Groźna gwardia szwajcarska

Dzień po zwycięskim starcie Rogera Federera pierwszy mecz grupowy ATP World Tour Finals w Londynie wygrał także drugi Szwajcar Stan Wawrinka. W niespełna godzinę pokonał Czecha Tomasa Berdycha 6:1, 6:1

Publikacja: 10.11.2014 16:32

Groźna gwardia szwajcarska

Foto: AFP

Mecz był błyskawiczny, walki mało, bo swoboda gry Szwajcara nie miała żadnego odpowiednika po drugiej stronie siatki. Czech był ospały, seriami słał piłki w aut lub siatkę, serwis nie pomagał, jedyne wytłumaczenie widziano w czarnych plastrach na lewym udzie.

Stawiać na taki wynik nie było łatwo, bo z formą Wawrinki bywało w tym roku jak z pogodą w Alpach: od wspaniałego słonecznego wyżu do marnego niżu tylko parę chwil. Mistrz Australian Open powrócił do zwycięskiego nastroju dopiero w Monte Carlo, potem znów bywało gorzej, a jesienią przed Masters wręcz źle: przegrywał w pierwszej rudzie w Tokio (z Tatsumą Ito), Szanghaju (z Gillesem Simonem) i Bazylei (z Michaiłem Kukuszkinem), odpadł już po dwóch meczach w paryskiej hali Bercy.

W poniedziałek w hali O2 znów się odrodził, na tle słabego Berdycha był tenisowym arcymistrzem, przyjemnie się patrzyło na wszystko co robił – od serwisu po woleje. Jest trzecim Szwajcarem, który gra w Masters po Federerze i mniej pamiętanym Jakobie Hlasku (grał raz, w 1988 roku, po pokonaniu Ivana Lendla, Andrea Agassiego i Tima Mayotte dotarł do półfinału).

To drugi start Wawrinki w wielkim finale sezonu. Jako debiutant rok temu spisał się dobrze, także zaczął od pokonania Tomasa Berdycha, potem Davida Ferrera i też grał w półfinale. Przed niepozornym Stanem dzień odpoczynku, w środę groźny Szwajcar wraca do O2 Arena.

Wobec takiego początku warto czekać co zrobi w spotkaniach z Novakiem Djokoviciem i Marinem Ciliciem. Serb i Chorwat zaczną rozgrywki od spotkania w poniedziałek wieczorem. Przed nimi w deblu swój start mają Łukasz Kubot z Robertem Lindstedtem w walce z braćmi Bobem i Mike'em Bryanami.

>LONDYN. ATP WORLD TOUR FINALS

(6,5 mln dol.)


Grupa A:

S. Wawrinka (Szwajcaria, 3) – T. Berdych (Czechy, 6) 6:1, 6:1.


Grupa A – deble:

A. Peya, B. Soares (Austria, Brazylia, 3) – J. J. Rojer, H. Tecau (Holandia, Rumunia, 5) 6:3, 3:6, 12-10.

Mecz był błyskawiczny, walki mało, bo swoboda gry Szwajcara nie miała żadnego odpowiednika po drugiej stronie siatki. Czech był ospały, seriami słał piłki w aut lub siatkę, serwis nie pomagał, jedyne wytłumaczenie widziano w czarnych plastrach na lewym udzie.

Stawiać na taki wynik nie było łatwo, bo z formą Wawrinki bywało w tym roku jak z pogodą w Alpach: od wspaniałego słonecznego wyżu do marnego niżu tylko parę chwil. Mistrz Australian Open powrócił do zwycięskiego nastroju dopiero w Monte Carlo, potem znów bywało gorzej, a jesienią przed Masters wręcz źle: przegrywał w pierwszej rudzie w Tokio (z Tatsumą Ito), Szanghaju (z Gillesem Simonem) i Bazylei (z Michaiłem Kukuszkinem), odpadł już po dwóch meczach w paryskiej hali Bercy.

Tenis
Iga Świątek broni tytułu w Madrycie. Już na początku szansa na rewanż
Tenis
Porsche nie dla Igi Świątek. Jelena Ostapenko nadal koszmarem Polki
Tenis
Przepełniony kalendarz, brak czasu na życie prywatne, nocne kontrole. Tenis potrzebuje reform
Tenis
WTA w Stuttgarcie. Iga Świątek schodzi na ziemię
Tenis
Billie Jean King Cup. Polki bez awansu