Kraków przygotował się na święto i emocje w ćwierćfinale Grupy Światowej Pucharu Federacji, publiczność dopisała, pełna hala wyglądała mocarstwowo, ale to był jedyny powód do radości. Na korcie działy się wyłącznie rzeczy smutne. Już po pierwszym dniu, gdy Rosjanki objęły prowadzenie 2:0, a przede wszystkim po porażce Agnieszki Radwańskiej z rosyjską rakietą nr 2 Swietłaną Kuzniecową 4:6, 6:2, 2:6, można się było spodziewać najgorszego i niestety sprawdził się czarny scenariusz – nazajutrz także Szarapowa okazała się dla naszej gwiazdy za mocna.
Zanosiło się nawet na bolesną klęskę, ale na szczęście w drugim secie Polka podjęła walkę, obroniła dwa meczbole. Od stanu 2:5 doprowadziła do 5:5. To wystarczyło, by uratować twarz, ale nie uratowało meczu. Szarapowa wygrała 6:1, 7:5, Rosja objęła prowadzenie 3:0 i debel był już tylko grą towarzyską.
Nawierzchnia równa dla wszystkich
W Tauron Kraków Arenie zobaczyliśmy po raz kolejny, że Szarapowa w dobrej formie jest poza zasięgiem Radwańskiej, a na nasze nieszczęście w meczach przeciwko obu siostrom zagrała znakomicie. Trudno do panny Agnieszki mieć wielkie pretensje, po prostu siła jej tenisa wciąż jest niewystarczająca, by mierzyć się na równych prawach z zawodniczkami dużo mocniejszymi fizycznie. Najbardziej genialna defensywa nie wystarczy, gdy rywal uderza tak potężnie jak Szarapowa, trzeba od czasu do czasu odpowiedzieć ogniem, przejąć inicjatywę, bo w przeciwnym wypadku mecz wygląda jak strzelanie do sylwetki biegnącej Agnieszki. Jakiś czas temu wydawało się, że przynajmniej serwis Polki przestał być jedynie wprowadzeniem piłki do gry, ale w Krakowie wróciła dawna słabość.
Po kluczowej dla losów meczu porażce z Kuzniecową Radwańska narzekała na nawierzchnię, która jak na jej potrzeby miała być zbyt wolna, a przecież Puchar Federacji to rywalizacja, w której jednym z podstawowych atutów gospodarza jest właśnie wybór nawierzchni. Najcelniej skwitowała to Rosjanka, gdy usłyszała o tych pretensjach. Z uśmiechem powiedziała do polskich dziennikarzy: – Zabawni jesteście, gospodarze ułożyli nawierzchnię, jaką chcieli, a teraz, gdy wygrałam, słyszę narzekania.
Kapitan polskiej drużyny Tomasz Wiktorowski z Kuzniecową się zgodził. Stwierdził, że musi dokładnie przeanalizować mecz Agnieszki, zanim będzie wiedział, dlaczego przegrała, ale bez wątpienia nie przez nawierzchnię.
Po meczu z Szarapową było już o tym ciszej, jakby wszyscy zrozumieli, że wracanie do tej sprawy jest odrobinę niepoważne. – Byłam przygotowana na jej najlepszy tenis, już podczas meczu z Ulą było widać, że Maria jest w wielkiej formie. Szkoda drugiego seta, ale muszę przyznać, że w końcówce zagrała po mistrzowsku. Miała odpowiedź na wszystko – podsumowała niedzielny mecz Radwańska.
– Gra dla kraju nigdy nie jest łatwa, zwłaszcza na wyjeździe, przeciwko Agnieszce też się gra trudno. Jestem więc bardzo zadowolona z wyniku i, mówię to w imieniu całej drużyny, z przyjęcia w Krakowie – powiedziała Szarapowa.