Korespondencja z Krakowa
Każdy to powie, siostry Radwańskie nie rządzą w Krakowie. Po pierwszym dniu sukces jest, ale tylko komercyjny. Piękna hala była pełna, nadzieje wielkie, jednak na początek dostaliśmy czarny chleb z czarną kawą a nie ciepłe bajgle z masłem. Żal przede wszystkim przegranego meczu Agnieszki Radwańskiej ze Swietłaną Kuzniecową, bo zarówno forma Polki jak i jej pozycja w rankingu pozwalały na optymizm. Rosjanka kilka lat temu była tenisistką znakomitą, dwukrotnie wygrywała turnieje wielkoszlemowe (US Open i Roland Garros), ale to pamiętają tylko wytrwali kibice. Dziś jej uderzenia nie mają już takiej mocy, a pomimo to poradziła sobie z defensywą Polki. W meczu tym było kilka elektrycznych momentów, przede wszystkim w połowie drugiego seta, ale gdy w trzecim Rosjanka objęła prowadzenie 5:2, emocje się skończyły.