwis – kilka razy ratował Woźniacką, gdy już się wydawało, że Dunka straci ważne punkty. – Pokazałyśmy kilkanaście cudownych wymian i niezwykłych uderzeń. Zabrakło mi dobrych serwisów, by wynik był inny – potwierdziła Polka.
Po kolejnej godzinie z niewielkim okładem z wygranej cieszyła się Petra Kvitova, która zwyciężyła Marię Szarapową 6:3, 6:2. Czeszka w niczym nie przypominała ospałej i rozregulowanej tenisistki z meczu z Agnieszką. Dziennikarzom powiedziała, że czuła się tak wypalona grą, iż przed spotkaniem z Rosjanką wzięła po prostu wolne od tenisa, i to relaks okazał się najlepszym treningiem.
W piątek zakończenie rywalizacji w grupach. Najpierw (o 7.30 czasu polskiego) na kort wyjdą Szarapowa i Radwańska. Teoretyczne szanse na półfinał mają wszystkie tenisistki w Grupie Białej, choć prawdopodobieństwo awansu Rosjanki jest najmniejsze. Najbardziej interesujące warianty z polskiego punktu widzenia są takie: jeśli Radwańska wygra z Szarapową w dwóch setach, to zdobędzie awans niezależnie od wyniku drugiego meczu; jeśli zwycięży Rosjankę w trzech setach, to Woźniacka musi wygrać przynajmniej jeden set z Kvitovą; jeśli Agnieszka przegra z Marią w trzech setach, musi liczyć na zwycięstwo duńskiej przyjaciółki, jeśli zaś przegra w dwóch – na pewno odpadnie.