Tytułu broni Novak Djoković i znów jest faworytem. Są ku temu powody: seria 27 wygranych spotkań w hali, sukces w niedawnym turnieju w hali Bercy, niemal pewny nr jeden w rankingu ATP na koniec roku (wystarczą mu trzy wygrane w grupie). Serb ma też imponujące bilanse zwycięstw i porażek z finałowymi rywalami: 10-0 z Ciliciem, 16-2 z Berdychem, 15-3 z Wawrinką, 15-8 z Murrayem, 4-0 z Raonicem. Tylko z Nishikorim jest na remis 2-2 i z Federerem na minusie 17-19.
W regulaminie rywalizacji nie ma zmian: najpierw mecze grupowe, następnie półfinały i finał. Przez siedem dni, do soboty włącznie, rytm turnieju jest stały: sesja popołudniowa, w niej mecz deblowy o godz. 13 (czasu polskiego) i singlowy o 15, potem sesja wieczorna, gdy deble grają od 19, a singliści od 21. Półfinały tego rytmu nie zmieniają, finały odbędą się w niedzielę 16 listopada o 16.30.
Turniej singlistów otworzą Kei Nishikori i Andy Murray, Djoković zagra w poniedziałek wieczorem z Marinem Ciliciem. Polski jedynak w deblu Łukasz Kubot (gra w parze ze Szwedem Robertem Lindstedtem) zacznie swój trzeci start w Masters w poniedziałek o godz. 19 od razu od meczu z braćmi Bryanami.
Walczą, jak zawsze o sławę, punkty rankingowe i pieniądze. Niezwyciężony mistrz otrzyma 2,075 mln dolarów i 1500 pkt, ten, który nie wygra żadnego spotkania, zarobi za sam udział 155 tysięcy (tyle samo za każde zwycięstwo w grupie). Niezwyciężeni debliści zarobią 392 tys.
Hala O2 nad Tamizą widziała już Masters (oficjalnie ATP World Tour Finals) pięć razy, na pewno zobaczy siedem, bo kontrakt przedłużono do 2015 roku.