Oglądało się ten mecz z pewnym żalem i bez wielkiej satysfakcji, tym bardziej, że trzy godziny wcześniej świetne spotkanie rozegrały Williams i Karolina Woźniacka. Drugi półfinał nie dorównał tamtemu meczowi pod żadnym względem.
Rumunka przełamała serwis Radwańskiej już w trzecim gemie spotkania. Żadnego zaskoczenia w ich walce nie było. Gra jednej i drugiej polega na precyzji ręki, szybkich nogach i sprycie taktycznym. Wymanewrować Simonę trudno, bo uderza piłkę wcześnie, nie daje czasu na planowanie ataków, można jednak atakować serwis, bo to nie jest najsilniejsza broń Halep.
Pierwszy set minął pod znakiem lekkiej, lecz wyraźnej przewagi Rumunki, wyniki poszczególnych gemów wskazywały na wyrównaną walkę, widzowie też widzieli chwilowe przewagi Polki, cóż z tego, gdy większość ważniejszych piłek wygrywała jej rywalka. Drugie przełamanie serwisu, prowadzenie, 4:1, 5:1 – Halep, mimo paru błędów, była trochę bardziej precyzyjna i robiła swoje.
Wiara, że w drugim secie coś się zmieni, niestety nie miała silnych podstaw. Pierwszy gem, podaje Agnieszka, wygrywa Simona, potem następny, i następny. Przy stanie 5:2 Rumunce nie zadrżała ręka przy serwisie, jak dzień wcześniej drżała Szarapowej, liczyć na drugi cud w Singapurze było naiwnością. Parę krótkich wymian, ładny smecz Halep na koniec, mecz skończony.
Ostatni czek dla Agnieszki Radwańskiej w tym sezonie miał wartość 310 tys. dolarów, roczny bilans meczów: 48 zwycięstw, 21 porażek, 1 tytuł (w Montrealu), premie łącznie 2,745 mln dol.