Szwajcarzy zdobywają Puchar Davisa

Roger Federer, Stan Wawrinka i Szwajcaria pierwszy raz zdobyli Puchar Davisa po zwycięstwie nad Francją 3:1.

Aktualizacja: 23.11.2014 21:51 Publikacja: 23.11.2014 20:00

Szwajcarzy zdobywają Puchar Davisa

Foto: AFP

Korespondencja z Lille

To było jedno z najwspanialszych ozdrowień w historii tenisa. Federer w piątek podczas gładko przegranego meczu z Gaelem Monfilsem był jeszcze cieniem samego siebie, w sobotę u boku Wawrinki w deblu zagrał wspaniale, by w niedzielę pognębić Richarda Gasqueta i Francję już wyłącznie na własny rachunek.

Zobacz więcej zdjęć

Nie mogło być bardziej sprawiedliwego i, nie ma co ukrywać, bardziej wzruszającego scenariusza: najlepszy tenisista świata w wieku 33 lat sięga po Puchar Davisa. Mało tego, właśnie on daje Szwajcarii trzeci, decydujący punkt i po meczbolu pada na kort ze łzami w oczach. Kto nie oglądał, niech żałuje, bo drugiej okazji zapewne nie będzie. Kiedy Federer po wielu latach starań wygrywał turniej Roland Garros, pozwoliłem sobie napisać, że jeśli jego rodacy mają serca tak wielkie jak banki, w rodzinnej Bazylei Rogera biją teraz wszystkie dzwony. Wczoraj powinny bić w całej Szwajcarii na cześć jego i Wawrinki, który w piątek zagrał świetnie przeciwko Jo-Wilfriedowi Tsondze, a w sobotę w deblu wprost znakomicie.

Niby nie ma nic logiczniejszego od tego, że kraj mający drugiego (Federer) i czwartego (Wawrinka) tenisistę świata wygrywa Puchar Davisa. Ale te rozgrywki to nigdy nie była czysta nauka, wpływ metafizyki jest tu o wiele większy niż w aseptycznym zawodowym tenisie spod znaku ATP. Francuzi wiedzą o tym tak dobrze jak nikt – oni mogli zwyciężyć tylko dzięki zaklęciom, wywoływaniu ducha zespołowości, ze wsparciem kibiców i historii, którą potrafią przypominać w momentach ważnych. Ale to wszystko nie wystarczyło, bo tym razem duch przegrał z materią.

Magia tego meczu wisiała na włosku, odkąd Federer oddał walkowerem finał Masters po zapierającym dech w piersiach półfinale z Wawrinką. Gdy Król Roger w hali O2 w Londynie ogłaszał swą decyzję, wszyscy myślami byli już na futbolowym stadionie im. Pierre'a Mauroy w Lille. W ubiegłym tygodniu we francuskiej prasie pojawiały się uwagi, że zwycięstwo nad Szwajcarią bez Federera smakowałoby gorzej, potem niektórzy ośmielali się nawet sugerować, że kontuzjowany szwajcarski as to jest okoliczność dla Francji ambarasująca, bo jak tu wygrywać z chorym, którego tylko patriotyzm pcha na kort. Jeszcze w piątek wydawało się, że takie rozumowanie ma sens, a Wawrinka zostanie w starciu z Francuzami sam jak palec.

A potem stał się cud. W sobotę i w niedzielę Francuzi nie zdobyli ani jednego seta, Federer w meczu z Gasquetem (zastąpił w ostatniej chwili Tsongę) ani przez moment nie zwątpił w swoje zdrowie, przy własnym podaniu panował prawie niepodzielnie. Gra we wszystkich setach toczyła się według znanego w tenisie scenariusza: do pierwszego przełamania serwisu Gasqueta. Mało kto na stadionie w Lille (27 432 widzów w niedzielę) wierzył, że FedExpress stanie, Szwajcarzy cieszyli się coraz bardziej, a Francuzi cichli z gema na gem. Ale jeszcze raz się okazało, że Federer to nie jest gracz jak inni, na niego się nie gwiżdże, nawet jak wygrywa z naszymi. Podczas Masters w Londynie Andy Murray, biorąc pod uwagę poparcie trybun, grał ze Szwajcarem na wyjeździe, w Lille, gdy Federer wygrał ostatnią piłkę w meczu z Gasquetem, brawo bili wszyscy, większość Francuzów też.

Podczas konferencji prasowej padło oczywiście pytanie, czy jest szansa, że w przyszłym roku Szwajcaria bronić będzie trofeum w tym samym składzie. Ani Federer, ani Wawrinka nie odpowiedzieli wprost. To oznacza, że gdy wzruszenie opadnie, zapewne wróci profesjonalny chłód i każdy pójdzie w swoją stronę, bo Puchar już mają, a duch zostanie z Francuzami.

Finał Pucharu Davisa Francja - Szwajcaria 1:3 Piątek: G. Monfils - R. Federer 6:1, 6:4, 6:3; J.W. Tsonga - S. Wawrinka 1:6, 6:3, 3:6, 2:6; sobota - debel: J. Benneteau i R. Gasquet - R. Federer i S Wawrinka 3:6, 5:7, 4:6; niedziela: R. Gasquet - R. Federer 4:6, 2:6, 2:6. Ostatniego singla nie rozgrywano.

Korespondencja z Lille

To było jedno z najwspanialszych ozdrowień w historii tenisa. Federer w piątek podczas gładko przegranego meczu z Gaelem Monfilsem był jeszcze cieniem samego siebie, w sobotę u boku Wawrinki w deblu zagrał wspaniale, by w niedzielę pognębić Richarda Gasqueta i Francję już wyłącznie na własny rachunek.

Pozostało jeszcze 92% artykułu
Tenis
Iga Świątek broni tytułu w Madrycie. Już na początku szansa na rewanż
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem
Tenis
Porsche nie dla Igi Świątek. Jelena Ostapenko nadal koszmarem Polki
Tenis
Przepełniony kalendarz, brak czasu na życie prywatne, nocne kontrole. Tenis potrzebuje reform
Tenis
WTA w Stuttgarcie. Iga Świątek schodzi na ziemię
Tenis
Billie Jean King Cup. Polki bez awansu