Puchar Federacji: Rosja ratuje polski tenis

Ćwierćfinał Polska – Rosja w Krakowie to emocje i finansowy oddech dla Polskiego Związku Tenisowego.

Aktualizacja: 04.02.2015 21:38 Publikacja: 04.02.2015 20:10

Agnieszka Radwańska i Maria Szarapowa. Grały ze sobą 13 razy, tylko dwa z tych spotkań wygrała Polka

Agnieszka Radwańska i Maria Szarapowa. Grały ze sobą 13 razy, tylko dwa z tych spotkań wygrała Polka

Foto: AFP

Tauron Kraków Arena zapełni się w sobotę i niedzielę po brzegi, grę Marii Szarapowej i Agnieszki Radwańskiej obejrzy po 15 tysięcy osób, chciałoby kilka tysięcy więcej. Jak mówi wiceprezes PZT ds. organizacyjnych Piotr Szkiełkowski pracy jest mnóstwo, ale warto. – To wydarzenie da nam duży finansowy oddech. Po kłopotach z końca ubiegłego roku powinniśmy wrócić do równowagi, pieniędzy powinno wystarczyć może nawet na rok spokojnego funkcjonowania – mówi „Rz".

Sprawy finansowe toczą się w cieniu sportowych oczekiwań, ale dla polskiego tenisa to sprawa gardłowa. Związek pozostawiony we wrześniu 2013 roku przez byłego prezesa Krzysztofa Suskiego miał w grudniu problemy, które groziły zapaścią. W kasie brakować mogło nawet 600 tys. złotych. Sukces tenisistek i przyjazd Szarapowej okazał się ratunkiem.

Woda na pustyni

Odpowiedzieć na pytanie, ile zarobi dla polskiego tenisa ćwierćfinał Pucharu Federacji, na razie trudno, ale szacować można. – To, że przyjdzie 15 tysięcy osób, nie znaczy, że wszyscy zapłacą za bilety. Mamy obowiązki wobec sponsorów, firm barterowych, VIP-ów, można przyjąć, że sprzedamy po 10 tysięcy wejściówek przez dwa dni, przy średniej cenie 70–75 zł. Chciałbym dodać, że robimy wszystko własnymi siłami, że mamy ekipę, która potrafi, choć wcześniej największymi wydarzeniami były dla nas mecze Pucharu Davisa w Warszawie i Wrocławiu, na które przyszło po 5 tysięcy ludzi – mówi prezes Szkiełkowski.

Z biletów wychodzi około 1,5 mln zł brutto minus koszty, które też są niemałe: procent dla ITF, kort, obsługa ekip, hotele, sędziowie, imprezy towarzyszące, konferencje, losowanie itd.

Po stronie przychodów jest jednak wsparcie miasta – Kraków jest głównym sponsorem wydarzenia, auta daje Lexus, są umowy usługowe w barterze, jest premia z ITF – wynikająca z poziomu rozgrywek i wyniku (zwycięzca bierze więcej) – to dodatkowo kilkadziesiąt tysięcy dolarów.

Zgrubne oszacowanie tego, co kasie związkowej da mecz Polska – Rosja, daje wedle oceny „Rz" jakieś 1–1,2 mln zł. Dla związku, którego roczny budżet to 6–7 mln zł – kwota rzeczywiście znacząca.

Wątpliwości w środowisku nie ma. – Mecz w Krakowie jest dla nas jak woda na pustyni. Może będą nawet możliwe inwestycje w programy rozwojowe, np. w stworzenie marki Tenis Polski – mówi członek zarządu PZT Wojciech Andrzejewski.

– Zgadzam się z opinią, że to, poza sportowym aspektem, bardzo znacząca pomoc dla związku. Ważne jest jednak to, na co pójdą te pieniądze, czy ktoś pomyśli o dalszej promocji dyscypliny, a nie tylko o przeżyciu – dodaje Adam Romer, red. naczelny „Tenisklubu".

Środowe konferencje prasowe przyniosły raczej mało konkretów (pierwsze przyjdą po czwartkowym losowaniu kolejności gier), trochę uwag o korcie (– Są dość wolne, ale tego się spodziewałyśmy – mówiła Szarapowa).

Polska publiczność rzadko miewa okazję przypominać sobie, czym jest Puchar Federacji, skąd się wziął i ile znaczy na światowym rynku tenisowym. Wiadomo, że mecze kobiet o drużynowe mistrzostwo świata są podobne do rozgrywek męskich o Puchar Davisa, ale różnic też jest sporo.

Fed Cup ma przede wszystkim znacznie krótszą historię – od 1963 roku (oficjalnie ruszył z okazji 50-lecia ITF – Międzynarodowej Federacji Tenisowej), 63 lata po pierwszym meczu o Srebrną Salaterę, jaki rozegrali w Bostonie Dwight Filley Davis z kolegami przeciw rywalom z Wielkiej Brytanii.

Idea zespołowej gry między paniami nie była jednak nowa, miała ją już w 1919 roku amerykańska tenisistka i działaczka Hazel Wightman, której upór doprowadził cztery lata później do corocznych spotkań kobiecych USA – Wielka Brytania.

Panie z tych krajów grały wówczas na trawie Forest Hills lub Wimbledonu, puchar ufundowała ta, która miała pomysł, stąd nazwa rywalizacji – Wightman Cup. Wspierała potem te rozgrywki Nell Hopman, żona trenerskiej legendy australijskiego tenisa Harry'ego Hopmana. Te mecze toczyły się jeszcze w latach 80.

Wzloty i upadki

Przełom przyniosły działania zasłużonej brytyjskiej tenisistki Mary Hare, która w 1962 roku przedstawiła w ITF projekt rozgrywek dla większej liczby reprezentacji (układ sił w tenisie znacząco się zmienił), działacze dali się przekonać byłej rywalce Jadwigi Jędrzejowskiej i w kalendarzu pojawił się tydzień na rozgrywany systemem pucharowym turniej drużynowy dla 16 ekip.

Nazwa była oczywista: Federation Cup. Pierwszy turniej odbył się w Londynie na trawie Queen's Clubu, w finale USA pokonała Australię 2:1 (grano dwa single i debel). Rozgrywki miały wzloty i upadki, zmieniały się, rosły, doszła konieczność rozgrywania eliminacji, był czas, że niemal o nich zapominano, choć sławy tenisa też w nich grały, lecz nie zawsze chętnie.

Gdy w połowie lat 90. pojawili się solidni sponsorzy (najpierw firma NEC, potem BNP Paribas), rozgrywki odżyły. Dostały krótszą nazwę – Fed Cup, pojawiła się nowa struktura: dwie Grupy Światowe (I i II) jak dwie ligi, każda złożona z ośmiu drużyn, dla pozostałych krajów stworzono eliminacje regionalne. W 2015 roku przystąpiło do gry 99 krajów, bywało, że nawet więcej. Pojawił się ranking drużynowy (Polska to dziś nr 7 na świecie, Rosja to nr 3).

System pucharowy pozostał. W kalendarzu są teraz co roku trzy terminy (luty, kwiecień, listopad) na rozgrywki Grup Światowych, grupa 1 gra od ćwierćfinałów o puchar. Spotkania mają nieco inny rytm niż Puchar Davisa: pierwszego dnia są dwa single, drugiego kolejne dwa i końcowy debel.

Po 52 edycjach Pucharu Federacji liderkami tabeli mistrzyń są wciąż Amerykanki – 17 zwycięstw, na drugie miejsce awansowały w 2014 roku Czeszki, po ósmej wygranej. Dalej jest Australia (7), Hiszpania (5), Włochy i Rosja (oraz ZSRR) z czterema zwycięstwami, wreszcie Niemcy i Francja (po 2) oraz RPA, Belgia i Słowacja (po 1).

Polki zaczęły mecze w 1966 roku, w Turynie. Najpierw dostały zwycięstwo walkowerem od tenisistek NRD, w drugiej rundzie Barbara Olszowska (dziś Kowalska) i Danuta Rylska przegrały z Czechosłowacją 0:3. Czasy były takie, że wyjazd z Polski na turniej do Berlina Zachodniego, RPA lub Australii nie wchodził w rachubę, ale gdy okoliczności polityczne lub ekonomiczne sprzyjały – polskie tenisistki jechały i grały, choć bez sukcesów.

49 lat minęło

Pierwsza chwila radości była w 1992 roku, gdy Katarzyna Nowak, Magda Mróz i Katarzyna Teodorowicz wygrały z Izraelem i Szwecją, dotarły do ćwierćfinału. Tam jednak czekały przyszłe mistrzynie, Niemki – Steffi Graf i Anke Huber, tylko w deblu nie było setów przegranych do zera.

Pierwszy raz szansę na Grupę Światową II Polki miały w 1998 roku, ale baraż z Austrią (Barbara Schett i Sylvia Plischke) przegrały 0:5, choć w ekipie były już młode zdolne Magdalena Grzybowska i Aleksandra Olsza.

Tę najtrudniejszą pracę wykonała dopiero Agnieszka Radwańska i koleżanki. Najpierw w 2010 roku dostały się na krótko do Grupy Światowej II (pokonały Japonię w barażach, następnie przegrały mecz grupowy z Belgią, by wypaść z ligi po porażce z Hiszpanią). Drugie podejście w 2013 i 2014 roku było znacznie lepsze: cztery wygrane mecze eliminacji w Izraelu, potem zwycięstwa z Belgią, Szwecją i Hiszpanią dały Grupę Światową I. Ze sportowej strony patrząc, to jest pierwszy taki naprawdę wielki mecz w kronikach polskiego tenisa drużynowego – początek realnej walki o Puchar Federacji. Czekaliśmy 49 lat.

Puchar Federacji 2015

- Grupa Światowa I – 1/4 finału:

Kraków: POLSKA – ROSJA

Polska (kapitan Tomasz Wiktorowski)

Agnieszka Radwańska – ur. 6 marca 1989 r. w Krakowie; 8. w rankingu WTA, 14 wygranych turniejów WTA w singlu, 2 w deblu.

Urszula Radwańska – ur. 7 grudnia 1990 r. w Ahaus (Niemcy); 135. w rankingu WTA, jeden wygrany turniej deblowy WTA

Alicja Rosolska – ur. 1 grudnia 1985 r. w Warszawie; 63. w deblowym rankingu WTA, 1141. w singlowym, 3 wygrane turnieje deblowe WTA Tour

Klaudia Jans-Ignacik – ur. 24 września 1984 r. w Gdyni; 46. w deblowym rankingu WTA, trzy wygrane w deblowych turniejach WTA, finał miksta w Roland Garros 2012 (

Rosja (kapitan Anastazja Myskina)

Maria Szarapowa – ur. 19 kwietnia 1987 roku w Niaganiu; 2. w rankingu WTA, 34 wygrane turnieje WTA w singlu (5 w Wielkim Szlemie)

Swietłana Kuzniecowa – ur. 27 czerwca 1985 r. w St. Petersburgu, 27. w rankingu WTA (w deblu 93.), 14 zwycięstw w singlowych turniejach WTA (wśród nich US Open 2004 i Roland Garros 2009) i 14 deblowych.

Anastazja Pawliuczenkowa – ur. 3 lipca 1990 r. w Samarze; 39. w rankingu WTA (w deblu 34.), 7 wygranych turniejów singlowych, 4 deblowe

Witalia Diatczenko – ur. 2 sierpnia 1990 r. w Soczi; w rankingu WTA na 82. miejscu (w deblu na 100.); jedno zwycięstwo deblowe w cyklu WTA.

- Pozostałe ćwierćfinały:

Stuttgart: Niemcy – Australia (ten mecz wyłoni półfinałowe rywalki dla Polek lub Rosjanek)

Quebec: Kanada – Czechy

Genua: Włochy – Francja.

Tenis
Iga Świątek na najwyższych obrotach. Polska w półfinale United Cup
Materiał Promocyjny
Jak przez ćwierć wieku zmieniał się rynek leasingu
Tenis
United Cup. Duet Iga Świątek – Hubert Hurkacz zapewnił awans
Tenis
Długi i ciężki mecz Polski na początek United Cup
Tenis
Kamil Majchrzak: Ja musiałem zaczynać od zera
Materiał Promocyjny
5G – przepis na rozwój twojej firmy i miejscowości
Tenis
Mistrz Wimbledonu zawieszony. Kolejny taki przypadek w tenisie
Materiał Promocyjny
Nowości dla przedsiębiorców w aplikacji PeoPay